6. Dedukcja

576 42 19
                                    

Próbowałam się uspokoić, ale wyszło tak że zaczęłam się jeszcze bardziej denerwować. Ona musi mnie znać, musiała mnie widzieć, a co jeśli będzie chciała mnie szantażować?! Ale skąd w ogóle wie że ja to ja?!
Zadawałam sobie takie pytania chodząc w tą i spowrotem po pokoju.

Około dziesięć godzin wcześniej.

Clarke.


Coraz lepiej dogadywałam się z Lexą.
Na początku myślałam że popisze z nią chwilę, poflirtuje i zapomnimy o sobie po jednym dniu, ale szczerze mówiąc polubiłam ją, chciałabym ją lepiej poznać i coś w głębi mnie podpowiadało mi żebym kontynuowała tą znajomość.

Rozmarzyłam się aż tak że na zegarze widniała już 1:00 am. Nadal nie dostałam wiadomości zwrotnej od Lexy więc zdecydowałam się na szybki prysznic pójście spać.

Wstałam dopiero po trzeciej próbie mojego budzika, nienawidzę wcześnie wstawać, a co dopiero do szkoły.
Zrezygnowałam że śniadania z braku czasu, ubrałam się szybko, uczesałam się i umyłam zęby.

Schodząc na dół nikogo nie słyszałam, więc próbowałam być cicho, aby nikogo nie obudzić. Zabrałam szybko jakiegoś rogala i zaczęłam ubierać buty.

Odetchnęłam z ulgą gdy zobaczyłam że tata zatankował auto, zbierałam na nową gitarę i liczył się dla mnie każdy grosz. 

Zanim wysiadłam napisałam szybko miłego dnia do Lexy po czym wzięłam głęboki wdech i 'uśmiech' zagościł na mojej twarzy chociaż już wiedziałam co na mnie dzisiaj czeka - najcięższe lekcje, nie lubiłam przez to śród.
Fizyka, biologia, matematyka, dwie chemie i dwa wuefy.

Wchodząc do szkoły witałam się z ludźmi, a większość nawet nie lubię.
Co chwilę zaglądałam do telefonu z nadzieją że może coś odpisała ale tylko się zawodziłam, coraz bardziej przejmowałam się takimi bzdetami, nawet jak nie odpisze mi po paru minutach to już zaczynam myśleć że mnie nie lubi albo nie ma ochoty ze mną pisać, to strasznie męczące, aż zaczynam się zastanawiać co ludzie takiego widzą w tej miłości, czy naprawdę chcę się na to dobrowolnie pisać? O mój Boże Clarke przestań tak o tym myśleć, po prostu ją lubisz i tyle, pewnie nigdy się nawet nie zobaczycie.

Z moich przemyśleń wyrwał mnie mój nauczyciel od fizyki, zadający mi pytanie czy wszystko rozumiem
Pokiwałam szybko głową chociaż nie rozumiałam jednej rzeczy - kiedy i jak ja się tutaj kurwa znalazłam, zmieniam się w jakieś zombie przez jakąś laske przecież to niedorzeczne.

Z biologii pamiętam tylko tyle że pisałam na niej z Lexą, mój humor od razu się poprawił, to w sumie całkiem zabawne że jedna osoba może aż tak na nas wpłynąć, na przerwie znowu była cisza przez co mój lunch wyglądał tak że znajomi coś do mnie mówili ja udwałam że słucham jedząc zimne frytki i do tego spóźniłam się na chemie ale to akurat dobrze bo siedzę na niej z Alexandrią, nie przepadam za nią chociaż jest bardzo ładna ale wydaje się szarą myszką, ona chyba też za mną nie przepada, plus przyjaźni się z Anyą z którą ja chciałabym się przyjaźnić.

- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie - powiedziałam szybko i usiadłam obok brunetki która śledziła mnie wzrokiem.

- Hej - szepnęła i skupiła się na tablicy.

- Hej.. - odpowiedziałam jej szybko i zajęłam się sobą.

Westchnęłam i dyskretnie wyjęłam telefon po czym zaczęłam obsypywać dziewczynę wiadomościami.

Gryfonka
9:58
Nudzę się!!

Gryfonka
9:59
Odpisz proszę

Gryfonka
10:00
LEXAAAAAAAA

Pisałam tak przez parę minut, nagle dostałam dyskretnego kuksańca od Alexandrii.

- Gapi się na ciebie, lepiej schowaj ten telefon - szepnęła nawet na mnie nie patrząc, posłuchałam jej i schowałam telefon do kieszeni, a ona swój od razu wyjeła.

- Uważaj - udałam powagę ostrzegając ją.

- Trudno - uśmiechnęła się, co było całkiem urocze.
Spojrzała na ekran telefonu, a rumieńce pojawiły się na jej twarzy, byłam ciekawa kto sprawia że nasza myszka się czerwieni.
To były moje wiadomości, czułam jakby czas się zatrzymał, a jak gapiła się jej tak przez ramię już jakieś parę godzin, chociaż trwało to parę sekund, gdy Alexandria zdała sobie sprawę że patrzę jej przez ramię szybko schowała telefon.
Byłam w tak wielkim szoku że nie mogłam się ruszyć, mój wzrok powędrował do rąk dziewczyny która ze stresu iż mogłam coś zobaczyć szczypała się z całej siły.

Przez całą następną lekcje się jej przyglądałam, przecież to było takie oczywiste. Alexandria, nigdy nie kręciła z żadnym chłopakiem, przez każdy lunch z nosem w telefonie.
Moją Lexą jest ona, siedzi przede mną i wcale nie jestem zawiedziona, byłam w nią wgapiona przez całe 45 minut.
Śledziłam każdy jej ruch, gdy oblizywała wargi, gdy jej kciuk pocierał długopis, a jej oczy były skupione na rozwiązaniach na tablicy przy czym na jej czole pojawiała się mała zmarszczka. Nawet nie zastanawiałam się nad tym czy zdaję siobie sprawę z tego że jej się przyglądam czy nie. Cały czas siedziałam w ciszy.

Na przerwie przed wuefem dostałam od niej wiadomość zwrotną, napisała że poświęci mi porządnie czas jak skończy lekcje bo ma dzisiaj dość ciężki dzień, wysłałam jej kciuka w górę i poszłam na lekcje.

Przebierałam się najwolniej jak umiałam by popatrzeć trochę na brunetke, dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam, ma tak piękne ciało.
Gdy ubierała koszulkę nasze oczy się spotkały i jak szybko się to zdarzyło tak szybko ona uciekła ode mnie wzrokiem i wyszła.

- Co ty dzisiaj taka cicha - zaśmiała się Raven.

- Jakoś nie mam humoru - próbowałam ją jakoś spławić, nie mogłam się już dzisiaj na niczym innym skupić niż na niej.

- Ale dlaczego? Coś się stało - zdawała coraz więcej pytań.

- dobierzcie się w pary i dzisiaj na luzie pogramy w bagmintona - wykrzyczała, chciałam podejść do Lexy ale Raven od razu zaciągnęła mnie do siebie.

Próbowałam 'niechcący' wyrzucać lotki w kierunku brunetki ale to nic nie dawało, dziewczyna chyba próbowała mnie ignorować, a ja nie mogłam przestać o niej myśleć.

- Co ty tak się gapisz na tą Woods? - zapytała już w szatni (Raven)

- Tak jakoś - mruknąłem.

- Tak jakoś? - spojrzała na mnie podejrzliwie.

- O której drużyna pływacka ma treningi? - zapytałam ignorując jej spojrzenia i pytania.

- O siedemnastej, a co?

- Nic tak pytam... Z ciekawości - ubrałam się jak najszybciej, przytuliłam przyjaciółke i wyszłam.

W drodze do domu myślałam tylko o godzinie siedemnastej, co jej powiem, co zrobię, jak? Przecież to szaleństwo, nie chcę jej wystraszyć.

°°°

Nie było mnie tutaj trochę, ale postaram się nadrobić i wpadać częściej.

She Was My Freedom | ClexaKde žijí příběhy. Začni objevovat