26

377 42 2
                                    

Odstawiła swoje rzeczy do szafy i splotła włosy w małego warkocza, przyglądając się włosom, których nie złapała gumka. Poprawiła ją, od razu podchodząc do okna i ostrożnie je otwierając. Było już dość późno, ale wciąż siedziała sama w pokoju. Jej kuzynka jako menadżerka musiała z dziewczynami przygotować posiłek i napoje na jutrzejszy trening. Trzeba przyznać, że Cammy, Celia i Silvia pracowały bardzo ciężko, a ich pomoc była nieoceniona. Przecież za wszystkim, co oni jako zawodnicy mają wyłożone na tacy, stoją właśnie one, poświęcając wiele godzin, które przecież mogłyby inaczej spożytkować czas. Jednak nie tylko one w tej grupie były wspaniałe. Ereine na każdym kroku zaskakiwał fakt, że mimo wielu różnic, wszyscy potrafią się ze sobą dogadać, starając się, by dać z siebie jak najwięcej, nie zapominając o tym, by nieść inny. W pomoc w trudnych sytuacjach. Tak... Tego oczekiwała od samego początku, gdy tylko pan Hillman wspomniał o niesamowitym ogniu, który tlił w sercach młodych piłkarzy z drużyny Raimona. To właśnie to ja tu przyciągnęło. Ostatnio jednak miała coraz więcej możliwości, praktycznie nie wiedząc, jak powinna postąpić. Pamiętała, że ponad rok temu jednoznacznie stwierdziła, że odrzuca marzenia o tańcu, by kontynuować grę w piłkę, uznając, że to będzie słuszna decyzja. Teraz, gdy z jej kolanem było już lepiej, nie musiała się martwić, że coś jej się stanie, co oznaczało, że mogłaby trenować oba sporty. W tym wypadku rozchodziło się niestety o coś zupełnie innego.
Usiadła na parapecie, czując delikatny, nocny powiew wiatru, który musnął jej policzki, poruszając delikatnie krótszymi włosami opadającymi jej na skronie. Odprężyła się, dopiero potem zauważając, że nie tylko ona jeszcze nie spała.
Na pierwszy rzut oka nie rozpoznała osoby grającej na boisku. Dopiero, gdy założyła okulary, dostrzegła jasne jak śnieg włosy, uśmiechając się. Rozpuściła splecione włosy i założyła bluzę ze znakiem Akademii Królewskiej, którą zawsze zabierała ze sobą, czując do niej jakiś dziwny sentyment, a potem po cichu wyszła z ośrodka, przyglądając się nastolatkowi, który akurat odbijał piłkę kolanem.
- Nie możesz spać? - naciągnęła rękawy od bluzy, czując, że mogła się ubrać w coś cieplejszego. Chłopak od razu przerwal ćwiczenia, uśmiechając się pod nosem.
- Ty chyba też, skoro tu przyszłaś.
Upuścił piłkę na ziemię i kopnął ją ostrożnie do koleżanki.
- Wciąż mam ciarki po ataku Edgara.
- Więc to jest powód - wzięła piłkę do rąk i usiadła na ławce obok. - Nie tylko ty masz ciarki. Nigdy nie widziałam tak silnego ataku.
- Ja też. Był niesamowity. Jestem ciekawy, co jeszcze mają w zanadrzu.
- Chciałabym strzelać tak jak ten koleś - powiedziała, podkulając jedno z kolan i obejmując je rękami. Napastnik spojrzał tylko na nią, kładąc dłoń na jej ramieniu.
- Errie... Jeśli mam być szczery, to powiem ci, że poprawiłaś się od zeszłego roku i jesteś na prawdę dobrą zawodniczką. Jeszcze nigdy nie widziałem kogoś, kto z takim opanowaniem podchodzi do meczu nawet w najtrudniejszych sytuacjach - w odpowiedzi usłyszał jej śmiech.
- Mówisz tak, jakbym grała conajmniej w każdym meczu - westchnęła. - Czasami zastanawiam się, czemu trener wziął mnie do drużyny.
- Gdybym był tobą, spytałbym go... Albo spróbowałbym w jakiś sposób to odkryć, ale - objął ją ramieniem, przyciągając do siebie. - Radziłbym ci o tym nie myśleć. Będziesz się tylko niepotrzebnie stresować.
Poczuł jej głowę opierającą się o jego ramie. Odczuwał też dziwnie negatywną aurę, dlatego delikatnie przejechał dłonią po ramieniu przyjaciółki, ostatecznie wyrzucając tę dziwną myśl z głowy.
- Zagramy? - spytał, wstając z ławki.
- Nie jest zbyt zimno na grę? - zaśmiał się i złapał ją za ręce, pomagając jej wstać.
- Rozgrzejemy się, a poza tym masz na sobie bluzę Akademii. To do czegoś zobowiązuje.
Ujęła kawałek swojej bluzy do ręki, przyglądając się wydrukowanemu herbowi swojej dawnej szkoły. Zawsze, patrząc na niego, przypominała sobie wszystkie dni, które spędziła w Akademii. Było wiele złych chwil, jednak nie mogła zaprzeczyć, że poznała tam wielu wspaniałych ludzi, którzy dali jej trochę niezapomnianych wspomnień.
- No nie wiem, czy to dobry pomysł - odpowiedziała, czując mocniejszy powiem wiatru, a zaraz potem, jak nastolatek ciągnie ją w stronę boiska.
- Nie przesadzaj, Errie - kopnął piłkę w jej stronę, sprawiając, że już potem oboje wciągnęli się w grę.
Ereina zauważyła, że David był szybszy niż zwykle, dokładniejszy i z pewnością zaskakiwał jeszcze bardziej niż zwykle. Za to Dave dostrzegł, że styl gry jego przyjaciółki trochę się zmienił. Panowała nad piłką jak nigdy wcześniej, a zwolnienia, które wykonywała przy przejmowaniu sprawiały, że oddane podanie leciało z większą szybkością, przez co napastnik miał wrażenie, że znikła gdzieś w połowie drogi, pojwiajac się dopiero tuż obok niego.
- Myślisz, że wygramy z Anglią? - zapytała po skończonych ćwiczeniach, unosząc delikatnie głowę, by spojrzeć na twarz chłopaka, który obejmował ja, starając się, by było jej cieplej.
- Jestem pewny, że wygramy - uścisnął ją trochę mocniej, przytrzymując drzwi, gdy wchodzili do środka. - Skoro już o tym mówisz - zatrzymał się, widząc że koleżanka weszła już na drugi stopień schodów. - Chce zebysmy stworzyli wspólnie jakieś hissatsu. Co powiesz?
- Jestem jak najbardziej na tak - podskoczyła do góry ucieszona, a niespodziewanie jej stopa zsunęła się ze stopnia. Miała szczęście, że chłopak w odpowiednim momencie objął ją wokół talii, unosząc lekko do góry.
- Tylko jeśli chcemy stworzyć jakąś technikę, to nie możesz się połamać - zażartował, wnosząc swoją przyjaciółkę na pierwsze piętro.

***
Dla ciekawych.
W mediach, jak mniej więcej wyglądała Ereina na przyjęciu u Edgara ;)

Inazuma Eleven IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz