16

762 35 1
                                    

PRZYPOMINAM ŻE TO JEST FIKCJA!

#przeskokwczasie#

Stanęłam przed brudnym już oknem w salonie i nie czekając długo wspięłam się na parapet.
Nie były one myte od mojej przeprowadzki, albo i dłużej.

~~~

Myłam okno od jakiegoś czasu śpiewając piosenki które leciały w tle.

Wychyliłam się trochę przez okno i do moich uszu doszedł czyiś głos.

-Masz ślicz... CZY TY ZWARIOWAŁAŚ?!

Podskoczyłam lekko i zachwiałam się, ale szybko chwyciłam się ramy. Chłopak błyskawicznie znalazł się obok mnie.

-MARAIS?! OSZALAŁEŚ?!

Krzyknęłam schodząc z okna.

-Coś cię boli czy na głowę upadłaś przez tą ciąże?!

-Nie krzycz na mnie!

Podniosłam lekko głos, w przeciwieństwie do niego. On ciągle krzyczał.

-Jak mam nie krzyczeć?!

Wyrzucił ręce w powietrze.

-Normalnie.

-Kobieto, a jakbyś wypadła?! Jesteś odpowiedzialna za dwoje ludzi!

-Uspokój się. Myłam okno, nie skakałam.

-Byłaś wychylona!

-Tylko 1/3 ciała. Umiem utrzymać równowagę.

Mruknęłam i wyszłam z pomieszczenia.
Weszłam do kuchni i nalałam sobie szklankę wody.
Zamknęłam oczy i oparłam się plecami o blat.

-Przepraszam.

Usłyszałam za plecami.

-Ja... Jestem wyczulony na takie rzeczy...

Jonah przerwał i usiadł naprzeciw mnie.

-Coś się stało?

Zapytałam stając o krok bliżej niego.

-Muszę Ci coś opowiedzieć.

Popatrzył na mnie niepewnie.

-Spokojnie Jonah. O co chodzi?

-Ja...

Zaczął ale zasłonił twarz rękoma.

-Powoli... Wdech i wydech. Dasz radę.

-W wieku 16 lat miałem pierwszą dziewczynę. Wiem że w takim wieku to nie zawsze miłość, ale tak było. Kochałem ją, naprawdę. Po kilku miesiącach razem zaliczyliśmy wpadkę. Byliśmy w klubie, nie wypiliśmy dużo, ale nas poniosło. Najpierw byliśmy przerażeni, ale wiedzieliśmy że wychowamy to dziecko. Nasi rodzice, kiedy się o tym dowiedzieli, nie byli zadowoleni z faktu że w takim wieku zostaną dziadkami. Jej ojciec chciał żebyśmy oddali dziecko do adopcji, lub co gorsza dokonali aborcji. Nie zgodziliśmy się.
Obiecałem jej że się zajmę nią i dzieckiem, że nic mu nie zabraknie, że będzie miało dobre życie. Nie zdążyłem dotrzymać obietnicy. Shalom poroniła w czwartym miesiącu. Przestrzegała wszystkie zalecenia ale okazało się że jej lekarz prowadzący był chory psychicznie. Źle rozplanował prowadzenie ciąży. Zrobił to tak by nie dała rady jej odnosić do końca. Znienawidziłem tego człowieka. Przez niego zmarła niewinna istota. Dziecko które miało przed sobą całe życie, nic nie zawiniło, nie popełniło żadnego grzechu. Umarło przez nieodpowiedzialność jakiegoś faceta.

Jonah uderzył ręką w blat a z jego oczu pociekło kilka łez.
Myślałam że nie da rady mówić dalej, jednak on kontynuował:

-Shalom zniosła to gorzej ode mnie. Wpadła w depresję. Zamknęła się w sobie, odsunęła od rodziny, ale najbardziej ode mnie. Mimo to spędzałem z nią każdą chwilę. Widziałem jak płakała, jak chwytała do ręki żyletkę, jak krzyczała przez sen, jak przeklinała Boga i tego faceta, jak dotykała swój brzuch, jak każdy dzień był tak samo przepełniony bólem.
Przy niej udawałem silnego, ale kiedy byłem sam dawałem upust emocjom. Nie raz moja mama przychodziła do mojego pokoju w nocy bo słyszała moje krzyki. Mimo że na początku nasi rodzice byli sceptyczni potem nas wspierali. Może gdybyśmy byli starsi lepiej byśmy to znieśli, może inaczej byśmy się zachowali.

Brunet wziął głęboki wdech, a ja starłam łzę, której nie umiałam utrzymać.

-Z każdym dniem Shalom oddalała się coraz bardziej. W końcu nie wytrzymałem...Zapytałem ją czy jeszcze mnie kocha. Popatrzyła na mnie z bólem w oczach i powiedziała że nie wie, że zawsze jak mnie patrzy widzi nasze dziecko, że chciała by kochać mnie bezwarunkowo, ale chyba nie umie. Pamiętam uczucia jakie wtedy się we mnie wzbudziły. Pokiwałem głową a ona zapytała co ja czuję. Wyznałem jej prawdę. Powiedziałem jej że ją kocham ale rozumiem dlaczego to robi i nie chce aby bardziej cierpiała. Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z jej pokoju.

Kilka tygodni później Shalom wyjechała. Nasz kontakt się urwał. Zamknąłem się w sobie bo straciłem w krótkim czasie dwie, cholernie ważne dla mnie osoby. Długo wracałem do siebie. Moi rodzice chcieli zapisać mnie do psychologa, ale nie zgodziłem się, nie chciałem wtedy mówić tego komukolwiek.

Jonah wytarł zły które spłynęły mu po policzkach po czym przeszedł do okna. Powtórzyłam jego czynność wycierając mokre policzki. Położyłam dłoń na jego plecach a on błyskawicznie odwrócił się w moją stronę i wtulił we mnie.
Mimo że byłam od niego sporo niższa, to w tamtej chwili miałam wrażenie że był on małym, zagubionym chłopcem.

Ogólnie rzecz biorąc to byliśmy w podobnej sytuacji. Ja straciła rodziców a on dziecko. To nie dokładnie to samo, ale ból był podobny.Mogliśmy wspierać się nawzajem.

-Chodź do salonu.

Powiedziałam cicho, a on odsunął się ode mnie i wyszedł z kuchni.

Poszłam za nim i siadłam obok na kanapie.

-Kto pomógł ci wyjść z dołka?

-Chłopaki i Tatum.

-A Tatum to?

-Moja dziewczyna.

-Co? To ty masz dziewczynę? Czemu mi nie powiedziałeś?

Zdziwiłam się tym co powiedział. Popatrzyłam na niego oczekując odpowiedzi a on podrapał się po karku.

-No mam, ale dopiero od tygodnia.

-To kim była wtedy? I dlaczego mi nie powiedziałeś?

-Tatum była wtedy moją przyjaciółką. Wiedziała co się stało i to ona bardzo mnie wspierała. Chłopaków poznałem trochę później, ale oni też mi pomogli.

-Chłopaki chłopakami, mógłbyś rozwinąć się w kwestii Tatum.

Powiedziałam siadając wygodniej na kanapie.

-Już dawno coś do niej poczułem, ale nic z tym nie zrobiłem. Jakiś czas temu ona wyjechała i myślałem że mi przeszło. Tak się jednak nie stało. Wróciła i od pięciu dni jesteśmy razem.

-Możesz bardziej rozwinąć...

-Ale ty jesteś ciekawska. Spotkałem się z nią w piątek i zabrałem na spacer. W końcu powiedziałem jej co czuje, ona powiedziała że czuje to samo, więc nie widziałem innej drogi jak zapytać ją o chodzenie.

Uśmiechnął się sam do siebie i wyjął z kieszeni telefon. Coś postukał i wystawił w moją stronę. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam śliczną i naturalną dziewczynę. Wzrokiem zapytałam bruneta czy to ona a on pokiwał twierdząco głową.

-Nie dziwię się że Ci się podoba. Nasuwa mi się kilka pytań, ale ci ich nie zadam bo wiedzę że masz dość mówienia o sobie. Tak w ogóle to co ty tutaj robisz o tej godzinie? Miałeś być o 15:30 a nie o 13.

Spojrzałam na zegarek a potem na chłopaka.

-Nie wiem, nudziło mi się w domu.

-Wzruszył ramionami.

-Tak w ogóle to masz śliczny głos.

-Nie żartuj sobie.

-Mówię prawdę, trochę się znam a moi obserwatorzy to potwierdzają.

Powiedział nie patrząc na mnie, tylko podał mi swój telefon. Na ekranie była ankieta i pytanie czy MÓJ głos im się podoba. Spojrzałam na niego wściekła czując jak moje mięśnie się napięły.

-Nie żyjesz.

Syknęłam zła, on za to zaczął się śmiać i mnie przytulił.

///////////////////////////

Trochę smuteczku. Przyznaję, część o Tatum ciężko mi się pisało ale napisałam

Why Don't We ~ One MomentWhere stories live. Discover now