Poranek był dosyć chłodny. Dziewczyna obudziła się jakiś czas temu, lecz nadal leżała na brzuchu delektując się ciszą. Bucky chyba jeszcze spał, ponieważ czasem słychać było jego pochrapywanie. Ani razu nie otworzyła oczy, nie chciała psuć chwili tego jakże błogiego odpoczynku promieniami słońca. O ile nie jest ono za chmurami. Było tak cudownie... Chyba od dzisiaj zacznie spać na podłodze. Była tak wypoczęta jak nigdy dotąd. Mimo to przyjemnie jej się odpoczywało. Czasem potrzeba w życiu chwili spokoju.
Nagle na jej plecach wylądowała czyjaś dłoń. Zmarszczyła brwi. Czy Bucky sięgnąłby z kanapy aż do niej? Leżała jakieś półtorej metra od mebla. Poczuła na ramieniu ciepły oddech. Otworzyła oczy i spojrzała w bok. W szoku obserwowała śpiącego obok niej Bucky'ego obejmującego ją ciasno. Uśmiechnęła się na widok rozczochranych włosów i uroczo uchylonych ust. Jak aniołek. Ostrożnie sięgnęła szkicownik i zaczęła to uwieczniać. Starała się wykonywać jak najmniej ruchów, aby nie obudzić mężczyzny. Musiała dzisiaj iść do Stark Tower. Zrobiło jej się ciepło na samą myśl o tym miejscu. Obiecała Clintowi przynieść obraz, który zamierzał powiesić w pokoju dzieci. Gdy blondyn dowiedział się o jej umiejętnościach nie dawał jej spokoju. W końcu Elena zgodziła się namalować mu coś na ścianę.
Ale na razie musi się uporać ze swoim gościem. Nie miała nic przeciwko temu, aby został. Tylko głupio jej było go zostawiać samego. Był taki zagubiony... Zarumieniła się, gdyż zdała sobie sprawę, iż śpi obok niej w sumie to obcy mężczyzna. W dodatku przystojny... To jeszcze bardziej zmienia postać rzeczy.
Poczuła jak coś delikatnie łaskocze ją w ramię, tuż nad łokciem. Mruknęła coś pod nosem i dalej rysowała niezbyt przejęta. Ledwo wyczuwalne, ale przyjemne muskanie przeniosło się na kark dziewczyny. Gdy Elena znowu nie zareagowała jej skóra zetknęła się z metalowymi palcami. Pisnęła cicho, a po jej ciele przeszedł zimny dreszcz. Spojrzała na winowajcę, który wpatrywał się błękitnymi tęczówkami w twarz dziewczyny. Kąciki jego ust ledwo zauważalnie uniosły się ku górze.
-Nie wygodnie było na kanapie? - spytała strzepując z siebie metalową dłoń.
Mężczyzna milczał i wpatrywał się uważnie w rysunek. Właściwie szkic jego samego pogrążonego we śnie.
-Podoba mi się - mruknął jak zwykle zachrypniętym głosem. Cóż się dziwić, rzadko się odzywał.
Dziewczyna uśmiechnęła się i wyrwała wcześniejszy rysunek skowronka. Podała go zaskoczonemu mężczyźnie.
-Proszę, to dla ciebie.
Bucky patrzył na ptaka, po czym niepewnie się uśmiechnął.W mieszkaniu rozległo się pukanie do drzwi. Elena zamarła zaniepokojona. Brunet wydawał się jeszcze bardziej wystraszony od niej, gdyż jego twarz stała się bledsza niż wcześniej. Kiwnęła do niego głową i ruszyła do przedpokoju. Bucky jak najciszej zamknął się w łazience. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i otworzyła drzwi. Jej oczom ukazała się Wanda. Czarownica skierowała ku niej podkreślone kredką oczy. Przy podnoszeniu głowy długie i proste włosy zafalowały. Kontrastowały one z czerwoną skórą kurtki. Dziewczyna była zafascynowana jej stylem. Niby był prosty i dosyć... Specyficzny, w końcu to tylko czarna kredka i troszkę ciemniejsze ubrania, aczkolwiek na Wandzie prezentowało się to... Interesująco. Elenie podobał się ten styl i choć wiedziała, że na niej wyglądałby tandetnie, Wanda wyglądała ładnie.
-Cześć Eli - uściskały się czule.
-Coś się stało? Wejdziesz? - Elena przesunęła się gestem zapraszając do środka.
-Nie, nie, może innym razem, Thor zabiera Lokiego, więc pomyślałam, że chciałabyś się pożegnać.
Elena zagryzła wargę.
-Zaraz będę, poczekasz?
Wanda kiwnęła głową i weszła do środka.Dziewczyna prędko sprzątnęła szkicownik, aby Maximoff nie widziała portretu jej gościa i zgarniając swoje ubrania wślizgnęła się do łazienki. Zaniepokojony Bucky patrzył na nią nie rozumiejąc co się właśnie dzieje.
-Siedź cicho, muszę iść. Za niedługo wrócę. Czuj się jak u siebie - szepnęła. Nie przejmując się jego obecnością przebrała się z piżamy w jeansy i koszulkę jakiegoś zespołu. Mężczyzna zmieszany odwrócił wzrok. Rozczesała ciemne blond włosy i machając do Bucky'ego wyszła gasząc światło.Wanda podniosła wzrok na nią i szeroko się uśmiechając dołączyła do niej w drzwiach. Elena wzięła jeszcze obraz dla Clinta. Po drodze do wieży rozmawiały na luźne tematy. Na miejscu wjechały o dziwo nie na poziom więzienny, ale na piętro z salonem.
Dziewczyna po otwarciu windy ujrzała Thora trzymającego spętanego łańcuchami brata. Miał on na twarzy coś w rodzaju kagańca, aby nie mógł powiedzieć ani słowa. Przełknęła głośno śline.
-No dalej, nie wstydź się - Wanda pogładziła Elenę po plecach. Tą z wdzięcznością kiwnęła głową i ruszyła w stronę boga. Przytuliła go mocno powstrzymując łzy. Wszyscy zaskoczeni wpatrywali się w tą scenę z zainteresowaniem.
-Cieszę się, że cię poznałam... Paskudo - szepnęła cicho ściskając mocno jego szatę.
-Jeszcze się spotkamy... Tylko nie rycz, głupi ssaku - usłyszała w głowie. Uniosła głowę zdziwiona. Patrzył na nią łagodnie z góry z lekko uniesioną brwią. Dziewczyna roześmiała się.
-Jesteś wyjątkowa, ale uważaj na niego -jego głos już nie ociekał nienawiścią tak jak wcześniej. Elena zmarszczyła brwi. O kogo mu chodzi?
-Doskonale wiesz... - w tym momencie, gdy doszedł do niej sens jego słów dziękowała, że przekazuje jej to za pomocą myśli.
-Skąd...? - zaczęła, lecz mężczyzna położył jej palec na ustach.
-Nie ważne. Możliwe, że coś zgubiłem w klatce. Jak będziesz potrzebować pomocy chuchnij - puścił jej oczko. Dała by głowę, że gdyby mógł na pewno na jego twarzy rozkwitł by zadziorny uśmieszek.
-Musimy już iść - powiedział przepraszająco Thor. Elena podeszła do niego i również uściskała syna Odyna. Blondwłosy bóg złapał Lokiego za ramię i uniósł młot do góry.
-Heimdallu, otwórz most! - wykrzyknął, a w pomieszczeniu rozbłysło wielobarwne światło.W pomieszczeniu panowała cisza. Każdy spoglądał na siebie czekając, aż ktoś zabierze głos.
-No, to kto chce ciastka? - Clint wbiegł do kuchni i wrócił z talerzem pełnym wypieków. Wszyscy rzucili się na niego walcząc między sobą jak zwierzęta. Elena zaśmiała się cicho. Miała ochotę ich nagrać. Niby dorośli, a jednak małe dzieci.
-Ey! Nie upiekłam tego na jeden dzień! - warknęła Natasha wyrywając im talerz.
Chłopcy patrzyli na nią smutno, próbując chociaż spojrzeniem maślanych oczu przekonać do oddania słodyczy.
-Eli chcesz? - Romanoff zignorowała ich i zwróciła się z uśmiechem do dziewczyny.
-Pewnie - Elena wzięła ciastko i posmakowała - pyszne - oblizała się zadowolona.Dziewczyna poszła do windy, lecz po chwili wróciła z wcześniej zabranym płótnem.
-Clint - podeszła do blondyna. Sokole oko wytarł twarz z okruchów i zerknął na Elenę.
-Co maluszku?
-Jeszcze cię przerosne - obruszyła się i podała mu pejzaż z pięknym lasem i strumieniem- proszę.
Szczęka mu opadła.
-El to jest cudowne! - wykrzyknął i przytulił dziewczynę czochrając ją po włosach - dzieciakom i Laurze też się spodoba.

KAMU SEDANG MEMBACA
Skowronek || Avengers
AcakElena przybywa do Nowego Jorku. Jej historia zacznie nabierać więcej barw, gdy pewien miliarder wprowadzi ją w świat superbohaterów.