9. Obiecuję, że cię zostawię w spokoju

996 60 6
                                    

- Miałeś ją pilnować, a nie odpierdalać imprezy! - usłyszałam głuchy krzyk i mocne uderzenie w drzwi, zupełnie jakby ktoś wymierzył je butem. - Kurwa!

Po głosie poznałam, że to był Kuba, czyli wychodzi na to, że skończył pracę wcześniej. Było mi wszystko jedno, czy Kuba jest, czy Kuby nie ma, liczyło się to, że ten cholerny głód w jakimś stopniu został zaspokojony. Po niecałych pięciu minutach, czułam, że tabletki zaczęły w pełni działać, choć liczyłam na większego kopa. Nigdy nie brałam ketaminy, to nie moja bajka, żeby się odurzać przeciwbólowymi, chociaż skutecznie znieczulały mnie w tym momencie od krzyków zza drzwi. Siedziałam na podłodze tępo gapiąc się w sufit, a od mocnych halogenów mieniło mi się już w oczach. Zamrugałam kilka razy i chwiejąc się, sięgnęłam po opakowanie. Wydłubałam kolejne tabletki, a pomiędzy każdą słyszałam kolejne kopy w drzwi.

- Weź... - mruknęłam. - Drzwi zepsujesz...

Podciągnęłam się do umywalki, rozgniotłam tabletki i pochyliłam się nad białą powierzchnią. Będąc przy końcu roboty, usłyszałam najgłośniejsze, jak dotąd, kopnięcie. Drzwi puściły w zamku, a na mnie wpadło czyjeś ciężkie cielsko, ale wchodzący proszek uniemożliwił mi zorientowanie się, co się w zasadzie wydarzyło.

Przymknęłam oczy, kiedy wylądowałam pod nim na podłodze i poczułam dłoń podpierającą mój kark.

- Kurwa... Gaja... Otwórz oczy, popatrz na mnie.

Niechętnie, ale kuszona seksownie niskim głosem, uchyliłam powieki, spoglądając na tego, który przerwał mi moją wyczekaną rozkosz.

- Ile ich wzięłaś? - ujął moją twarz w dłonie, a mi zachciało się śmiać z wyrazu jego twarzy. Taki przejęty... Taki zatroskany... - Słyszysz? Ile tabletek?

Słyszałam, ale tam było tylko moje ciało, bo dusza to już dawno wirowała gdzieś pod sufitem. Było mi tak dobrze, dopiero teraz po drugiej kresce to poczułam. Nie miałam siły ruszyć nawet palcem, całe ciało miałam jakieś takie wiotkie, ale w tamtym momencie to mogłabym nawet rozpuścić się na tej podłodze i nie zrobiłoby to na mnie wrażenia.

- Brakuje sześciu. - usłyszałam głos Krzyśka, który swoją posturą przysłonił światło w progu dochodzące z salonu. - Kurwa... Nie tak to miało być...

- Dzwonić po pogotowie? - tym razem odezwał się Maciek. Pomimo, że głosy wszystkich zebranych były mocno zwolnione i pogrubione, to wiedziałam, do kogo należą.

- Nie. - odpowiedział Kuba, a ja poczułam, jak zaczynam unosić się z podłogi. - Wyjdźcie.

Coś tam jeszcze mruczeli, ale później drzwi się zamknęły, głosy ucichły, a ja tylko czułam, jak się unoszę z pomocą mocnego uścisku na ramionach.

Światło migało mi przez ledwo uchylone powieki, ale wodę, która we mnie uderzyła poczułam natychmiastowo. Jeszcze tego brakowało, żeby w mieszkaniu padał deszcz... Chyba zacznę rozważać częstsze branie przeciwbólowych, bo takiego czegoś nie czułam nawet po kokainie, którą swego czasu brałam.

- Trzymaj się mnie, obejmij mnie, zaraz wrócisz, Gaja, otwórz oczy!

O Chryste panie, jaki on ma seksowny głos. Żebym nie była taka nieobecna to już na pewno bym to wykorzystała. Chociaż z każdą minutą spędzoną na tym deszczu robiło mi się tylko coraz zimniej, a i wymiotować mi się już chciało. Kapało ze mnie jak z psa, a ubrania, które miałam na sobie zaczęły mi ciążyć, przyciągając mnie do podłogi. Kuba wyczuł, że już dłużej nie wystoję i osunął się razem ze mną na mokre podłoże. Otworzyłam szerzej oczy, chcąc ujrzeć jego twarz. O kurwa, to nie deszcz. Jestem znowu w łazience, w kabinie prysznicowej, a Grabowski oblewa mnie z góry na dół lodowatą wodą.

HALF DEAD  •  QUEBONAFIDE  •  30/35Where stories live. Discover now