XXI. Nic już do pana nie czuje

1.9K 128 31
                                    

Przemierzał dziedziniec szkoły z najbardziej cynicznym uśmieszkiem na jaki go było stać. Pół koszuli zostawił zapięte, pół odkrywała jego opaloną po wakacjach w Barcelonie, skórę. Wyglądał jak książę z bajki dla nastolatek.
- Alec Lightwood, wrócił. - usłyszał szepty kilku dziewczyn, których nawet nie znał.
Nie było go jebany miesiąc. Lecz potrzebował tego jak ryba potrzebuje  wody, aby normalnie móc funkcjonować i żyć. Wyleczył się z tej nieudanej miłości. Teraz już wiedział, że to była tylko zabawa, że to nic nie znaczyło. Przyzwyczaił się do tej myśli. Po prostu tak musiało być.
     Nagle podbiegła do niego Clary, również opalona. Złapała go za rękę i pocałowała go namiętnie.
- Fray i Lightwood wrócili do siebie.
- Niemożliwe, on jest gejem !
- A jednak.
Takie szepty towarzyszyły im przez cały poranek. Każdy dziwił się, ale chyba najbardziej zaskoczona i zdenerwowana była Catarina Loss, która obawiała się reakcji swojego przyjaciela. Przyjaciela, który chlał całymi dniami i nocami przez trzy tygodnie bez przerwy.
***
    Nic nie słyszał. Nic nie widział, ani nic nie mówił. Leżał tylko bezwiednie na pościeli, zagubiony i pełen sprzecznych emocji. Obok niego leżała butelka whiskey, ostatnio ją kupił, a teraz prawie ją skończył.
     Miesiąc. Przez miesiąc nie wiedział co to trzeźwość. Przez miesiąc nie mył się, nie golił, nie przebierał. Wyglądał jak żul i tak też się czuł.
    Ale przecież to niemożliwe, że aż tak się zakochał w tym chłopku. Spędzili ze sobą tylko kilka krótkich chwili. Czemu on się zakochał ? Dlaczego Alec mu to zrobił ? Do tego z całego serca nienawidził teraz Camille.
    Usłyszał dźwięk. Telefon. Czy to Alec ? Na pewno nie. Podniósł leniwie rękę, ciagle miał nadzieję, nadzieje, że to on. Jednak to Catarina. Odebrać czy nie ? Borykał się z własnymi myślami i uczuciami, między sercem a umysłem.
- Halo ? - powiedział do telefonu, nawet nie rozpoznając swojego zachrypniętego głosu.
- Halo, Magnus ? Dzięki Bogu, wszystko w porządku, jak się czujesz ? - z drugiej strony usłyszał głos swojej przyjaciółki, brzmiała na bardzo zaniepokojoną.
- Czego chcesz, Catarina ? Nie jestem w nastroju. - odpowiedział jej wrednie, ale taka była prawda. Nie miał nastroju na takie rozmowy.
- Twój ptaszek pojawił się w szkole. Alexander Lightwood miał dzisiaj ze mną zajęcia. - usłyszał jego imię z jej ust. Natychmiast się rozłączył, nawet nie żegnając się z przyjaciółką. Jego Alec wrócił, a on nie zamierzał stracić szansy, aby go odzyskać z powrotem.
***
- Alec otwórz drzwi. Ktoś dzwoni. - zawołała ze swojego pokoju Izzy, a chłopak niechętnie wstał z łóżka.
   Skierował się ociężale w stronę drzwi wejściowych, za którymi ktoś ciagle wściekłe dzwonił i pukał. Otworzył je z rozmachem, chcąc nakrzyczeć na tę osobę, ale kiedy zobaczył kto to, natychmiast je zamknął.
- Alexandrze otwórz te cholerne drzwi ! Nie pójdę stąd, dopóki nie porozmawiamy ! - usłyszał przytłumiony głos swojego nauczyciela, po czym westchnął i znów otworzył drzwi.
- Nie mamy o czym rozmawiać. Nie toleruje oszustów. - wysyczał przez zaciśniętą szczękę chłopak.
- Alec, to nie tak. Nie oszukałem cię. Camille to moja była narzeczona. Zdradzała mnie, a kiedy się o tym dowiedziałem, rzuciłem ją. Nie spotykaliśmy się przez rok. Nie wiem skąd miała o mnie takie informacje, ale nie mam z nią nic wspólnego ! Przysięgam, ja ciebie ... kocham. Tak. Kocham cię. Cholera ten miesiąc bez ciebie, był chyba najgorszym w moim życiu. Błagam, powiedz, że czujesz to samo co ja ! Ja usycham bez ciebie. Jestem jak ten kwiat co potrzebuje wody, aby żyć. Bądź moją wodą. Pragnę cię. - Alec słuchał tych jego słów, ale szczerze, nic nie czuł. Pustka. Nie był zły, ale nie był również ... zakochany.
- Przykro mi, panie Bane. Nic już do pana nie czuje. - po czym zamknął mu drzwi przed nosem i pobiegł na górę do pokoju.
    Tego dnia złamały się dwa serca. Dwoje ludzi pokrzywdzonych przez głupią, szczeniacką miłość, która miała być tylko zabawą dla obu. Czy ich drogi znowu się połączą ? Kto wie ? Niewiadomo.
***
    Izzy dotarła na miejsce spotkania dokładnie o wyznaczonej porze. Był coraz zimniej, więc założyła dzisiaj swój ulubiony kawowy płaszcz i szalik w kratkę.
- Hej, Izzy. - usłyszała głos swojej najlepszej przyjaciółki, Rosy.
- Hej, R. Co tam ? Chciałaś o czymś poważnie porozmawiać. Coś się stało ? - dziewczyny przytuliły się na powitanie, po czym usiadły na ławce.
- Pamiętasz tą akcje przed olimpiadą ? Z Lydią. To wtedy zrozumiałam, coś czego nigdy bym się nie spodziewała po sobie. - Latynoska zarumieniła się delikatnie. - Izzy, ja się zakochałam. Co gorsza, w dziewczynie.
- Chcesz mi powiedzieć, że jesteś lesbijką ? Rosa, przecież wiesz, że nie mam nic do tego. Mój brat jest gejem, pamiętasz ? Kim jest ta szczęśliwa wybranka ? Znam ją. - Rosa uśmiechnęła się smutno na jej słowa. Wiedziała jaka będzie reakcja Izzy. Ta dziewczyna od zawsze była pomocna, ale czy zaakceptuje jej drugą połówkę ?
- To Lydia.
    Zapanowała cisza. Ciemne oczy Rosy śledziły całą twarz swojej najlepszej przyjaciółki. Przez chwile żadna nie wykonywała jakichkolwiek ruchów. Po prostu obie siedziały. Po czym Izzy, przytuliła mocno do siebie Rosę. Tak jak tylko osoby, które przeżyły razem tyle co one, potrafią.
- To świetnie, R. Kocham cię i zawsze będę akceptować.
- Dziękuje, Izzy, dziękuje, że to zrozumiałaś. - łza szczęścia spadła na kawowy płaszcz młodej Lightwood. Gdzie jedni się cieszą i akceptują, drudzy umierają w agonii bólu psychicznego.
           Bo na świecie musi być harmonia.

Zbliżamy się do końca, a teraz chciałam wam polecić moją nową książkę - „The friend of my sister". Również o Malec'u.

Forbidden love with my physic teacher (MALEC)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang