I. Przyciąga spojrzenia, prawda Alec ?

6.1K 293 42
                                    

   Jeśli spytać by kto jest najprzystojniejszym chłopakiem w prywatnym liceum na Manhattanie, większość uczniów od razu wypowiedziała by te dwa słowa - Alec Lightwood. Chłopak o kruczoczarnych włosach, przyciągającej spojrzenia przystojnej twarz oraz ślicznych oczach. Większość uczniów stwierdzało, że to właśnie pierworodny Lightwood'ów jest najprzystojniejszy.
   Jednak tego poranka, mnóstwo osób zmieniło zdanie. Alec owszem nadal znajdował się w top 10 najprzystojniejszych, lecz nie był już na pierwszym miejscu. No, może i był. Ale teraz musiał podzielić się miejscem.
   Alec ruszył spokojnie w stronę szkoły. Miał na sobie elegancką koszulę, którą jednak wepchnął niedbale w czarne, lekko przetarte spodnie. Krawat, który powinien wisieć zawiązany na jego szyi, niósł spokojnie w ręku. Na ramieniu wisiała mu bordowa torba, a na drugiej ręce miał uczepioną jego swoją dziewczynę - Clary.
   On i Clary tak naprawdę niezbyt za sobą przepadali. Dla niego rudowłosa osiemnastolatka była kulą u nogi i ciężarem, na który wiecznie trzeba uważać i pilnować. Jednak ich rodzice od zawsze utrzymywali ze sobą świetne kontakty i po prostu stwierdzili, że muszą być razem. Oboje jakoś to znosili. Dziewczyna posiadała ładną urodę i całkiem spokojny tryb życia, co odpowiadało wiecznie marudzącemu Alec'owi. Do tego oboje byli popularni, a ich związek posiadał pewnego rodzaje aprobatę wśród uczniów.
   Więc postanowili - show must go on. Udawali bardzo zakochanych w sobie szczeniaków, chodzili razem na imprezy i nie unikali sobie czułości. Każdy kto na nich spojrzał od razu stwierdzał, że to miłość. A to jednak tylko zwykła, dobra gra aktorska.
   Jedyną osobą, której Clary nie chciała w ich towarzystwie był Jace. Do końca nie wiadomo, czemu, ale Alec starał się to uszanować i przez większość czasu unikał swojego adoptowanego brata jak ognia, jeśli nie bardziej. Tylko tyle mógł dać dziewczynie od siebie.
   Alec wiedział jakim trzeba być człowiekiem. W szkole robi z siebie totalnego błazna, wszyscy nauczyciele go nienawidzili. Ale nie mogli go wykopać ze szkoły. Dlaczego ? Bo pieprzony miał tak czyste i piękne oceny, że tylko głupiec pozbyłby się nieskazitelnego diamentu.
   Alec zachwycał i każdemu to odpowiadało. Nie musiał wiele mówić aby ludzie kłaniali mu się do stóp. Być może to okropnie narcystyczne z jego strony, ale uwielbiał kiedy ludzie się nim zachwycali. Czuł się jak doceniony i spełniony sukcesem człowiek.
   Niestety, tego dnia bardzo się przeliczył. Kiedy tylko wszedł do szkoły wraz z Clary, jego siostra Isabelle rzuciła się na niego jak drapieżnik na swoją ofiarę. W tym wypadku to Alec został tą ofiarą.
- Izzy, ludzie patrzą. Coś się stało, czy nękasz mnie bez przyczyny ? - powiedział chłodno i sztywno chłopak, a Izzy tylko się uśmiechnęła. Wiedziała, że to wszystko to tylko przykrywka. Alec, gdy się go bliżej poznawało stawał się niesamowicie interesujący.
- Tak! Mamy nowego faceta od fizyki. I powiem ci, że zwraca na siebie uwagę wszystkich. Do tego jest seksowny. - rzekła z uśmieszkiem świdrując brata zaciekawionymi spojrzeniem.
   O tym, że Alec Lightwood jest gejem wiedziało może pięć lub sześć osób. Nie chwalił się tym, raczej można by rzec iż to jego sekret. Ojciec i matka nigdy nie szanowali takich osób. Wręcz mijając taką parę obrzucali ją gardzącym spojrzeniem i prychali, a w domu tylko komentowali takie osoby.
- Oh, świetnie. A teraz dasz mi przejść ? Chcemy z Clary jeszcze pójść do szatni, zanim zacznie się biologia. - Alec udawał obojętnego, chociaż tak nie było. Wiedział, że siostra nie dałaby mu spokoju, gdyby dojrzała jakiekolwiek oznaki jego zainteresowania.
Zawsze chciała zrobić ze mnie stuprocentowego geja, parsknął śmiechem w myślach Alec. Bo tak było.
   Kiedy tylko Izzy dowiedziała się o tym „małym" sekrecie, nie dawała mu spokoju przynajmniej przez tydzień. Ciagle za nim chodziła i mówiła, że powinien chodzić w bardziej „otwartych" ciuchach, albo przynajmniej żeby znalazł sobie chłopaka. Na co on tylko się roześmiał i odparł : „ Rodzice umarli by na zawał, gdybym powiedział im, że wole czuć kutasa w tyłku, niż pchać go w jakąś pustą dziewczynę." Do dzisiaj Izzy pamięta te słowa i ciagle się z nich śmieje. Alec miał racje. Co nie znaczy, że Izzy nie pomoże mu z tym profesorem od fizyki...
***
   Magnus właśnie usiadł wygodnie na swoim skórzanym fotelu. Rozpoczynała się jego ostatnia lekcja, z czego widocznie był bardzo zadowolony. Przymknął lekko oczy z irytacji, gdy do klasy weszła banda rozchichotanych na jego widok, nastolatek.
   Sala powoli napełniała się uczniami, a Magnus postanowił, że następnym razem usadzi sobie pod nosem jakiegoś uroczego ucznia. Uczennica też by mogła być, ale w tej chwili zapragnął mu się uczeń. Wolał widok słodkiego chłopaka niż tych rozemocjonowanych dziewczyn. Wszystkie patrzyły na niego tym maślanym wzrokiem, od którego Magnusa mdliło.
- Skoro jesteśmy już wszyscy, pragnę się wam przedstawić i należycie przywitać. Nazywam się Magnus Bane, zostałem waszym nowym nauczycielem od tego cudownego przedmiotu jakim jest fizyka. Wasza pani, Renee Cloth, musiała zająć się mężem, więc oto jestem. Na początku chce wam przedstawić kilka zasad, których macie się słuchać bezwarunkowo ! Nie chcemy przecież abym robił wam trudne i niezapowiedziane kartkówki. - rozejrzał się po klasie i ze złośliwym uśmiechem przyznał, że cała klasa do słucha. Miał do tego talent i wiedział jak go wykorzystać.
- Pierwsza zasada : nie spóźniamy się. Jestem przewrażliwiony na tym punkcie i nienawidzę osób, które notorycznie się spóźniają. Oczywiście rozumiem każdy powód, dlatego ustalamy, że każdy ma trzy spóźnienia do wykorzystania. Będę je sobie odhaczał od waszych nazwisk, a jeśli dana osoba przekroczy limit będzie pytana. Zgoda ? - usłyszał cichy pomruk klasy oznaczający zgodę. - Dalej...
   Drzwi do klasy otworzyły się z hukiem, a do pomieszczenia wbiegł chłopak. Magnus zauważył, że na jego czole i policzkach widać ślady potu.
- A ty to kto ? - wyciągnął palec w jego stronę i wtedy Magnusa zamurowało. Chłopak bez ostrzeżenia minął go i usiadł w przedostatniej ławce.
- Eee... przepraszam ? - Magnus wyglądał na zdezorientowanego całą sytuacją. - Odpowiedz mi.
- Nie musi mnie profesor przepraszać. Proszę kontynuować wykład, czy to co tam pan mówił.
  Magnus myślał początkowo, że się przesłyszał. Albo, że to tylko sen na jawie. Jednak kiedy Azjata zamykał oczy, widział szyderczy i arogancki wizerunek chłopaka.
- Wstań. - odrzekł natychmiastowo, a uczeń się roześmiał.
- Żartuje sobie pan ? Alec Lightwood nie spełnia poleceń na czyjąś zachciankę. - odparł chłopak i siedział uparcie na krześle.
   Alec Lightwood? Tak się nazywa ? Magnus zadecydował, że chłopak długo nie był okiełznany i robił co chciał. Azjata wiedział, iż w prywatnych szkołach są takie ewenementy, ale raczej wtedy kilka słów wystarczyło, a delikwent przestawał robić sobie żarty z byle czego. Tak też zachowa się w stosunku do Lightwood'a.
- Słuchaj bezczelny gnojku... - zaczął nauczyciel, ale uczeń zadziwił go wstając i podchodząc pod sam nos Magnusa.
  I wtedy uderzył w Azjatę to jak chłopak wygląda. Był nieziemski. Kruczoczarne włosy, które żyły własnym życiem, ale tak cholernie urocze, że Bane chciał ich dotknąć. Chłopak miał też niesamowicie niebieskie oczy. Tak intensywne, że Magnus mógłby się w nich utopić. Jeśli oczywiście, zostałby w nich na zawsze. Do tego ta blada cera i skóra, tak proszącą się o najmniejszy i najdelikatniejszy dotyk. Ale to co urzekło Magnusa to urocze policzki, które przez tą bliskość z nauczycielem, strasznie się zarumieniły.
Pieprzony Lightwood, ideał, pomyślał ze zdenerwowaniem Magnus. Co jeśli straci szacunek przez tego szczeniaka ? Nie mógł sobie na to pozwolić.
- Nie róbmy sobie kłopotów. Jak chcesz mogę wynagrodzić ci te kilka niekomfortowych chwil, które ci sprawiłem. - mruknął Alec prosto do magnusowego ucha. I te drugie zdanie, które pobudziło pewną część ciała mężczyzny.
- Lightwood co to ma znaczyć! Siadaj na miejsce i nie sprawiaj więcej problemów. - głos Magnusa zadrżał delikatnie, a czerwone plamy wypieków wstąpiły teraz na jego policzki. Podziękował jednak losowi za ciemniejszą, karmelową karnację, przez co nie widać było jego zażenowania zaistniałą sytuacją.
  Alec uśmiechnął się delikatnie i wrócił na swoje miejsce. Postanowił być cicho przez resztę lekcji, co niezmiernie cieszyło Magnusa, który na samą myśl o niemoralnym zachowaniu swojego ucznia, robił się niebotycznie czerwony i drżał.
***
- I jak Alec ? Pewnie spodobał ci się ten nowy nauczyciel, co ? - spytała Izzy rzucając się na łóżko w pokoju czarnowłosego, na co ten przewrócił oczami.
- Zaproponowałem mu seks.
   Izzy zapowietrzyła się i zaczęła wydawać dziwne odgłosy. Alec uśmiechnął się cynicznie w jej stronę.
- A-ale jak t-to ? - wyjąkała cała czerwona i z zainteresowaniem przyglądała mu się. - Tak przy całej klasie ?
- Oczywiście, nie tak aby ktokolwiek to usłyszał. Wymruczałem mu to do ucha. I nie zaproponowałem mu tego tak otwarcie. Lecz z pewnością zrozumiał moją aluzję. Mimo próby ukrycia czerwonych policzków, czułem satysfakcję kiedy je widziałem. - roześmiał się delikatnie i wiedział, że kolejne dni z tym nauczycielem będą ciekawe. Chyba polubi fizykę.
- Ale przyciąga spojrzenia, prawda Alec ? - Izzy podniosła sugestywnie brew i uśmiechnęła się rozbawiona, na co Alec rzucił się tylko na siostrę przygniatając ją do materaca.

  Więc jest to moje pierwsze opowiadanie. Mam nadzieje, że ktoś tu zawita i spodoba się to komuś. Byłabym bardzo wdzięczna za wyłapywanie błędów i komentarze. Zapraszam do dalszego czytania i witam serdecznie, moje serduszko będzie bardzo wesołe jeśli zobaczy wasze gwiazdki, komentarze czy coś.

Forbidden love with my physic teacher (MALEC)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang