Dzisiaj wstałam później. Mama Karola nakarmiła Amira o 7. Włączyłam telefon. 15 wiadomości. Wszystkie od Aurelii. Wysłała mi sesje zdjęciową Arii. Napisałam do niej: -Po co mi zdjęcia twojego konia 😂❤️❤️?- -Ajjj, sama mi zdjęcia Amira wysyłasz 😏💞. Nowym kompletem się chciałam pochwalić 😎🤙🏻. Prawda, że cudny? 😍- -Czy ty nie przesadzasz z tymi kompletami 😂😂❤️?- -A tyyy? 😂😂😂? Masz chyba z 5 kompletów 😆.- -Csiii 😎👌🏻. Dzisiaj nowy komplet biere 😎😎. A ty?- -Uhuhuh, ja te. 😜💕 Wyslij zdj 😍.-
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
-Prawda, że śliczny? ❤️- -Ojej, będzie wyglądał cudnie 🤤- -Teraz ty swoim się pochwal królewno 😎❤️-
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
-Ja tu mam taki pomarańczowy, cudne strzemionka 😁🖤- -Ojej, cudny 😏💞- -Dobra, ja zmykam do stajni. Do zobaaa skarbie 👼🏼❤️- -Bajo 😍❤️❤️- Spakowałam ładowarkę i wszystko to, co wczoraj. Dzisiaj musiałam jechać autobusem. Od przystanku do stajni jest ok 2 km. Ledwo udało mi się to wszystko zabrać, ale poszłam w kierunku stajni. Przeszłam 500m i miałam dość. W oddali zauważyłam samochód. Był to samochód Karola. Zobaczywszy mnie zatrzymał się i wybiegł z samochodu. -Julka, co ty tu robisz!- -No widzisz, musiałam jechać autobusem...- -Daj to.- Zabrał moje rzeczy i spakował do samochodu. -Dziękuję ci bardzo. Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczna.- Przytuliłam go. Było miło. Miałam motylki w brzuchu.
{9:12}
Dotarliśmy do stajni. Karol pomógł mi zanieść sprzęt obok boksu siwka. Podziękowałam mu jeszcze raz. -Nie ma sprawy. Co teraz planujesz robić?- -Najprawdopodobniej jakieś niskie skoki albo teren.- -A co powiesz na teren w czwórkę? 😏- Zgodziłam się. Założyłam Amirowi kantar i zaprowadziłam na myjkę. Porządnie go wyczyściłam. Stał spokojnie, wynagrodziłam go marchewką. Poszłam po sprzęt. Najpierw owijki, czaprak, siodło, napierśnik, nauszniki, ogłowie. Założyłam kask, wzięłam bacik i poczekałam na crusha przed stajnią. Przyszedł. Trzymał za wodze Gardena. Pięknego, siwo-jabłkowitego wałacha. Był to koń jego mamy.
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Koń miał na sobie śliczny, jasnożólty komplet. Wyglądali idealnie. Wsiedliśmy na konie i pojechaliśmy stępem w kierunku lasu. (Wczoraj byłam tam z Aurelą) Jechaliśmy stępem obok siebie. Amir był w miarę spokojny, Garden mniej. Kulił uszy i próbował kopnąć. Rozmawialiśmy. -Co robisz później?- -Zaprowadzę go na padok i odpocznę. Potem najprawdopodobniej trochę poskaczemy.- -Ja z tobą.- Poczułam motylki w brzuchu. Nie wierzyłam w to, że crush kiedykolwiek mnie pokocha. (Tak mi się wydawało) Nadeszła pora na kłus. Amir chętnie zakłusował. Jechaliśmy szybkim kłusem w stronę pola. Na polu zagalopowaliśmy. Wałach był spokojny, Garden mu nie przeszkadzał. Jechaliśmy galopem w stronę crossowego toru przeszkód. Pokonaliśmy go bezbłędnie. Karolowi również poszło świetnie. Zwolniliśmy do stępa i pochwaliliśmy konie. Do stajni zostało nam 30 minut drogi stępem. -I jak tam samopoczucie?- -Było świetnie, Amir był spokojny i o dziwo Garden mu nie przeszkadzał.- -To super! Może zacznie tolerować inne konie?- -Oby. Nawet nie wiesz jak mi to przeszkadza.- Rozmawialiśmy aż do powrotu do stajni. Karol został moim przyjacielem.
{12:58}
Po powrocie do stajni rozsiodłałam konia i zaprowadziłam na padok. Karol zrobił to samo, tylko że z Finishem, Mannitou i Cmokiem. Garden został w boksie.
-No, to co teraz robimy 😏?- -A masz czas wolny?- -Jasne.- -No to może...- -Może co?- -Ah, nie wiem. Chodźmy zobaczyć co u Aurelii.- -Dla ciebie wszystko.- Poczułam motylki w brzuchu. Poszliśmy poszukać Aurelii.