/5/

163 10 4
                                    

Zabiję cię. Zniszcze. Odbiorę ci ziemię. Będę torturować powoli, z ogromną satysfakcją. Nawet nie zobaczysz, nie poczujesz, nie usłyszysz, gdy skonasz. Wiedziałeś, że tak się skończy twoje nie posłuszeństwo. Czemu teraz płaczesz ? Nie krzyczysz, nie wołasz o przebaczenie ? Moja złość przez to jest jeszcze większa. Patrzysz się tylko tymi załzawionymi oczyma w podłogę, czasem "łaskawie" na mnie. Myślisz, że tym mu pomożesz ? Uratujesz go od mojego planu ? Jesteś głupcem. Tak bardzo nie potrzebnym, zresztą jak twoje państwo . Po co pozwolono Rosji zrobić z ciebie osobny kraj ? Jesteś niewdzięcznikiem. Nawet mu za to nie podziękujesz. Zanim mnie piekło pochłonie, dołożę wszelkich starań, żebyś cierpiał za twoje nie posłuszeństwo jak najdłużej. Moja miłość dosięgnie każdego z was, nie ważne czy jesteś grzesznikiem czy świętym. Matka zawsze odnajdzie swoje dziecko, nawet po drugiej stronie świata. Nie dacie rady uciec. Żaden z was.

Brunet nerwowo chodził po pomieszczeniu. Ledwo wszedł do domu, wiedział, że coś jest nie tak. Chłopak oparł się o półkę, na której mieściły się dalej pracujące maszyny. Blondyna nie było. Po drobnym, bladym ciele została tylko pustka i kable porozwalane na całym siedzisku. Litwin myślał gorączkowo co może zrobić. W najlepszym wypadku zabije go, to jest pewne. Może zezwoli mu doświadczyć łaski i zabije bezboleśnie. W najgorszym wypadku...Chłopak przełknął głośno śline, czując coraz większą gule w gardle. Nie tylko mu mogło się coś stać, ale Feliksowi również. Jeśli znaleźli by go, miałby śmierć zagwarantowaną, a w jego stanie nie było pewne, że się odrodzi. Może jeszcze nie zauważyli włamania czy zniknięcia czegokolwiek ? Co prawda, kamery miały kontrolować obiekt przez cały czas, jednak kontrola odbywała się tylko raz w tygodniu. Do tego czasu powinien coś wymyślić, by uratować siebie i Feliksa. Niebezpieczny okazywał się fakt, że ktoś musiał zorganizować ucieczkę Polaka, gdyż ten był przez cały czas nieprzytomny. Chłopak odetchnął lekko i odłożył na bok kroplówkę, która zrobiła już porządną plamę na podłodze. Warto zawsze spróbować i tak już wiele ryzykował przedtem. Gdy ten już miał wychodzić, usłyszał głośny skrzyp metalowych drzwi, które od dawna prosiły się o naoliwienie. Zimny dreszcz przeszedł przez jego ciało, gdy fiołkowe oczy przejrzały go na wylot.
- nieudacznik z ciebie, Litwo.
Brunet odsunął się lekko czując wręcz jak mroczna aura oplata się wokół niego.
- miałeś jedną rzecz do zrobienia. Jedną jedyną i co ?
Blade palce przejechały po najbliższym urządzeniu, a oblicze oprawcy okazywało całkowity spokój i chłód. Litwin już mógł zacząć odmawiać koronki i różańce dla spokojnego spoczynku.
- nawet do pilnowania robali się nie nadajesz. Wiesz co robi się tutaj z takimi osobami, prawda ?
Żaden dźwięk nie wydostał się z budynku, jedynie biel puchowego śniegu była zagnieciona i zabrudzona przez ślady nieproszonych osób.

* * * * * *

Biało włosy ziewnął przeciągle i przetarł zaspane oczy. Od dobrych kilku godzin siedział przy blondynie, prawie nie ruszając się z miejsca. Nie miał zamiaru zostawić swojej pchły samej, by ktokolwiek mógł mu coś zrobić pod jego nieobecność. Zielonooki oddychał miarowo, lekki skulony na łóżku. Nie chcąc wzbudzać żadnych podejrzeń u Niemiec czy przebywającego w jego domu Feliciano, Prusak przeniósł się do domu Feliksa, do którego o dziwo dalej miał dostęp. Polaczyna dalej nie zmienił schowka na swoje klucze, więc z łatwością dostał się do budynku. Od tego czasu nikt go nie odwiedził, czasem Francis lub Antonio tylko zadzwonili. Mimo tej całkowitej prawie ciszy, nie męczyła go samotność. Możliwość bliskości z blondynem oraz w końcu jakiś bliższy kontakt z nim był największym darem jaki mógł otrzymać na tym świecie. Co jakiś czas bawił się też wisiorkiem, dalej zastanawiając się do czego jest on zdolny. Od ich przyjazdu Polak obudził się tylko raz, jednak na kilka sekund, może minutę. Zielone oczy wyglądały jak puste, plastikowe oczy lalki, chodź błyskał w nich żywszy ognik. Od razu albinos ożywił się i przez następną godzinę oczekiwał z ogromną nadzieją. Teraz próbował cudem nie zasnąć, w czasie gdy Polak spał dalej spokojnym snem, nie mając zbytnio zamiaru się budzić. Czerwonooki oparł się o krzesło porządnie, na chwilę przymykając oczy. Nawet nie pamiętał, kiedy i ile godzin ostatnio spał. Nie minęło kilka minut a już nie otworzył powiek, jak planował. Krople deszczu cicho odbijały się od szyb, a ciemność ogarniała cały pokój. Szkoda, że nie mogło być tak jak dawniej.
Biało włosy obudził się gdy jasne promienie słońca już przebijały się przez trochę zakurzałe firanki. Ziewnął cicho i zamrugał nerwowo, czując jak coś delikatnie gładzi jego włosy. Obrócił głowę na bok niedowierzając lekko, a to co zobaczył wprawiło go w osłupienie. Blondyn uśmiechał się leciutko, widocznie zmęczony. Jego drobne, blade palce błądziły w białych jak śnieg włosach, zaś w szmaragdowych oczach iskrzyły jasne iskierki, chodź odbijało się w nich osłabienie. Dalej wyglądał bardzo źle, chodź jego skóra przybrała trochę żywszego koloru, możliwe, że przez światło. Albinos bał się nawet oddychać, myśląc, że widok ten był tylko przepięknym sennym marzeniem, które miało rozpłynąć się jak mgła, gdyby tylko pokazał, że jest już świadom tego, co się dzieje. Widząc jego poddenerwowanie i ekscytację, blondyn zaśmiał się cicho, dźwięcznie jak malusieńkie dzwoneczki. Prusak uśmiechnął się lekko, dalej nie pewnie. Czuł, że jego ciało jest wygięte w dość nienaturalnej pozie, a jego kości niemiłosiernie go bolały, jednak nie śmiał się zaburzyć tej pięknej i jakże uroczej dla niego sceny. Blondyn nachylił się lekko nad biało włosym i odłożył delikatny pocałunek na jego policzku, ledwo odczuwalny, chodź momentalnie dawna fala ciepła i przyjemnych emocji zalała krwistookiego. Blondyn oparł się lekko o ścianę za sobą i ziewnął uroczo.
- generalnie to w garniturze było ci ładniej szwabie...
Powieki blondyna znów opadły, a on sam już po chwili nie kontaktował. Gilbert podniósł się ostrożnie, nie chcąc nic zrobić Polakowi.
- Feliks...?
Żadna odpowiedź nie padła z lekko otwartych, malinowych ust.
Chłopak lekko ucałował czoło blondyna, po czym  opadł na nowo na krzesło, czując ból w okolicach kręgosłupa. Przez dłuższy czas siedział wpatrzony w sufit, myśląc o tym, kiedy ostatni raz i czy w ogóle Feliks widział go w porządnym garniturze.

* * * * * *

Blondyn zamrugał zdziwiony oczyma. Nie pamiętał, co przed chwilą robił ani dlaczego zniknął. Teraz jednak na nowo wszystkie myśli wydawały się być nieważnymi. Zielonooki wstał z cichym westchnieniem z zdobionego krzesła, odchodząc od stołu. Suknia, którą miał na sobie wydawała się być lekka jak piórko, chodź była dość bogato zdobiona. Wstęgi opadły aż na sam parkiet, znacząc niewidzialną drogę po lśniących kafelkach. Jego dawniej biała kreacja z czarnymi ozdobami zmieniła swoje barwy, a o dziwo, nie pamiętał żeby zmieniał swój strój. Z dołu przechodziło lekkie, czerwone ombre, a szarfa krepująca lekko jego ręce zniknęła. Przecież nie było sensu opuszczać tak wspaniałego balu, gdy ten kilka godzin temu się rozpoczął. Od samego początku wiele mężczyzn podchodziło do blondyna, prosząc o chodź chwilę tańca, jednak ten każdemu grzecznie odmawiał. Od czasu do czasu zatańczył tylko z pewnym wysokim i dobrze zbudowanym, jasno włosym nieznajomym. Chodź nie chciał poświęcać mu uwagi, czuł, że coś wewnętrznie zmusza go do tego. Prawdę mówiąc, mało co interesowało go to co działo się wewnątrz przepięknej posiadłości. Za każdym razem gdy wirował na parkiecie lub odpoczywał, po podwórzu oraz tarasie spacerował dziwnie znany mu biało włosy mężczyzna. Nie pamiętał wcale, dlaczego miałby znać jakąkolwiek osobę o takim wyglądzie, może po prostu jego niezwykła uroda pociągała tak zielonookiego. Ostatnio jednak, ku jego zawodowi, śnieżno włosy zniknął, nawet pewnie nie świadomy, że Polak obserwował go przez cały ten czas. Chłopak przeszedł się wzdłuż stołu, oczekując, że ktoś zaprosi go do tańca. Nie chciał myśleć o nieznajomym, głowiąc się nad tym, czego i tak pewnie by sobie nie przypomniał. Nagle, jakby zagłuszając całą muzykę oraz ciche rozmowy, po sali rozniósł się cichy stukot obcasów. Zielone tęczówki od razu skierowały się w stronę źródła dźwięku. Blada karnacja świetnie kontrastowała z elegancką, czerwoną suknią, która, w przeciwieństwie do tej należącej do chłopaka, miło szeleściła przy każdym kroku. Ciepły uśmiech spoczął na równie jasnych ustach, co kobiece dłonie, wyciągnięte w jego stronę.
- Feliksie...
Blondyn zadrżał lekko. Skądś kojarzył to imię. Na chwilę przez jego umysł przeleciał obraz kriwstych oczu, jednak był to zbyt szybki obraz by poświęcać mu więcej uwagi. Zimna dłoń przejechała po zaróżowionym policzku Polaka.
- dziecko moje, gdzie twój luby ?
Kobieta uśmiechała się ciepło, gładząc policzek chłopaka, który głowił się nad odpowiedzią. Przecież nie miał żadnego kochanka, nie zaprzątał swojej głowy sprawami miłosnymi, więc o co kobiecie mogło chodzić ? W tym czasie starsza kobieta przyciągnęła go z łatwością do siebie, przytulając go jak własne dziecko. Zielonooki mógł poczuć kwiatowy zapach zimnych jak lód i białych jak śnieg włosów, które lekko łaskotały go.
- gdzie Gilbert, Polsko ?
Blondyn nie mógł zobaczyć szalonej iskry, która na moment pojawiła się w fiołkowych oczach. Lekko zdezorientowany wtulił się w kobietę, czując przy niej bezpieczeństwo i zapominając o wszystkich swych smutkach oraz problemach.

/   /   /   /   /   /   /   /   /   /   /   /   /   /
Witam po egzaminach i Świętach w święto Konstytucji ! Cieszcie się jeszcze spokojem, bo nie obiecuję że wszyscy będą bezpieczni. Powiedziałabym, że Litwa to biedaczek, ale raczej nie będę po nim płakać. Przepraszam za nieobecność w kwietniu, trochę się nazbierało rzeczy. To .... Do zobaczenia zapewne za miesiąc z (może) wszystkimi !

Nie zapomnij... [Zawieszone]Where stories live. Discover now