5

732 47 41
                                    

Mengele nie spał przez całą noc, gorączkowo myśląc o tym, czy postąpił prawidłowo. Jeśli Zalosek nie załatwił przepustki – o czym oczywiście zapomniał, lecz doktor o tym nie wiedział – to gdy dziewczynę zatrzyma jakiś strażnik, może to się dla niej skończyć tragicznie. Spacery przed apelem są zakazane. Mengele sam naraził Żydówkę na niebezpieczeństwo i choć przez ostatnie miesiące pozbawił życia wiele dzieci, poczuł strach o życie Lucii. Totalny paradoks, jeśli się temu przyjrzeć.

W końcu postanowił wstać z łóżka i ogolić na gładko twarz. Podziwiał się w lustrze, chcąc przyspieszyć czas. Jednocześnie jednak nie wiedział, co powie Lucii. Nie chciał być dla niej brutalny. Niekiedy potrafił zachowywać się szarmancko w stosunku do kobiet, oczywiście, jeśli dana kobieta nie była mu potrzebna w ramach eksperymentów.

Na zielonookiej nigdy nie zrobiłby nacięcia. Jej skóra była gładka i miała taka pozostać. Dlatego zabronił robić jej tatuaż. Sam, jako żołnierz SS, powinien mieć tatuaż z grupą krwi, lecz odmówił. Było ciężko, ale przełożeni się zgodzili.

Uwielbiał patrzeć na siebie w lustrze. Gdyby mógł pracować w normalnych warunkach, normalnym szpitalu, bez wątpienia byłby jednym z najlepiej prezentujących się lekarzy. Pacjentki uganiałyby się za nim.

Uśmiechnął się do swojego odbicia, chociaż było to niewiarygodnie narcystyczne, i ubrał się w przygotowany wcześniej mundur. Wkrótce powinna zjawić się Lucia. Chciał prezentować się jak najlepiej. W końcu czym, jak nie wyglądem, najlepiej wpływa się na ludzi? Pryszczatego grubasa nikt by nie słuchał.

Tymczasem Lucia zdołała niezauważenie wyjść ze swojego baraku. Nie bardzo wiedziała, w którą stronę się kierować, a nie miała też kogo spytać. Żałowała, że nie zrobiła tego wczoraj, gdy przyjaciółki były skore do rozmów. Jednak tak ją wystraszyły, że postanowiła nie pytać już o nic. Podświadomie wyczuła, w którą stronę iść.

Niestety, niedługo później, drogę zastąpił jej esesman z bronią przy pasie.

   — Gdzie to się laleczko wybieramy? — Był nieco wstawiony, bo w nocy, żeby zabić strach przed nadejściem armi rosyjskiej, o której plotki napływały z Berlina, popił z kolegami nieco wódki. Żydówka poczuła od niego alkohol. To stawiało ją w jeszcze gorszej sytuacji. Pijany człowiek nie myśli racjonalnie.

   — Jakie ładne włoski — wybełkotał Niemiec, boleśnie ciągnąc dziewczynę za brązowe pukle. Zatoczył się i musiał podtrzymać się Żydówki. Teraz obie jego obleśne łapy spoczywały na siedemnastolatce. A ona nie mogła nic zrobić. Takie panowały zasady w Auschwitz. W sumie jak i w każdym obozie. Zwiesiła potulnie wzrok i czekała na nieuniknione.

Lecz nie doczekała się.

Mengele dobrze zrobił, ufając swoim przeczuciom. Pojawił się w samą porę.

   — Karl, puść ją.

   — Josef? — Spojrzał na niego, jakby widział go po raz pierwszy w życiu. Widział w oczach doktora gniew. — Ale ta dziewka kręciła się tu nielegalnie. Zasłużyła na karę. Dlaczego zawsze najlepsze towary musisz zachowywać dla siebie?

   — Nosisz mundur, ukaż mu więc trochę szacunku i nie opijaj się jak sowieci. Rusz tę więźniarkę jeszcze raz, a do następnego badania zażyczę sobie twoich organów — odparł spokojnie Mengele, jakby tłumaczył koledze zasady działania w przypadku zatrzymania akcji serca pacjenta. Był w tym najlepszy. Przekazywanie groźby obszytej w spokojne i racjonalne słówka.

   — Wiecznie to samo. Ciekawe, czy Baer pochwala twoją samowolkę. — Odciął się mocno już zdenerwowany esesman.

   — Prędzej niż twój alkoholizm. Zresztą... Powiedz mi. Myślisz, że ktokolwiek ma tu większą władzę ode mnie?

Lucia starała się nie słuchać, chociaż doskonale znała niemiecki i rozumiała każde słowo. Wiedziała jednak, że mężczyźni aktualnie nie zwracają na nią uwagi i gdyby się chociaż poruszyła, gniew któregoś z nich mógłby opaść na nią. Owszem, Mengele uratował ją od niemal pewnego gwałtu, lecz nie wiadomo, czy z nim nie będzie Żydówce lepiej. Może doktor zaplanował dla niej coś specjalnego?

   — Narcystyczny pedant. Po wojnie twoja władza zniknie! — Esesman wypluł te słowa niczym truciznę. — A z tobą malutka nie skończyłem. — Uśmiechnął się obrzydliwie i ruszył w przeciwną stronę, z której przyszedł. Nastolatka wzdrygnęła się.

Plac był opustoszały. Tylko Lucia i Mengele stali w świetle wschodzącego słońca. Dziewczyna pomyślała, że nawet w Auschwitz słońce nadal jest pięknym zjawiskiem.

   — Możesz na mnie spojrzeć. Nie będę cię bił. Pójdź za mną. — Zakomenderował doktor. Nie czuł potrzeby być okrutnym, ale bycie miłym wydało mu się nie na miejscu.

Nie obejrzał się, czy za nim podąża. Wiedział, że tak.

Gdy doszli już niemal do królestwa Mengelego i zrównali się krokiem, dziewczyna odważyła się na pierwsze wobec okrutnego lekarza, zwanego powszechnie Aniołem Śmierci bądź doktorem Śmierć słowa.

   — Dziękuję — szepnęła. Nie użyła obowiązkowego herr doktor.

Mengele zastygł. Jeszcze nikt mu nigdy nie podziękował. Nie tak szczerze jak ta więźniarka...

Gdyby Mengele się zakochał Where stories live. Discover now