Grupa uczniów ostatniego roku jednoczy się w grupę celów. Scorpiusowi w zdobyciu Rose ma pomóc Nora. Jednak po jakimś czasie dziewczyna zaczyna mu się podobać, a on nie chce przerwać celu, bo to jego jedyny sposób na kontakt z nią.
~Dla Marii. Wiedz...
Ups! Gambar ini tidak mengikuti Pedoman Konten kami. Untuk melanjutkan publikasi, hapuslah gambar ini atau unggah gambar lain.
- Ogłaszam oficjalnie, że Murray jest ułomem - to były pierwsze słowa, które Nora usłyszała po wyjściu z sali lekcyjnej. Autorem tej krótkiej wypowiedzi była oczywiście Beverly, która pracowała ze wspomnianym chłopakiem nad eliksirem - Jakim cudem taka osoba jak on trafiła do Ravenclaw to ja nie wiem - dodała.
- To, że może sobie nie radzić w eliksirach, nie oznacza, że nie pasuje do domu kruka - powiedziała Nora, poprawiając torbę wiszącą na jej ramieniu - To tak jakbyśmy stereotypem mieli powiedzieć, że twój brat Alex pasuje do Gryffindoru. A tymczasem on się boi cokolwiek ruszyć, by czasem tego nie zniszczyć - wyjaśniła, kręcąc głową.
- Trafny przykład - przyznała ślizgonka, a widząc podchodzącą do nich Lucy, zaczęła - No Pani prefekt, co teraz na liście dnia?
- Jesteś ślizgonką nie znam twojego rozkładu zajęć - wywróciła oczami - Ale biorąc pod uwagę dwie godziny eliksirów, to tak jak my, tak i ty mamy teraz obiad - oznajmiła, poprawiając swoje ułożone blond włosy.
- Wiecie co? Ja apropo obiadu od razu mówię, że dziś sobie odpuszczę. Wolę pójść do biblioteki i sprawdzić tę kronikę, bo inaczej będzie mnie prześladować myśl nocą, że tego nie zrobiłam - wyjaśniła Nora, zatrzymując się przed wejściem do Wielkiej Sali, na co jej przyjaciółki również przystały, spoglądając na nią.
- No dobrze, nie zabronimy ci przecież. Widzimy się potem - uzasadniła krótko Lucy, a Nora kiwnęła głową i bez pożegnania ruszyła na pierwsze piętro, gdzie znajdowała się biblioteka.
Owe miejsce nie zmieniło się wcale od jej pierwszej wizyty i nie zapowiadało się, by miało to się zmienić. Pomieszczenie dalej było pod nadzorem madame Pince, która dalej traktowała książki z szacunkiem, a uczniów tak jakby mieli zamiar roznieść bibliotekę.
Nora jednak wolała skupić się na znalezieniu kroniki niż rozmyślaniu o starszej bibliotekarce. Także najpierw udała się do działu prawnego a dopiero potem do działu odniesień, w którym znalazła swoją upragnioną księgę. Ze zdobyczą udała się do jednego z wielu stolików i zasiadła przy nim, zaczynając rozczytywać kronikę.
Po godzinie czytania dziewczyna jedyne co umiała stwierdzić to, to że osoby zapisane w historii Hogwartu albo dokonały tego nie naumyślnie, albo zrobiły z siebie durnia. Czasem jednak natykała się na osoby, które umiały coś nadzwyczajnego bądź miały jakąś nieznaną chorobę. Ostatecznie dziewczyna niczym się nie zainspirowała, co skutkowało zniknięciem jej zapału.
A przechodząca po raz kolejny w tej godzinie obok niej madame Pince spojrzała na okładkę księgi, którą dziewczyna właśnie zamknęła - Och, wielka szkoda... wielka szkoda... - zaczęła pod nosem - Takie ciekawe informacje o szkole, a ci niewdzięcznicy zamiast tego wyczytują te bzdury Proroka Codziennego, wielka szkoda... - starsza kobieta westchnęła i z grymasem na twarzy wzięła kronikę, nie pytając dziewczyny o zdanie.