Rozdział 3

6 0 0
                                    

Jest 8:06. Jeśli się nie pospieszę to znowu spóźnie się do szkoły, myśle sobie i od razu wypadam z łóżka jak rakieta i ubieram się. Jestem głodna ale nie mam już nic do jedzenia.

Śpieszę się i wychodzę z domu o 8:22.

-Chyba zdążę- mówię do siebie szczęśliwa.

Na szczęście jestem w szkole o 8:29, podchodzę do drzwi mojej klasy i wchodzę.

-Dzieńdobry, pani Nurue.

-Dzieńdobry Akao. Dzisiaj przyszłaś w samą pore.

Usiadłam na moje miejsce i rozglądam się jak trzeba. Wczoraj tak się spieszyłam że nie rozglądnełam się dobrze po mojej klasie.

-Dzisiaj porozmawiamy o ...................

Byłam tak głodna że nie umiałam skupić się na lekcji. Na szczęście czas szybko mijał i nadszedł czas lanchu (12:00). Wyszłam z klasy i już miałam iść do szkolnego ogródka kiedy słysze obcy głos:

-Zapomniałaś wczoraj plecaka.

Tak gwałtownie się obróciłam że aż głowa mnie zabolała. Nie wiedziałam kto to jest.

Chwila... to jest ten chłopak co widział mnie na dachu! Rzeczywiście wczoraj zapomniałam plecaka,myśle i nagle dociera do mnie że ten chłopak,pewnie popularny, powie wszystkim że ja płakałam! A to nie byłoby takie fajne. Wygląda na miłego i mam nadzieje że taki jest.

-Dzięki-powiedziałam i odebrałam od niego plecak.

-Nie ma za co. Ja muszę lecieć,na razie!- mówiąc to odszedł.

Przez kilka sekund, a może minut, wrzystkie dziewczyny gapiły się na mnie jagby była kosmitą. Potem przystkie naraz pytały:

-Skąd go znasz?

-Jesteście razem?

Jak to zrobiłaś?

Nigdy nie byłam w takim centrum uwagi... no może i byłam, ale nie w takim sensie. Nie wytrzymałam tych wrzystkich pytań i w końcu zapytałam tak głośno żeby wrzystkie słyszały:

-Dlaczego się tak żucacie? Kto to był?

Na te pytanie wrzystkie się na mnie popatrzały i jedna z nich odpowiedziała:

-Nazywa się Simon Winner i jest z 3C. To jest najpopularniejszy chłopak tej szkoły!

O, nie. Źle się stało, najpopularniejszy chłopak w szkole widział jak ja płacze. Mam gigantyczną nadzieje że jest miły i nie opowie tego wszystkim...

Jest 14:00 i wychodze ze szkoły, boli mnie głowa po tym co się dzisiaj stało, teraz zauważam że Sofii nie było w szkole (lub jej nie zauważyłam).

Po drodze do domu zrobiłam zakupy i nagle,przechodząc obok parku, przypomniało mi się o wilczku.

Może sprawdze czy tam dalej jest, myśle i wchodzę.

Doszłam do wczorajszej ławki i się rozglądam.

-Wilczku! Hej mały, jesteś tu jeszcze?

Po 30 minutach byłam za bardzo zęczona. Już miałam iść kiedy słyszę tak jagby płacz. Patrzę pod ławkę i widzę tego małego wilczka. Miał pełno zadrapań... wygląda jagby ktoś go pobił, i pewnie tak było, biedny maluch.

-Chodź do mnie mały. Nic ci nie zrobie.

Po dwóch minutach udało mi się go złapać.

-Zabiorę cie do siebie, tam będzie ci lepiej. Dam ci jakieś imię... może... Mord!- mówie do wilczka

On zaszczekał więc uważałam to za tak.

Życie to nie bajkaWhere stories live. Discover now