55

263 29 7
                                    

Mecz z Brazylią od samego początku wzbudzał w zawodnikach Japonii ogromną ekscytacje. Słyszeli wiele na ich temat - byli bardzo szybcy, a siła ich strzałów była tak niesamowita, że z trudem dało się ocenić, czy którykolwiek napastnik z grupy A posiadał taką moc. To mocno nakręcało kapitana, który uważał półfinał nie tylko za dobrą zabawę, ale i możliwość sprawdzenia się. Jeszcze cięższe treningi i próby rozwinięcia swoich technik bramkarskich. Można powiedzieć, że wszystko szło zgodnie z planem, prawda?

Takie myśli Mark miał dopóty, dopóki na boisku nie pojawił się chłopak, którego wcześniej oglądał na ekranie podczas rozmowy z menadżerkami. Mac Roniejo - o ile dobrze pamiętał. Nieco wyższy od niego, wystportowany i jakiś podenerwowany. Evans nie spodziewał się, że ten człowiek przyjdzie go prosić o oddanie meczu walkowerem. Przecież to było zupełnie wbrew zasadom piłki nożnej!
- Jak on śmie prosić cię o coś takiego?! - chłopcy byli obudzę i zachowaniem kapitana przeciwników, snując na jego temat dziwne plotki - chociażby takie, że wygrali w swojej grupie, bo inne zespoły oddały mecze bez walki. Bramkarz nie chciał w to jednak wierzyć i starał się odciągnąć przyjaciół od tych myśli. Miał szczęście, że w końcu musieli zająć się czymś zupełnie innym.

Otóż wrócili to nich Shawn i Jordan, którzy z radością oznajmili, że czekali na dzień powrotu na Liocott. To mogła być zapowiedź radosnego dnia, jednak wraz z informacją, że chłopcy wstępują znów do drużyny, Travis poinformował wszystkich, że Todd musi opuścić ich i wrócić do Japonii. Jego smutek był niewyobrażalny. Pakował się ze smętną miną, a próby przekonania trenera, że przyda im się więcej zawodników, nie przekonały mężczyzny. Przynajmniej Kevin doskonale rozumiał małego obrońcę, dla którego wygłosił mowę pocieszającą.
- Wracaj tam jak najszybciej i zacznij trenować, a wrócisz tu szybciej, niż ci się wydaje - dlatego właśnie Todd z uśmiechem wracał do Japonii, ale jego przyjaciołom nie było do śmiechu. Właśnie dlatego strateg chciał rozmówić się z ich trenerem.
- Ereina odeszła z zespołu, więc mamy wolne miejsce, a wysłanie Todda do domu to nie najlepszy pomysł.
- Kwestionujesz moje decyzję, Jude? - spytał. - Todd wraca do domu, bo wierzę w jego potencjał. Twoja kuzynka odeszła, bo nie umiała znieść odpowiedzialności, którą nosiła na barkach, dlatego ktoś na jej miejsce musi być odpowiedzialny i zdecydowanie silniejszy od niej, by taka głupia sytuacja się nie powtórzyła. Na razie nie ma w Japonii takiego zawodnika, który spełniały te kryteria.

Był taki przekonany w swoich słowach. Drużyna bez namysłu mogła wymienić najlepszych zawodników, których chcieliby zobaczyć w mistrzostwach, ale dyskutowanie z trenerem było walką z wiatrakami.
Niechętnie zaakceptowali jego decyzję, wracając do pracy.

Od dłuższego czasu Axel wraz z Austinem spędzali coraz więcej czasu, trenując razem, a gdy ich znajoma odeszła z zespołu, szóstoklasista martwił się tym, że jego idol rozmyśla cały czas o zaistniałej sprawie.
- Nie możesz się poddać, Axel. Podjęła taką decyzję, ale my musimy walczyć dalej.
- Austin, tylko tu nie chodzi o jej decyzję - westchnął. - Boję się, że to prawda, iż przeze mnie porzuciła taniec ponad rok temu i teraz tego żałuję.
- Może nie znam się na kobietach - odparł niemrawo. - Ale ta decyzja była tak spontaniczna, że jestem pewien, iż to nie twoja wina.

Zawsze udawało mu się znaleźć słowa, które podnosił resztę w jakiś sposób na duchu. Mimo iż Errie odeszła od nich już chyba parenaście dni temu, była grupa ludzi, która widocznie wciąż to przeżywała - chociażby Axel, czy David albo Jude.

Nie wtrącał się jednak, bo miał ważne zadanie do wykonania w następnym meczu - przebić się przez obronę Królestwa i dać z siebie wszystko przy oddawaniu strzału. To samo tyczyło się reszty atakujących i pomocników.
- Mamy mistrzostwo do zdobycia! - krzyczał co jakiś czas, by przypomnieć przyjaciołom, jaki jest ich główny cel.

Racja. Obiecali, że nic ich nie powstrzyma, więc teraz muszą odpalić podeszwy i ruszać do gry.

Gdy nastąpiła krótka przerwa, zaskoczyła ich Celia. Widocznie zdyszana, trzymająca pod pachą swój mały laptop, poprawiała okulary, które spadły jej z głowy. Chłopcy mieli różne domysły tego, co chciała im przekazać. Niektórzy mieli dziwne przeczucie, że mecz z Brazylią został przełożony lub odbywa się właśnie w tym momencie, a oni tak po prostu zostali wykonani. Inni sądzili, że znalazła przydatne informacje na temat ich przeciwnika, które pozwolą im rozgromić ich już w pierwszym starciu. Znaleźli się też tacy jak Jack, którzy uważali, że ich wspaniała menadżerka zdobyła zniżki do najlepszej miejscowej knajpy.

Zaczęła jednak w końcu mówić, uprzedzając zespół, że nikt nie miał racji. Otworzyła laptopa i wciskając jakiś przycisk, pokazała im wiadomość, którą chwilę temu otrzymała.

***

Inazuma Eleven IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz