3. Gaja, nie uciekaj!

1.1K 64 8
                                    

Paulina zaprosiła mnie do siebie na noc, a ja cóż mogłam zrobić? Oczywiście że się zgodziłam, pomimo tego, że kompletnie nie znałam tej dziewczyny, nie wiedziałam gdzie mnie prowadzi, ani jakie ma wobec mnie zamiary. Z resztą... Jakie może mieć? Nie spodziewam się, że jest seryjną morderczynią.

- Ale na pewno nikt nie będzie miał nic przeciwko?

- Pewnie, że nie. - odpowiedziała po raz kolejny. - Mieszkam sama, tylko mój chłopak na chwilę wpadnie, ale to później.

Głowa mi coraz bardziej pękała, a dłonie drżały wraz z całym organizmem w środku. Oddech miałam przyspieszony, a jak za chwilę się coś nie posypie to zacznę gryźć.

- Słuchaj... - zaczęłam, kiedy podeszłyśmy pod klatkę jednego z wysokich bloków niedaleko centrum. - Nie znasz kogoś... Dobra, jak zaraz czegoś nie wezmę to tu padnę trupem.

Spojrzała na mnie mam wrażenie, że wręcz rozbawiona, przekręcając klucz w zamku drzwi mieszkania.

- Oh, znam, znam, nawet bardzo wiele takich osób znam. - oczy mi się zaświeciły, jak dziecku na widok czekolady. - Ale ci nikogo nie podsunę, bo będę miała cię na sumieniu.

- Co?

Już się więcej nie odezwała, tylko przepuściła mnie w progu niewielkiego mieszkania. Salon łączony z kuchnią, znikomy przedpokój, i po prawej stronie dwoje drzwi. Z pewnością łazienka i sypialnia.

- Halo? - usłyszałam za swoimi plecami i ujrzałam Paulinę z telefonem przy uchu. - Okej. Będziesz sam? To bądź, bo mam gościa. Okej. Okej. To pa.

Odłożyła telefon na blat kuchenny, a ja dalej stałam jak ta sierota z torba na ramieniu.

- Jednak będzie za jakieś dziesięć minut, ale spoko, przyjdzie i pójdzie, muszę mu tylko kilka papierów dać. - uśmiechnęła się serdecznie. - Rozgość się, zaraz zrobię herbatę i pogadamy.

Tak też zrobiłam. Odłożyłam torbę obok kanapy i usiadłam na skraju. Mieszkanie Pauliny było dość ładnie urządzone, a przede wszystkim posprzątane chyba w każdym możliwym kącie. Przypomniał mi się mój pokój u matki, gdzie powoli tworzyła się jakaś melina. Okno wiecznie zamknięte, zasłony zaciągnięte, wszędzie prozwalane woreczki strunowe. Sodoma i gomoria.

Rozległ się dźwięk domofonu, a chwilę później kroki na skrzypiących schodach klatki schodowej. Spojrzałam w stronę drzwi wejściowych, które otworzyły się dwie sekundy później. Niewysoki chłopak stanął w progu z promiennym uśmiechem. Czarna kurtka, jeansy, drogie buty, czerwone włosy i... O boże.

Zerwałam się na równe nogi, a szczęka niemal opadła mi na samą podłogę. Paulina podeszła do niego, zdziwiona moim zachowaniem, jednak jego zachowanie też było godne zdziwienia, kiedy oczy wypadły mu prawie z orbit.

- Gaja? - wydukał, nie mogąc się otrząsnąć.

Krzysiek wgapiał się we mnie co najmniej, jakby zobaczył ducha.

- To wy się...

- Ja już pójdę. - przerwałam Paulinie i szybkim ruchem złapałam torbę, wychodząc z mieszkania szybkim krokiem.

Zbiegłam ze schodów, wyszłam z klatki i skręciłam za blok. Stanęłam przy ścianie, głęboko oddychając, kolana mi się ugięły i wylądowałam na zimnym betonie.

Krzysiek jest chłopakiem Pauliny? Wyjeżdżam z Ciechanowa do Warszawy i już w pierwszym dzień dopada mnie głęboka przeszłość? Przecież to jest wręcz niemożliwe. To jest chore. Stał tam, istniał, gapił się na mnie przerażony... Nie mogłam tam zostać, nie po tych wszystkich latach udawania, że jest wszystko w porządku. Z resztą... O czym miałabym z nim rozmawiać? Cześć, Krzychu, ja tak sobie tylko wpadłam do twojej dziewczyny, choć nie wiedziałam, że to twoja dziewczyna. Nie wiedziałam nawet, że jeszcze żyjesz. A co u ciebie?

HALF DEAD  •  QUEBONAFIDE  •  30/35Where stories live. Discover now