Splendorman x Reader +

604 40 2
                                    

Pozdrawiam Ostrą Sanderkę, z którą chcemy siłą wyciągnąć z domu Zielony Ketchup (nie pytajcie).

Ach Splendor! Nareszcie ktoś inny!

*No Czytelniku, weź swój cudowny telefon i jazda do szafy*

- Okej, albo weź go na przechowanie, ale nie grzeb mi w nim!

*Jasne spoko...* i podałaś mi swój zwariowany telefon.

- Oby nie był zły, że go zostawiasz - powiedział Splendor

- Nie będzie, to tylko Siedem Minut.

I weszliście do szafy. Ogólnie to w tej szafie nic ciekawego, ale zaraz może być coś ciekawego... Poza szafą kompletnie nic się nie działo. Kompletnie nic, więc nie będziemy się przejmować co jest poza szafą i wejdziemy do szafy.

- Mam nadzieję, że nie masz żadnych podejrzanych tabletek, czy coś...

- Nie no co ty! Tabletki to ma Offender, ja nie, po co mi one?

- No... Nie wiem, ostatnim razem było zupełnie coś innego...

- Ostatnim razem to była Zamówiatorka, a poza tym to był zwykły proszek do pieczenia...

- No tak... To wszystko wyjaśnia...

- Hej! Nie musisz się przejmować, nic ci nie grozi... Z mojej strony

- Wierzę ci

Ogólnie to było ciemno i nic nie było widać, nawet wy sami siebie nie widzieliście. Może w tym momencie nie rozmawialiście twarzą w twarz tylko na przykład do ściany szafy, a o tym nie widzieliście.

- Wiesz co [T/I]? Chcę ci coś powiedzieć... - mówił nerwowo

- Co takiego?

*[T/I] Jezu! Chodź tu szybko!*

- Nie mogę teraz! Mów, o co chodzi?

- No bo...

*CZYTELNIKU! JUŻ, TERAZ!!!*

- Jezus Maria... Po co?!

*SZYBKO!*

- Co tam się dzieje? - spytał Splendor.

- Nie wiem, ale to pewnie nic przyjemnego... Otwórz drzwi, zaraz mi powiesz...

Splendor pchał drzwi, ale się nie otworzyły.

- Nie minęło jeszcze Siedem Minut - powiedział.

- No tak, bo jak ma się coś dziać to Siedem Minut leci jak dwie sekundy, a teraz jak dwie godziny... Otwórzcie!

- To i tak nic nie da...

- Ja się tym zajmę! - krzyknęła Zero.

Wzięła swój młot i już chciała walnąć nim w szafę.

*Nie! Ona dużo kosztowała! Albo dobra, dawaj*

Zamachnęła się i walnęła w drzwi szafy. Rozpadły się, ale nie całe.

- Ty! Bo ich zabijesz! - krzyknął Masky

- Trudno - zamachnęła się jeszcze raz.

- Dobra już! Już wyjdziemy - powiedziałaś.

- Okej - Zero ołożyła młot.

- Co się dzieje? - spytałaś.

*Twój telefon za tobą płakał* pokazałam jej smutną minke komórki. Gdy tylko ciebie zobaczyło rozweseliło się.

- Serio? Nie mógliście się tym zająć?

*Nie...*

Zamówione przez TajemniczaNarratorka

Siɛdɛm kʊrռa Miռʊt W Niɛbiɛ || CrɛɛpʏpastaWhere stories live. Discover now