Pewnego niedzielnego popołudnia, kiedy pogoda była zaskakująco ładna, w końcu zobaczyłem Harry'ego. Siedział na parkowej ławce niedaleko stacji metra Embankment i czytał książkę. Jego włosy były ukryte pod ciemną czapką, a wokół siebie miał owinięty ciemny, gruby płaszcz pomimo ostrego słońca. Na stopach miał wysokie buty, na które naciągnięte były czarne dżinsy. Wyglądał tak spokojnie — zupełnie jakby nic poza światem przedstawionym w książce się nie liczyło.
— Niall Horan. — Jego głos wyrwał mnie z zamyślenia.
— Cześć, Harry — przywitałem się nieśmiało. Uśmiechnął się i poklepał miejsce obok siebie, abym usiadł, co od razu zrobiłem.
— Co chwilę się spotykamy — zauważył, wkładając zakładkę pomiędzy strony lektury.
Pokiwałem głową, za co od razu mentalnie się kopnąłem. Chłopak jedynie zachichotał, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
— C-co czytałeś? — Próbowałem zmienić temat. Jego odpowiedź mnie zaskoczyła.
— „Dumę i Uprzedzenie".
— Naprawdę?
Byłem zaskoczony jego gustem literackim. Odwrócił książkę, żebym mógł zobaczyć okładkę. Było to dość stare wydanie — boki stron pożółkły, a tytuł był zapisany błyszczącą czcionką.
— Czytałeś ją? — spytał, przejeżdżając kciukiem po oprawie.
— N-nie bardzo lubię czytać, ale czytałem to na lekcję — wytłumaczyłem, jąkając się. Chłopak pokiwał głową.
— Lubię ją — oznajmił prosto, zaczynając stukać palcami o książkę. — Umysł Elizabeth Bennet jest fascynujący.
Przygryzłem wargę.
— Nie zgadzasz się? — pociągnął, patrząc na mnie z zainteresowaniem.
— Cóż, czasami Elizabeth jest bardzo upartą postacią. Zupełnie jakby nie mogła zrozumieć, czego chce, więc staje się złośliwa — wyraziłem moje zdanie, w końcu odważając się popatrzeć mu w oczy.
Zielone.
Przez chwilę marszczył brwi, ale po chwili powoli pokiwał głową, jakby rozmyślał nad moją odpowiedzią.
— Masz rację, ale wszyscy mamy swoje wady. Pan Darcy też nie sprawia wrażenia łatwego do polubienia.
Skinąłem.
— Zgadzam się, on też ma wady.
Tuż po tym zapadła cisza. Kiedy zaczynała robić się niekomfortowa, Harry nagle się odezwał.
— Lubię cię, Niallu Horanie. Jesteś miły, taki prawdziwy. — Zarumieniłem się pomimo faktu, że jego słowa były czysto przyjacielskie, jednak nie mogłem zacząć myśleć o niczym innym.
— Ja ciebie też lubię — przyznałem cicho, spuszczając wzrok i zaczynając przygryzać paznokcie.
— Porozmawiajmy znowu — poprosił nagle. — Tutaj o dziesiątej we wtorek.
— Okej.
Harry wstał z książką w ręce i popatrzył na mnie w dół.
— Do zobaczenia, Niallu Horanie — powiedział, nim odszedł.
— Żegnaj, Harry — szepnąłem, chociaż już go nie było.
ESTÁS LEYENDO
COLOUR ━ NARRY
FanfictionNiall Horan widzi tylko na czarno-biało, ale jego życie zmienia się, gdy poznaje Harry'ego. Z Harrym wszystko jest ładniejsze. © mermaidnialll | 2018