Rozdział IV Znajomy jest Nieznajomym

248 91 33
                                    

Dzień po spotkaniu z Albusem Nora już rankiem siedziała w sali lekcyjnej, skubiąc swoją wiedzę na temat omawianych diabelskich sideł

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Dzień po spotkaniu z Albusem Nora już rankiem siedziała w sali lekcyjnej, skubiąc swoją wiedzę na temat omawianych diabelskich sideł. Profesor Longbottom wyjątkowo ją nie zaciekawił swoją paplaniną na temat rośliny, a że Lucy nie uczęszczała na zielarstwo, to pozostawało jej wyczekiwanie końca lekcji.

Nim jednak to nadeszło, dziewczyna zauważyła coś, a była to ruda czupryna. Chociaż jeśli miałaby być szczera to określiłaby fryzurę gryfonki bardziej jako szopka bądź gniazdo, które w trakcie budowy podległo jakiemuś huraganowi. Dokładnie tak, kilka ławek przed nią siedziała Rose Granger-Weasley, która przypomniała dziewczynie o spotkaniu z Scorpiusem, które miało się odbyć pojutrze.

Kiedy ta myśl pojawiła się jej w głowie, to w zdarzeniach teraźniejszych profesor ogłosił koniec lekcji i standardowo zadał jakieś zadanie, które i tak większość osób prawdopodobnie nie miała zamiaru zrobić. Sprawnym ruchem zgarnęła niedbale dłonią wszystko do torby i równie sprawnie opuściła salę.

Udała się od razu do dormitorium, gdzie czekała już na nią Lucy. Odłożyła torbę pomiędzy swoje łóżko a szafkę nocną i usiadła na pierwszym wspomnianym przedmiocie.

- Jak ja się cieszę, że jest środa. Po poniedziałku odechciało mi się być w tej grupie pseudo celów — zaczęła jej przyjaciółka.

- Dalej jesteś zła, że pomaga ci Bev? - zapytała, przypominając sobie, jak to dzień po ustaleniu grafiku dała jej wywód na temat przydzielania ich do jednej „pary”. Nie była zadowolona, ale ten szczegół dało się przewidzieć.

- Ja? No coś ty, w ogóle — odpowiedziała sarkastycznie Lucy — Przecież my się tak świetnie dogadujemy — ciągnęła dalej, ale Nora po pewnym czasie straciła rachubę w słuchaniu dziewczyny, ponieważ jej wypowiedzi nie było widać końca. A skoro Lucy nie oczekiwała żadnej odpowiedzi, to nie zorientowała się, że przestała ją słuchać.

Natomiast zamiast wsłuchiwanie się w słowa przyjaciółki wybrała sobie jako zajęcie patrzenie za okno, za którym padał pierwszy jesienny deszcz. A z wieży krukonów deszcz wydawał się jej lepszym zjawiskiem do obserwacji niż z każdego innego miejsca w Hogwarcie. Jednak deszcz nie był główną atrakcją patrzenia za okno, ponieważ właśnie tam widziała dwie drobne sylwetki latające na miotle. Te osoby mimo to były za daleko by określić, kto to może być, choć niespecjalnie interesowało ją, kim są, bo w takiej sytuacji mogła sobie tylko wyobrazić kto i w jakim celu tam lata.

Kolejnego dnia zaś deszcz nie minął, a wręcz przeciwnie przemienił się w ulewę, przez którą zielarstwo zostało odwołane. Także Nora tego dnia miała naprawdę mało do roboty, więc postanowiła udać się do biblioteki, by może znaleźć tam jakąś inspirację dotyczącą swojego celu. Jednak postanowienie postanowieniem, bo życie najwyraźniej miało co do niej inne plany, ponieważ już przy schodach zaczepiła ją Beverly, która nie wyglądała na zadowoloną a wręcz przeciwnie na wściekłą bardziej niż zwykle.

HOTgwart | Scorpius MalfoyWhere stories live. Discover now