• 6 •

304 42 5
                                    

Naprawdę był na tej liście. Dowiedzenie się, gdzie konkretnie ma się kierować, było takie łatwe, za łatwe. Namjoon nie czuł się gotowy. Nie czuł, że chce tam iść. A jednak nie szedł nawet trochę wolniej niż zwykle, obojętnie jak bardzo o tym rozmyślał. Zupełnie jakby jego ciało wiedziało lepiej i było obojętne na to, czemu mózg nie potrafił dać spokoju.

Nie zapukał. Przez chwilę gapił się tępo w klamkę, a potem nacisnął na nią bardzo, bardzo delikatnie, zaglądając do środka. Spodziewał się zobaczyć jakąś pikającą głośno aparaturę, mnóstwo rurek, wszystko w bieli, Jungkooka w masce tlenowej, łysego, z każdą sekundą bardzej opadającego z sił na łóżku. Był tak bardzo gotowy na ten widok, że przez chwilę był nawet pewien, że ma go przed oczami.

Aż do momentu, w którym zorientował się, że Jungkook ma włosy na głowie. Ciemne i troszkę przydługie. Tylko może bardziej oklapnięte.

Nie było też żadnego miliona rurek i pikających maszyn. W pewnym sensie zwyczajny Jungkook w luźnej błękitnej piżamie, oparty o poduszkę i powoli klikający coś w telefonie był trochę rozczarowujący.

Podniósł nagle głowę i spojrzał na Namjoona. Schudł wyraźnie i wydawał się nie emanować swoją zwyczajną Jungkookową energią, ale wciąż wyglądał jak on. Jak normalna, żywa osoba.

Pochylił się lekko, mrużąc oczy. Namjoon poczuł się głupio, schowany za tymi drzwiami.

— Kto tam? — wychrypiał Jungkook.

To był głos kogoś, kto od dłuższej chwili się nie odzywał i był dodatkowo zmęczony.

— Halo?

Namjoon odchrząknął cicho i wyprostował się, otwierając drzwi. Powoli wszedł do środka. Nie może się zachowywać, jakby Jungkook miał go pobić. Nie zrobi tego, nie ma jak. Naprawdę wydawał się ze dwa razy mniejszy niż normalnie.

— O — rzucił Jungkook zwyczajnie, znowu opierając się o poduszkę.

Zablokował telefon i odłożył go wyświetlaczem do dołu na kołdrę.

— To ty.

Namjoon kiwnął głową, wsadzając dłonie w kieszenie, bo nie miał pomysłu, co z nimi robić. Dobrze, że nie miał już tego gipsu.

Zauważył bliznę na twarzy Jungkooka, od jego czoła do skroni. I kilka mniejszych na nosie. Uderzył twarzą w kierownicę? Możliwe.

— To ja. Twoja siostra powiedziała, żebym przyszedł.

Drugie zdanie, a Namjoonowi już udało się schować za Eunguk. Chłopak miał przez chwilę ochotę wyjść, wrócić i zacząć tę rozmowę od początku.

— Aha? — mruknął Jungkook, urywając te przemyślenia. — A już myślałem że nie przyjdziesz, a tak ci zależało na tych pieniądzach.

— Nie sądziłem że jest jakaś lista. I że mnie na nią wpiszesz.

— Wpisałem, bo byłem pewien że od razu wrócisz i zrobisz zamieszanie — odparł Jungkook.

Właściwie to, co mówił, miało sens. Tylko że Namjoon stchórzył i nie przyszedł.

— Dobra. Ale jestem teraz — mruknął, trochę mniej pewnie, niż chciał.

— Widzę — westchnął Jungkook, powoli odwracając sję w stronę szafki.

Zmrużył lekko oczy, odsuwając szufladę, tak jakby samo to było dla niego wysiłkiem.

— Może… może ja to zrobię? — wamrotał Namjoon.

menthol || namkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz