Rozdział 28

178 7 0
                                    

Wysunąłem powoli głowę spod kołdry, szukając zwężonym spojrzeniem mojej zaginionej rano partnerki. Gdyby nie fakt, że noc była męcząca, ale i przy tym odprężająca (oczywiście po tej sytuacji z moim błaźnieniem się), z pewnością podejrzewałbym ją o ucieczkę do pracy lub zżerałaby mnie zazdrość. Uwielbiałem wstawać wcześniej, zanosić jej śniadanie do łóżka i droczyć się, kiedy nie chciała wstać. Tak bardzo jak to lubiłem, ona lubiła ucierać mi nosa, przez co czasem robiliśmy wyścigi w tym, kto pierwszy wstanie i zrobi drugiemu śniadanie. Komedia tego faktu polegała na tym, że w mieszkaniu mieszkaliśmy we trójkę. No, może we czwórkę, jeśli miałbym liczyć naszego psa-szatana. Abel był wyjątkowo upierdliwym gnojkiem. Wszędzie było go pełno - zaczynając od czarnych spodni i na białych koszulach kończąc.

Obróciłem się na brzuch i podniosłem na kolana, by zaraz później wyprostować się i zarzucić włosy na plecy. Tak jak zwykle, nadal czułem na sobie dotyk Lav. Jej gorący oddech i zimną dłoń palcami sunącą przez mój mostek, drażniącą wszystko, co nadarzy się po drodze. Wbijającą we mnie swój dziki wzrok i ocierającą się policzkiem, gdy brakuje jej bliskości. Od pewnego czasu zastanawiałem się, czy nie skazać jej na tymczasową wstrzemięźliwość tylko po to, by później mogła cieszyć się z każdego mikro ruchu. Uwielbiałem, gdy bezsłownie błagała i prężyła się na samą myśl o tym, co ją czeka.

Heh, w sumie w tej chwili jestem nie lepszy, skoro tracę dech podczas kochania się z własnymi myślami. Laverne chyba mnie tym zaraziła, bo przy poprzednich partnerkach nigdy nie dotknęło mnie takie schorzenie.

Przeciągnąłem się, obróciłem i zsunąłem z łóżka. Szykował się kolejny dzień wypełniony napięciem, które w końcu pchało nas do tej sypialni i nie wypuszczało aż wszystkie sprawy nie zostały wyjaśnione. Myśląc o tym teraz, stwierdzam, że bardzo lubiłem to napięcie.

Podreptałem do drzwi i położyłem dłoń na klamkę, by je otworzyć. Na szczęście w porę przypomniałem sobie, że muszę się ubrać, żeby nie świecić tyłkiem przed moim... Jak go nazwać? Kim tak właściwie jest? Moim rywalem? Sąsiadem z jednego mieszkania? Po prostu współlokatorem? Żadne z określeń mi nie pasuje. W jakimś stopniu przez Lav staliśmy się rodziną, tylko nie mam pojęcia, kim dokładnie. Nienawidziłem, gdy traktowała go pieszczotliwie i kiedy pozwalała mu się przytulać na pożegnanie. Kwas trawił moje wnętrzności, gdy widziałem, że tuli go do piersi, uspokaja i obdarza miłością. Jednocześnie wiedziałem, dlaczego to robi i co nią kieruje. I mimo wszystko sądziłem, że ten człowiek kiedyś może jej coś zrobić, zabrnie za daleko i poczuję się odstawiony, bo ona mu na to pozwoli. Nie godziłem się na trójkąt, ale nie byłem w stanie odmówić ukochanej, gdy powiedziała, że jej przyjaciel nie ma gdzie się podziać. Zostało mi zatem dzielenie się nią i pilnowanie, żeby emocjonalnie wiązała się tylko ze mną.

Wreszcie ubrałem się, więc mogłem wyjść. Po drodze przecierałem oczy i wodziłem opuszkami palców po ścianach. W kuchni było cicho, ale nie naprowadzało to mnie na żaden trop, w końcu i ona, i on, bardzo dobrze potrafili cicho egzystować, aby mnie przypadkiem nie obudzić. Wchodząc do kuchni zobaczyłem, jak zgrabna, pazurzasta dłoń Lav mierzwi fioletowe włosy mężczyzny, a usta całują jego skroń, kiedy dostaje pod nos talerz z amerykańskimi naleśnikami. Poczułem, jak jelita wiążą mi się w supeł.

- Mnie mogłabyś kochać, wiesz? - mruknąłem, otwierając lodówkę. - Bardziej tego potrzebuję - dodałem ciszej, bym słyszał to tylko ja.

Wyciągnąłem z drzwiczek karton soku pomarańczowego i szklankę z szafki, po czym nalałem pierwsze do drugiego.

- Ohh, no. Drocz się ze mną z rana - rzuciła niskim, flirciarskim i jednocześnie rozbawionym tonem. Dobrze wiedziałem, że moje delikatne szukanie atencji skończy się albo kłótnią i później długim seksem, albo od razu seksem. On chyba również o tym wiedział, bo patrzał na nas z wyjątkowo czułym i szczęśliwym wzrokiem, zupełnie jak na parę rodziców, z ojcem zazdrosnym o syna.

Perfect for Each Other (zakończone)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora