62.3 Pomogę ci

128 17 5
                                    

Gdy tylko wyszłam przez okno dosłownie wpadłam na Starka. Złapałam się za głowę bo przywaliłam w jeko klatę, a przywalić w metal nie jest przyjemne. Spojrzałam na niego. Na jego twarzy było wyraźne niezadowolenie. Odskoczyłam na ścienę i patrzyłam nie niego drapiąc się po karku. Niezręcznie.

-Możesz wytłumaczyć swoje szczeniackie zachowanie? - lekko warknął. Już wiedziałam, że mam przerąbane bardziej niż przewidywałam.

-Emmm.. Jaaa... To była moja sprawa. Nie chciałam byś się wtrącał- spojrzałam w bok krzyżując ręce.

-Nie baw się w ważniaka. To było coś ewidentnie ponad twoje możliwości- powiedział od razu dalej zły i z pretensjom w głosie. Spojrzałam na niego.

-Co proszę? - aż mnie lekko przygniutł tymi słowami.

-To było nie odpowiedzialne z twojej strony. Jako twój mentor nie mogę na to pozwolać- dalej się wykłucał.

-Nie jesteś moim mentorem. Jest nim Spieder-man -warknęłam marszcząc brwi.

-Tak. A ja jestem jego mentorem czyli na jedno wychodzi. Nie możesz się tak zachowywać- chciał wyciagnąć ode mnie konsekwencje moich czynów, ale mu nie wyjdzie.

-Tak czyli jak? Czy każdy jeden lepszy szczeniak schakował by twoją zbroję?  Czy każdy lepszy szczeniak pokonał by zagrożebie bez pomocy Avengersów i wielkiego Pana Starka?! Przepraszam, ale nie mam czasu. Jeśli będziesz chciał się jeszcze pokłucić i pokrzyczeć na mnie to się zapowiedz wcześniej. Ja też mam swoje sprawy- warknęłam i odeszłam.

-Tylko potem nie wracaj z podkulonym ogonem jak coś się stanie! - odpowidział bez uczuć i odleciał. Zacisnęłam pięści. Nie chciałam żeby tak to się potoczyło, ale nie miałam wyboru. Musiałam skupić się na moim zadaniu. Wróciłam do szukania Barona Mordo i naszej małej jadki. Po godzinie ich znalazłam, ale bałam się, że jest za późno. Zajrzałam przez okno i alternatywna ja była przypięta do stołu, a dookoła niej unosiło się jakieś pole. Była sama w pomieszczeniu więc wykorzystałam okazję i weszłam tam i podeszłam do niej. Dotknęłam fioletową otoczke, a moje oczy się rozświetliły i miałam wspomnienie o moim tacie. Szybko zabrałam rękę i zamrugałam szybko. Wytarłam leski i spojrzałam na nią. Widać pole zbierało jej wspomnienia. Wpadł mi do głowy pewien pomysł. Wzięłam wdech i złapałam medalion do ręki. Ponownie dotknęłam foletowego dymu. Zmarszczyłam lekko brwi. Widziałam jej wspomnienia. Mogłam się dowiedzieć co sie stało, że przyjęła tą formę. Szukałam, szukałam i szukałam aż w końcu znalazłam.

{Wspomnienie}

FuriMarta

Właśnie byliśmy z ekipą na misji. Peter kazał nam się rozdzielić w pary i zając potężná szóstką. Ja i Dany zajęliśmy się elektro. Skubaniec. Cały czas płatał figle naszym sprzętą więc z nich zrezygnowaliśmy i walczyliśmy z nim wręcz. Na szczęście udało nam się go pokonać więc pomogliśmy reszcie uporać soę z problemamo. Po chwili już wszyscy złoczyńcy byli związani poza Octopusem. Spider-man z reszrą też zniknął. Bardzo mnie to zniepokoiło. Po chwili rozległy się krzyki i wszyscy pokazywali na najwyższy budynek w mieście. Spojrzałm tam jak wszyscy, a na 15 piętrze Octopus wystawał z rozwalonego okna. Już miałam biec kiedy zobaczyłam coś czerwonego co spadało w duł z ogromną prędkością. Po chwili gdy obiekt był bliżej zobaczylam, że to Spider-Man.

-Nie!! - krzyknęłam i bez namysłu poleciałam na ścianę. Złapałam go siecią i pociągnęłam do siebie, ale ośmiornica rozciął sieć przez co Peter poleciał na ścianę. Ponowie krzyknęłam nie odwiedzając co się właśnie stało. Natyvhmiast chciałam zobaczyć co z pajęczakiem kiedy Oktawius przykul mnie do ściany wszystkie moje kończyny swoimi mackami. Już miał mi rozwalić głowę kiedy ekipa wkroczyła i zajęli się przestępcą. Pobiegłam od razu do Spidy'ego. Szukałam go po całym pokoju. Zobaczyłan gigantyczną dziurę w ścianie. Od razu tam pobiegłam i zobaczyłam go leżącego nie przytomnego wbitego w dwie ściany dalej. Łzy napłynęły do moich oczu. Jak najszybciej do niego podeszłam i zlapalam go za policzki.

-Spider-menie. Proszę... Powiedz coś- głos mi się załamywał na samą myśl o tym, że może nie żyć. -proszę... Proszę nie rób mi tego-w moich oczach pojawiło się coraz więcej łez. Lekko uderzałam jego policzki, ale dalej nie mogłam doczekać się żadnej reakcji z jego strony. Sprawdziłam jego puls,... którego nie było. W moich oczach pojawiło sie tyle łez, że miałam cały rozmazany obraz. Tak bardzo to zabolało. Zgięłam się aż w pół. Zaczęłam płakać, a amulet pękać. Przytuliłam mocno jego bezwładne cialo -P.. Peter... Proszę nie... Powiedz, że to głupi żart... Błagam- i się rozpłakałam tuląc jego zakewawione zwloki. Krzyknełam z żalu i złości. Wtedy amulet pękł na pół, a wszystko dookoła zakryło się czernią. Był to sektor odciety przez żal mojej straty. Amutel mnie chronił przed wszystkim. Byłam zbyt roztrzęsiona by cokolwiek zrobić. Tuliłam tylko bezradna jego zwłoki i dalaj chciałam by był to sen, koszmar, albo inne au. inne au! Wpadł mi do głowy pomysł. Spojrzałam na niego. 

-Spokojnie... Wszystko odkręce. Obiecuję ci- złapałam amulet i wtedy cała czern przeszła na mnie jako kołnierz obronny. Teleportowałam  się do próżni i zaczęłam szukać rozwiązania i je znalazłam. Moc 10 medalionów. Była by w stanie go przywrócić więc postanowiłam je ukraść alternatywnym sobą by go ożywi. Wiedziałam, że nie był by z tego dumny, ale nie dam rady bez niego. Muszę to zrobić.
~

~

~

~

~

~

~

~

~

Marta

Zabrałam rękę i przyłożyłam ją do swojej klatki piersiowej. Miałam łzy w oczach, które spływały mi po policzkach. Wytarłam je patrząc na nią.

-Obiecuje. Pomogę ci- wzięłam wdech by się uspokoić i rozejżałam się po pomieszczeniu. Szukałam czegoś co może rozpalić pole. W pewnym momencie usłyszałam otwierające si drzwi. Szybko się schowałam i patrzymałam na to co się dzieje.

-No ile można. Chyba po prostu zadziałam siłą bo inaczej się nie da- podszedl do stołu. Założył coś na szyję i podszedł do FuriMarty. Złapał jej medalion, a jego oczy obraly kolor czarny. Ciało zdébiało i patrzył w przestrzeń bez możliwości gestu. Jego ciało powoli zaczęło rozwalać się na kawałeczki jakby kryształ rozwalany młotkiem. Nie wierzyłam w to co właśnie widziałam. Chciałam zareagowała, ale bylo już za późno. Jego ciało, a raczej jego okruszki padły na ziemie niczym roztrzaskany kamień po czym zaświeciły i zdezintegrowały się. Spojrzałam na siebie z innego au. Nie wierzylam w to ci wlasniw widzialam. Spojrzalam na swoj medalion. Złapał go i rozwaliłam pole, które ją otaczało dzięki czemu się obudziła. Usiadła i na mnie, a jej wzrok zatrzymał się na amulecie.

-spokojnie. Chce ci pomóc- wyciągnęłam do niej rękę. Chwilę się wahała, ale ją chwyciła -ale musisz oddać medaliony właścicielką. Zaufaj mi- patrzyłam jej prosto w oczy. Też w nie patrzyła. Skinęła lekko i wstała. Otworzyła portal i razem ze mna to zrobiła. Ja porozmawiałam z kilkoma nami i wyjaśniłam im o co chodzi. Wszystkie się zgodziły i nasza 10 teleportowała się do świata FuriMarty. Zaprowadziła nas do grobu Petera. Wszystkie byliśmy zszokowane i zasmucone tym widokiem. Jedna z nas zastępując FurieMarte poszła po zwłoki Petera. Oni też praciwali nad przywroceniem go do życia. Zapytała się czy może zostać z nim na chwilę sama. Udało się. Weszłyśmy wszystkie na salę. Medaliony zabłysły. Stanęłyśmy dookoła ciała i zaczęła dziać się magia. Z naszych naszyjników zaczęła się tworzyć sieć, która go otoczyła. Po chwili był w kokonie, a amulety zgasły. Zdziwiłyśmy się i martwiłyśmy, że może coś źle poszło, ale po chwili kokon usiadł po czym sieć sie rozpuściła. Peter spojrzał na nas nie orientując co się stało. Szybko z dziewczynami się schowałyśmy i została tylko czarna my. xD Rzuciła mu się na szyję z łzami, a jej ciało wróciło do normy. Tuliła go mocno i płakała ze szczęścia, ze żyje.

-Co sie stało? - zapytał zdziwiony Pit odwzajemniając -ktos umarl czy co? - zaśmiał się cicho i przytulił ją z uczuciem.

-Ty idioto- powiedziała z łzami i pocałowała go w usta na co zareagowałyśmy cichym awww w tym samym czasie. Parę sekund Peter patrzył na Martę z rumincem po czym odwzajemnił namietnie i pogłebił. Pokazałam dziewczynom byśmy zostawiły ich samych. Wróciłam do swojego au szczęśliwa, że im pomogłam i że chociaż jedna z nas była z Peterem. Żuciłam się szczęśliwa na łóżko. Rozpierała mnie radość jak i zmęczenie. Spojrzałam na komunikator, który zostawiłam. Nic nie było. Nie wiem czy to mnie bardziej uspokajało czy niepokoiło, ale ze spokojnym umysłem wykąpałam się i w końcu zasnęłam.

Spider-Girl to jaWhere stories live. Discover now