Rozdział 32

515 52 5
                                    

Już po chwili pukanie ustąpiło, a Malfoy nieukrywalnie odetchnął z ulgą. Severus postanowił dać im chwilę czasu, rzucając przez drzwi wymowne: 

- Oby było czysto - po czym grzecznie odszedł. Harry mimowolnie zachichotał. Przesunął dłońmi po barkach Draco, obdarzając go ostatnim dotykiem. Wytarł dłonie w ręcznik i powoli wysunął stopy z wanny. Malfoy naburmuszył się jak dziecko, kiedy odebrano mu wygodną poduszkę w postaci uda chłopaka. Zastanawiał się poważnie nad tym jak powinien się zachować, jednak górę brała jego dziecinna arystokratyczna chęć posiadania. 

- Potter... - zaczął niepewnie, nie do końca wiedząc czego oczekuje. Nie chciał, żeby chłopak wychodził. Severus umiał zawsze wszystko zepsuć. Draco westchnął, myśląc poważnie nad tym co mógłby zrobić z chłopcem gdyby dołączył do niego w wodzie.
- Hmmm? - zamruczał melodyjnie czarny, a jego szmaragdowe oczy odbiły słaby płomyk światła, błyszcząc jak dwa klejnoty. Draco poczuł się nagle wyjątkowo słabo, przytłoczony tym niesamowitym blaskiem. Rozchylił lekko usta, oddychając płytko i przyglądając się Harry'emu. Powiódł spojrzeniem po jego szczupłej twarzy o pełnych policzkach, zatrzymując wzrok stopniowo na zielonych oczach, ukrytych za okrągłymi okularami, prostym, wąskim nosie, i pełnych ustach. Przy tym ostatnim zawiesił wzrok na dłużej, kreśląc niemo spojrzeniem po równym łuku kupidyna i lśniących w uśmiechu zębach. Z ust Draco wydarł się gardłowy jęk, kiedy jego wzrok niepewnie zsunął się na żuchwę bruneta okraszoną lekkim zarostem, a następnie na smukłą szyję, przykrytą śnieżnobiałym kołnierzykiem. - Co ci jest? - zapytał zaniepokojony Potter, błyskawicznie skacząc w jego kierunku. Malfoy uśmiechnął się siebie w myślach, dziękując Merlinowi za swoją przebiegłość i ślizgoński spryt. I to wcale nie miało nic wspólnego z dziwnym dreszczem, który przeszedł wzdłuż jego ciała i ulokował się niechybnie między jego nogami.
- Boli - jęknął teatralnie, udając zmęczonego i przykładając dłoń do piersi, niczym dama w opałach. Harry w jednym susie już przy nim był i delikatnie sprawdzał czy nie ma gorączki.
- Gdzie cię boli? - zapytał zaniepokojony Potter, przyglądając mu się z uwagą. Przecież jeszcze pięć minut temu, wszystko było w porządku. Nic z tego nie rozumiał. 
- Tutaj - wskazał palcem na swoją pierś, wciskając smukły palec w mostek. Potter z dokładnością godną magomedyka, dotknął dłonią skóry chłopaka, ale oprócz cichego westchnięcia, nic się nie stało.

- Nic tu nie widzę - oświadczył Harry, marszcząc swoje ciemne brwi, kiedy przesuwał po delikatnej skórze.

 - I tutaj - wskazał na swoją szyję blondyn, nawet nie uchylając powiek. Harry uśmiechnął się pod nosem i delikatnie owiał jego kark oddechem, a potem złożył na rozpalonej skórze delikatny pocałunek. Malfoy uśmiechnął się z satysfakcją pod nosem i wskazał wszędobylskim palcem na taflę wody, tuż pomiędzy swoimi udami. - Tu najbardziej - diabelski uśmieszek wstąpił na twarz Draco, który chyba myślał, że złapał samego Boga za nogi. Potter parsknął śmiechem. 

- A główka cię nie boli? - powiedział sarkastycznie, a następnie przygryzł jego kark. Draco jęknął zadowolony, ale zaraz skrzywił się nieznacznie, kiedy na porcelanowej skórze wykwitło drobne zaczerwienienie. - Widzę, że znacznie ci lepiej - oświadczył leniwie czarny, po czym znów odsunął się od blondyna i zaczął wycierać stopy. Malfoy prychnął ostentacyjnie, ukazując swoją pozorną złość. Niestety jego genialny plan się nie powiódł, ale chociaż spróbował. Mimo tego był na siebie bardzo zły, że mu się nie udało. No kto by pomyślał, że Potter będzie się tak opierał? Woda zaczynała się robić zimna i z przyjemnej kąpieli robiła się nieznośna tortura. Malfoy musiał przyznać jednak, że woda orzeźwiła jego zmęczone ciało i teraz mógł swobodnie dryfować pomiędzy nutą pomarańczowego olejku. Osunął się przyjemnie po ściance wanny i przymknął lekko oczy. Gdyby ktoś go ogrzał, mogło by być naprawdę przyjemnie. Letnia woda spowodowała u niego gęsią skórę, ale jak na zawołanie Potter odkręcił kran i wpuścił trochę ciepła. Draco westchnął cicho, nawet nie uchylając powiek. Było mu tak przyjemnie. Co jakiś czas słyszał tylko cichy chichot i dziwne dźwięki. 

Zielony LewWhere stories live. Discover now