25 | MIŁOŚĆ

163 19 2
                                    


miesiąc później...

                — Halo? — Odebrałem telefon z uśmiechem na usta, bo widziałem, kto dzwonił. Ku mojemu zachwyceniu, spotkałem się z pięknym głosem Harry'ego, który wywołał u mnie jeszcze szerszy uśmiech.

— Witaj, Niallu Horanie! — zagruchał, a ja się zaśmiałem.

— Miło pana słyszeć, panie Styles — odparłem, przygryzając wargę.

Harry się zaśmiał.

— Zastanawiałem się, czy chciałbyś przyjść do parku, naszego parku, na nabrzeżu, wiesz? Chcę ci coś powiedzieć.

— Tak, oczywiście. Kiedy?

Próbowałem powstrzymać motylki latające po moim brzuchu, kiedy powiedział „naszego parku" oraz sposób, w jaki biło moje serce, gdy przyznał, że chce mi coś powiedzieć.

— Kiedy tylko będziesz gotowy, kochanie — powiedział bezczelnie, a ja usłyszałem, jak się uśmiecha. Doskonale wiedział, że nie wiedziałem, co powiedzieć, kiedy nazywał mnie takimi ksywkami.

— Uch, tak. — Odetchnąłem. — Już teraz jestem gotowy.

— Widzimy się za piętnaście minut.

Rozłączył się, jednak ja jeszcze przez chwilę trzymałem telefon przy uchu, biorąc głębokie oddechy. Trudno było mi ukryć podekscytowanie. Po minucie przeszedłem do salonu, w którym spotkałem Zayna, jak zwykle leżącego na kanapie.

— Jadę na chwilę na nabrzeże, niedługo wrócę do domu — powiedziałem jakby od niechcenia, jednak on mnie przejrzał.

— Harry? — zapytał, a ja zarumieniłem się i kiwnąłem głową.

Tuż po tych słowach wyszedłem z domu. Tym razem chłodne londyńskie powietrze było dość ciepłe. To bardzo mnie ucieszyło, bo nawet taka mała rzecz wprawiła mnie w dobry nastrój.

Gdy dojechałem metrem na miejsce, przeszedłem pod mostem i minąłem kawiarnię, w której poznali się Harry i Zayn. W końcu dotarłem do Harry'ego oraz naszej ławki. To było naprawdę piękne miejsce. Usiadłem pod wielkim drzewem z zielonymi i żółtymi liśćmi.

Osoba siedząca na niej sprawiała, że cały widok był jeszcze piękniejszy. Na ławce siedział mój kolorowy chłopak, Harry. Gdy pojawiłem się obok niego, posłał mi szeroki uśmiech i poklepał miejsce obok siebie.

Usiadłem obok niego i pochyliłem się, by go pocałować. To było zupełnie tak, jakby każdy mój pocałunek z Harrym był tym pierwszym. Zawsze sprawiał, że czułem, jak fajerwerki wybuchają mi w brzuchu.

— Cześć. — Prawie szepnąłem.

— Cześć.

Po chwili wpatrywania się w niego otrząsnąłem się z zamyślenia.

— Chciałeś mi coś powiedzieć?

— Och, tak. — Odchrząknął, wycierając dłonie o dżinsy i spojrzał przez swoje ramię. Odwróciłem się, ale nic nie zobaczyłem, więc postanowiłem zignorować jego dziwny gest. — C-cóż... Przez ostatnie kilka tygodni razem spędzaliśmy czas i w ogóle... Jesteś moim chłopakiem, a ja jestem twoim i tak dalej. Sprawiasz, że się uśmiecham i mam nadzieję, że ja robię z tobą to samo. Jestem najszczęśliwszy, jaki byłem od dłuższego czasu i to wszystko dzięki tobie. Wiem, że wciąż wiele o mnie nie wiesz, ale obiecuję, że wszystko ci powiem. Chyba teraz próbuję ci powiedzieć, że myślę, iż jestem w tobie zakochany.

A potem świat stał się kolorowy.





— KONIEC —

COLOUR ━ NARRYDonde viven las historias. Descúbrelo ahora