1. Gandalfowa uczennica [3/5]

143 6 3
                                    

- Randilu, kim ja jestem?

Ciemnowłosy elf zerknął na nią, siedzącą wysoko w koronie drzew. Była mała i zwinna, jak każde dziecko. Jedyne dziecko w tym lesie.

- Lileeo, zejdź proszę - westchnął cicho.

- A powiesz mi, kim jestem? - zapytała rezolutnie. - Słyszałam, jak ktoś mówił, że nie jestem taka, jak wy. Jak ty - uściśliła smutno, zsuwając się z drzewa i przyglądając mu się z uwagą.

- Nie jesteś, nie da się ukryć. Jesteś człowiekiem, Lileeo - wyjaśnił jej spokojnie.

- To źle?

Niemal nie zauważyła, że Randil zawahał się, nim odpowiedział:

- Nie. Chodź, mam coś dla ciebie. - Uśmiechnął się lekko, dostrzegając podekscytowanie na twarzy swojej podopiecznej. Rudowłosa dziewczynka, nawet jeżeli nie była elfem, była mu bardzo bliska.

Linos przystanęła na chwilę, by spojrzeć w gwiazdy. Ich układ zapowiadał ładną pogodę na najbliższe dni, ale dziewczyna niemal nie zwróciła na to uwagi. Uśmiechała się pod nosem, na wspomnienie Randila. Był jej przyjacielem od najmłodszych lat, odkąd tylko pamiętała. Nigdy nie krył przed nią, że elfi las nie jest jej prawdziwym domem, że nie jest elfem i nigdy się nim nie stanie.

Linos nie przywiązywała do tego większej wagi. W królestwie leśnych elfów czuła się jak w domu, język elficki był pierwszym, który opanowała, a na nauka ludzkiej mowy szła jej dosyć topornie. Była jednak pojętną dziewczyną i każdą wiedzę chłonęła, jak gąbka. Randil nie mógł wymarzyć sobie lepszej uczennicy.

- To dla mnie? Naprawdę? - zapytała z niedowierzaniem, przeciągając palcem po delikatnej jak pajęcza nić cięciwie niewielkiego łuku.

- Widziałem, jak podbierasz łuk i strzały Eruthiela. Nie był zbyt zadowolony, więc postanowiłem zapobiec dalszym nieporozumieniom. - Randil przyglądał jej się z uwagą. - Poza tym, najwyższy czas, żebyś nauczyła się bronić. 

- To cudownie! Kiedy zaczynamy? - Spojrzała na niego iskrzącym się wzrokiem, pełnego entuzjazmu dziecka.

- Ale co? - Elf udawał, że nie wie, o czym mówi.

- Moją naukę!

- A... naukę. Jutro o świcie, pod lipą na polanie. Nie spóźnij się, Lileeo - przykazał jej jeszcze surowo, nim zostawił ją sam na sam z jej prezentem.

Pilnie uczyła się wszystkiego, co Randil chciał jej przekazać. Z zapałem stawiała się co dzień o świcie na polanie, by z doskonalić się w łucznictwie. Studiowała elfickie runy i ludzką mowę, uczyła się rozpoznawać rośliny i tropić zwierzęta. Z dnia na dzień stawała się pełnoprawnym mieszkańcem lasu.

Jednak nadal nie była elfem.

- Dlaczego mieszkam tu, skoro nie jestem elfem? - Od czasu do czasu zadręczała Randila dziwnymi pytaniami. 

- To skomplikowane, Lileeo.

- Jestem już duża! Mam już siedem lat! - oburzyła się na te słowa.

- Dobrze. - Elf westchnął. - Mówiłem ci już, że przyprowadził cię do nas czarodziej, kiedy byłaś jeszcze niemowlęciem. Powiedział, że mamy cię wychować i nauczyć kilku pożytecznych rzeczy. Więc kiedy trochę urosłaś, wyznaczono mnie na twojego nauczyciela.

- I przyjaciela! - dodała rezolutnie dziewczynka.

- To już tylko i wyłącznie twoja zasługa. Idź spać, jutro podwoimy odległość, bo z tej trafiasz w środek tarczy już bezbłędnie.

Linos przystanęła przed drzwiami gandalfowej chaty. Dom był ciemny i pusty. Dziewczyna weszła do środka i zapaliła kilka świec, by oświetlić sobie drogę do sypialni.

Randil nie był z nią do końca szczery. Nie uprzedził jej, że czarodziej pewnego dnia przyjdzie i zabierze ją z elfickiego lasu.

- Nie. - Zaplotła ręce na piersi i patrzyła gniewnie na staruszka w szarym, śmiesznym kapeluszu. - To jakaś pomyłka!

- Uparta z niej istotka - mruknął tamten do Randila, kompletnie ignorując jej wypowiedź.

- To chyba typowe u dwunastoletnich ludzkich dziewczynek - odparł elf, a Lileea spojrzała na niego gniewnie.

- Nigdzie z nim nie pójdę, tu jest mój dom.

- Linos, chcę cię uczynić moją uczennicą. - Czarodziej zwrócił się do niej łagodnie. - Pobyt w tym lesie był tylko pierwszym z wielu etapów twej edukacji.

- Ale ja nie chcę się niczego od ciebie uczyć! - prychnęła. - I nie mam na imię Linos, tylko Lileea! - dodała, tupiąc nogą.

Być może nie było to zbyt dojrzałe zachowanie, ale musiała bronić swoich racji.

Czarodziej spojrzał z ukosa na Randila, który westchnął cicho i nachylił się do dziewczynki.

- Lileeo, to nie do końca tak. Linos jest również twoim imieniem, imieniem, które nadał ci czarodziej, nim tutaj przybył - wyjaśnił jej łagodnie, a ona spojrzała na niego podejrzliwie. - Jednak my woleliśmy się zwracać do ciebie we własnym języku, niechętnie korzystamy z obcych dla nas słów dla określania tego, co jest dla nas ważne.

- Skoro jestem dla ciebie ważna, to dlaczego chcesz, żebym odeszła? - zapytała z wyrzutem.

- Tak już musi być, Lileeo - odpowiedział jej. - Twój los związany jest w równej mierze ze światem elfów, co i ze światem ludzi. Czas byś poznała ten drugi.

Kiedy zamykała oczy, powoli zapadając w sen, przed oczami miała twarz Randila. W Rivendell ponownie spotka elfów, ponownie zobaczy się z Gandalfem. I być może odkryje swoje przeznaczenie.


Linos - historia ŚródziemiaWhere stories live. Discover now