Rozdział 1

8 0 0
                                    

Teraz nazywam się Saya Akao i mam prawie 19 lat. Mieszkam sama, nie mam przyjaciół ani rodziny. Zapisałam się do,nie aż tak popularnego, Uniwersytetu. Jak mówiałam mieszkam sama, niedaleko mojej nowej szkoły i blisko dużego parku.

Mój dom jest mały zrobiony z jedneg pokoju,łazienki,salonu,kuchni i ogródka (może nie aż tak mały). Jest 7:30, za godzinę zaczną się lekcję ale ja nie mam ochoty tam iść, nie chce być znowu wyśmiana.

Jest 8:12, zmuszam się wstać,ubrać się (w mundurek szkolny) i zjeść śniadanie. Na zewnątrz słyszę ptaki i inne zwierzęta które tak jagby mi przypominają o wrzystkich drobiazgach o których ja wciąż zapominam. O 8:23 jestem już gotowa i wychodzę z domu. Po drodze widzę inne dziewczyny które mają na sobie takie same ubranie.

''Muszą byś z mojej szkoły'', myśle.

Idę dalej i widze park który jest połączony z prawdziwym lasem i rzeką.W końcu jestem na miejscu. Ta szkoła jest nawet ładna i bardzo duża (szczególnie dach na który,mam nadzieje, że będę mogła wejść). Wchodzę i rozglądam się za 1C, po dziesięciu minutach ją znalazłam, jest 8:41. Staję przed drzwiami, robię głęboki oddech i wchodzę.

-Spóźniłaś się, Akao!- mówi moja nowa nauczycielka która, jeśli się nie mylę, nazywa się Katerina Nurue (dziwne imię).

-Przepraszam- odpowiadam szybko i siadam na swoję miejsce.

''Szlak, mogłam się bardziej spóźnić, trafiłam na lekcje technologi'',myśle sobie.

Po lekcji, był czas lunchu który chciałam zjeść na dachu. Niestety, kiedy dotarłam do drzwi które tam prowadziły, było tam napisane że wstem mają tam tylko nauczyciele itd.

Ale i tak tam weszłam.

Będąc na dachu zaczynam się rozglądać i teraz wiem dlaczego nie można tu wchodzić... nie ma bramek, więc jeśli spadne to nie będę mogła się niczego przytrzymać. Ale ja i tak podchodzę (bo nie boję się spaść) na sam koniec, na krawędź dachu. Chłodny wietrzyk porusza moimi czarnymi długimi włosami a ja zastanawiam się o różnych rzeczach... o tym co się stało kiedy miałam 9 lat, w moje urodziny... co się stało wcześniej... dotykam mojej bladej skóry która jest pełna blizn, których nie widać dzięki specjalnej maści. Nie wiem kiedy, ale zaczełam płakać i patrzeć na to co mie otacza... wszyscy widzą kolory... a ja szarość i moje łzy.

Nagle słyszę jakiś szelest i szybko się odwracam... 

Życie to nie bajkaWhere stories live. Discover now