[4] Szok

2 1 0
                                    

Na początku poszliśmy do boksu Arii. Dziewczyny tam nie było. Następnie przeszukaliśmy halę i padok, nigdzie jej nie było. Zrezygnowani wróciliśmy do pokoju. Usiedliśmy na kanapie i spytałam panią Kasię instruktorkę:
-Dzień dobry, czy nie widziała pani dzisiaj Aurelii? Nigdzie nie możemy jej znaleźć.-
-Ahh, to wy nie wiecie?! Spadła z Arii podczas treningu skokowego razem z koniem. Karetka ją zabrała, a do Arii zaraz przyjeżdża weterynarz.-
Nagle zrobiło mi się czarno przed oczami.





Obudziłam się w ramionach crusha.
-Zemdlałaś.-
-C-co g-gdzie jest Aurelia?-
-W szpitalu. Chodź, jedziemy.-
Wsiadłam do jego samochodu. Szybko pojechaliśmy do Opola. Wbiegliśmy do szpitala.
-Gdzie leży Aurelia Bojczuk?-
-Pokój 234.-
-Dziękujemy.-

Pojechaliśmy windą na 3 piętro. W pokoju zastaliśmy Aurelię. Leżała z zabandażowaną głową. Pielęgniarka weszła do pokoju.
-Powinniście wiedzieć, że wasza przyjaciółka miała operację i straciła pamięć. Była o krok od śmierci.-

Byłam w ogromnym szoku. Znowu zrobiło mi się czarno przed oczami...

Obudziłam się w jego ramionach. Obok leżała Aurelia...
Rozpłakałam się. Rano pisałyśmy, nazwała mnie skarbem...
Czułam się najgorzej na świecie. Cały świat mi się zawalił. Cały czas płakałam.
Karol przytulił mnie i zapewnił, że wszystko się ułoży, że będzie tak, jak dawniej, i że mnie...














Kocha. Karol mnie kocha.


Od razu przestałam płakać. Spojrzałam na niego i odpowiedziałam:
-Ja ciebie też.-

Zarumieniłam się, i od razu zmieniłam temat:
-Mamy niestety ważniejszą sprawę. Co z Aurelą...?-
-Pomożemy jej. Po szkole będziemy do niej przychodzić.-
-Tylko że chodzimy do innych klas...-
-To jedno z nas będzie wcześniej a jedno później. Damy radę.-
-A co z Amirem?-
-Moja mama się nim zaopiekuje. Aurelia jest teraz najważniejsza.-
-Racja.-
-Pora na nas, już 18. Wrócimy do stajni na trening skokowy i odwiozę cię do domu.-
-Dziękuję. Jestem ci bardzo wdzięczna.-

Wróciliśmy do stajni. Na dworze było ciemno.
Założyłam Amirowi kantar i zaprowadziłam go na myjkę. Była wolna. Przywiązałam go i zaczęłam czyszczenie. Osiodłałam go i poszliśmy w kierunku hali. Na hali było 5 koni. Karola jeszcze nie było. Opusciłam strzemiona i podpięłam popręg. Na hali zjawił się on. Tym razem ze sportową klaczą Lisą. Jest ona bardzo doświadczona w skokach, wiele razy była na zawodach. Piękna, kara klacz. Na sobie miała śliczny sprzęt.

 Na sobie miała śliczny sprzęt

Hoppla! Dieses Bild entspricht nicht unseren inhaltlichen Richtlinien. Um mit dem Veröffentlichen fortfahren zu können, entferne es bitte oder lade ein anderes Bild hoch.

Wyglądali razem przepięknie. Karol wygląda cudownie z każdym koniem. Spuścił strzemiona i podpiął popręg. Wsiedliśmy i rozstępowaliśmy konie.

Po 10 minutach stępa kłus. Amir był rozluźniony, nie przeszkadzały mu inne konie. Byłam z niego bardzo dumna.

Trening skończyły 3 osoby. Na hali zostaliśmy tylko my i jakaś dziewczyna. Drągi w kłusie, volty itp.
Nadeszła pora na galop. Amir był jeszcze spokojniejszy. Najechaliśmy na pierwszą przeszkodę, ok. 100cm. Przeskoczył ją idealnie. Druga była stacjonata 110cm. Nie stanowiła dla niego większego problemu. Oxer 70cm. Próbował mi wyrwać wodze, opanowałam sytuację. Ostatnia stacjonata 140cm. Udało się. Pochwaliłam go i zwolniliśmy do kłusa. Karol
nie skakał, bo Lisa miała kontuzję. Zostaliśmy sami na hali. Zeszliśmy, podciągneliśmy strzemiona, poluzowaliśmy popręgi, zdjęliśmy wodze z szyi i poszliśmy rozsiodłać konie.
-Zaczekam na ciebie w samochodzie.-
-Ok.-

Rozsiodłałam go, założyłam mu derkę i wygranodziłam go smaczkami. Wzięłam sprzęt i wyszłam ze stajni. Czekał tam na mnie Karol. Wysiadł i pomógł mi wszystko spakować. Odwiózł mnie do domu.

Pod domem podziękowałam mu całując go w policzek.

Mówiłeś...Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt