26.

635 50 33
                                    

Przed rozpoczęciem tego rozdziału upewnij się, że czytałaś poprzedni. Wattpad ostatnio świrował i nie wysyłał powiadomień, a lepiej coś nadrobić, żeby nie było żadnych wątpliwości. Buziole!

~~~~~

Leżałam na kanapie w salonie, czytając książkę, gdy Jongin w tym czasie załatwiał jakieś sprawy związane z pracą. W niedzielę. Nie miałam pojęcia, gdzie on pracował, ale najwidoczniej było to coś naprawdę ważnego. Przewróciłam kolejną stronę, do moich uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi, nie odwróciłam wzroku od kartki.

- Cześć, młoda, co czytasz? - Chanyeol usiadł na fotelu, roztaczając wokół siebie zapach jakichś ładnych kwiatowych perfum, których nie umiałam dokładniej określić głównie przez mój brak umiejętności co do wychwytywania różnych nut.

- Wilk stepowy Hessego - odpowiedziałam, wkładając zakładkę z paragonu pomiędzy kartki. - Jongin jest u siebie. Załatwia co...

- Haller spotkał już Herminę? - spytał, a ja od razu się podniosłam i rzuciłam w mężczyznę poduszką, na której wcześniej leżała moja głowa.

- Nie spoileruj - zmarszczyłam czoło. Park szeroko się uśmiechnął, wciąż trzymając w dłoni poduszkę złapaną w ostatniej chwili. - Wystarczy mi, że ten palant opowiedział mi połowę fabuły, gdy wracaliśmy do domu.

- Ten palant zapewnia ci dach nad głową i wyżywienie, Słońce - Jongin wszedł do salonu i zabrał książkę z moich rąk. - Idź się myć, pani Kang naszykowała ci mundurek na jutro, ale to nie zmienia faktu, że masz się przygotować.

- Jest dopiero siódma, tato - wstałam z kanapy - nie mam pięciu lat. Yeollie, powiedz mu coś.

- Idź się umyć to pojadę do sklepu i przywiozę ci lody. I chipsy. I cokolwiek, co będziesz chciała - westchnął Park, patrząc na swojego przyjaciela niekoniecznie zadowolonym wzrokiem.

- Święty spokój też dasz radę załatwić? - spytałam, próbując wyrwać Jonginowi książkę z ręki. - Przydałby mi się.

- Nie rozpieszczaj jej aż tak. Jak tak dalej pójdzie to za tydzień nie będzie chciała się ruszyć z łóżka. Już dzisiaj było z tym ciężko - Kim lekko skrzywił usta w grymasie, a ja bez wahania go uderzyłam.

- Kto normalny wychodzi spod kołdry, gdy jest pod nią ciepło? Nikt. No właśnie - skrzyżowałam ramiona na piersi, robiąc naburmuszoną minę. - Ty mi wszedłeś do łóżka w środku nocy.

- Sama powiedziałaś, że nie możesz zasnąć, a jakimś cudem ci się to udało, gdy tylko się obok ciebie położyłem - brunet niezbyt ostrożnie odłożył książkę na stolik i złapał mnie za nadgarstek. - Jeśli za trzy minuty nie będę słyszał, że bierzesz prysznic to sam cię tam zawlokę i umyję. Uwierz mi, nie chcesz tego.

Jego ciemnobrązowe oczy przeszyły mnie na wskroś. Czułam jego dłoń zaciskającą się na moim przedramieniu. Ale nie byłam w stanie zacząć się bać. Sparaliżowana przez szok stałam i nie mogłam oderwać wzroku od Jongina. On nie był zły, prawda? Nie mógł być zły. W końcu to wciąż ten sam Jongin, którego poznałam u Yoojin. To był wciąż ten sam Jongin, do którego...

- Stary, przestań - z zamyślenia wyrwał mnie głos Chanyeola. Mężczyzna niemal od razu wywabił mój nadgarstek z dłoni Kima i mimochodem dał mi znać, żebym poszła już do siebie. - Niepotrzebnie się denerwujesz. Nawet jeśli w pracy coś się dzieje, nie możesz wyładowywać się na Sunghee.

Poprawiłam swoją koszulkę i czym prędzej odeszłam. Zamknęłam się w swoim pokoju, mając wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej. Próbowałam sobie poukładać wszystko z ostatnich pięciu minut i - co najważniejsze - uzasadnić swoją reakcję. Usprawiedliwić się przed samą sobą. Tyle miało mi wystarczyć.

You belong to me // Kim Jongin [Kai EXO]Where stories live. Discover now