Serdeczne pozdrowienia przesyła cała rodzinka.
Errie uśmiechnęła się, gdy zaczęła przeglądać kolejne zdjęcia, które wysłała jej mama. Widocznie ona i jej rodzeństwo bawili się bardzo dobrze. Z tego, co widziała, musieli gdzieś wyjechać.
- Ciekawe, co teraz robią? - szepnęła, przyglądając się kolejnemu zdjęciu, na którym był Ethan, który wystawiał język prosto w stronę obiektywu. Fotografii nie było zbyt wiele. Może z dziesięć, ale przy ostatniej znajdowała się jeszcze jakaś wiadomość.Siostrzyczko, nie bierz do siebie tego, co powiedziałem przed meczem z Anglią. Jesteś super (no może nie tak super jak Jude), ale radzisz sobie świetnie. Tęsknimy i trzymamy za was kciuki! Wygrajcie!
EthanZaśmiała się cicho, przykładając dłoń do ekranu laptopa i przejeżdżając palcami po twarzach trójki ludzi.
- Też za wami tęsknię - stwierdziła, czując przyjemne ciepło w środku, a wraz z nim chęć do działania. Włączyła laptopa i położyła się na łóżku, przeciągając się jak kotka. Musiała przyznać, że dziś czuła się wyjątkowo dobrze i nie umiała stwierdzić, czy to był skutek pięknej pogody, czy wiadomość od bliskich tak na nią zadziałała. Mimo wszystko, chciała jak najszybciej ruszyć na boisko i stworzyć coś zupełnie nowego. Podniosła się ostrożnie, a w jej głowie pojawiła się zielona lampa.
- Dave ostatnio wspominał, że chciałby stworzyć ze mną jakieś hissatsu - rzuciła, odtrącając kołdrę na bok. Szybko znalazła się obok okna, otwierając je i uważnie obserwując, co dzieje się na murawie. Mimo iż był to teoretycznie dzień wolny, większość chłopaków i tak poświęcała się ćwiczeniom. Nathan zawzięcie wykonywał kolejne kółka dookoła szkoły, a Willy krytykował Scotty'ego i Jacka za niepoprawne wykonywanie pompek. Brakowało tam tylko Davida.
- Pewnie zaraz przyjdzie - skwitowała, zabierając bluzę wiszącą na krześle i zakładając ją, a gdy to zrobiła, poprawiła jeszcze okulary na nosie.
Wyszła z budynku, dostrzegając dwie znane dziewczyny, które razem dopingowały trenujących chłopaków.
- Hej, co wy tu robicie? - zaczęła z lekkim uśmiechem, zwracając uwagę Victorii i Sue.
- Errie fajnie cię widzieć! - jako pierwsza odpowiedziała Tori, od razu obejmując swoją przyjaciółkę.
- Widzę, że nie i tak skorzystałaś z mojej rady - druga nastolatka pokiwała palcem, robiąc markotną minę.
- Nie rozumiem - Ereina uniosła lekko brew, widząc zdegustowanie na twarzy dziewczyny.
- Mówiłam ci, żebyś zmieniła kolor włosów! - zaczęła lamentować niczym dziecko. Dopiero wtedy dawna tancerka przypomniała sobie całe zajście, gdy znajoma Victorii podarowała jej niebieską farbę do włosów.
- Wiesz Sue - zaśmiała się nerwowo. - No... Nie pasował mi - wytłumaczyła się.
- Jak sobie chcesz - machnęła dłonią.
- Sue nie po to przyszłyśmy! - Tori ucieszyła swoją przyjaciółkę, od razu kładąc dłonie na ramionach Ereiny. - Słuchaj widziałyśmy mecz - zaczęła. - Jak się z tym...Zanim zdążyła skończyć, obok nich stali już David i Jude. Pierwszy z nich przyglądnął się dokładnie dziewczynom, a gdy jego wzrok skupił się na blondynce, ostrożnie ściągnął jej okulary, samemu je potem zakładając.
- Ale dziwnie - stwierdził, ściągając przedmiot i zaczynając szybko mrugać okiem. - Wygodnie ci w nich? - spytał, odkładając je na swoje miejsce.
- Nie narzekam - zamilkł na chwilę, by potem znów coś powiedzieć. - Co powiesz na to, byśmy spróbowali stworzyć jakieś hissatsu?Nie trzeba go było długo namawiać. Od razu znalazł się na murawie i rozpoczął ćwiczenia. Wymieniali się podaniami, próbując skoordynować swoje ruchy. Dave poczuł ulgę, gdy widział z jakim zacięciem jego przyjaciółka podchodzi do gry. Także Jude stał się spokojniejszy, gdy widział, jak kuzynka świetnie się bawi, jednocześnie dając z siebie wszystko. W końcu on sam zabrał się za trening.
- Ta dwójka ma się ku sobie - stwierdziła po pewnym czasie Sue, splatając ręce na klatce piersiowej i palcem wskazując w stronę Ereiny i Davida, którzy ćwiczyli w najlepsze.
- Co ty wygadujesz? - mruknęła niezadowolona córka premiera. - Są dobrymi przyjaciółmi i tyle.
- Tak, tak... Mnie nie oszukasz. Ja z daleka rozpoznam prawdziwy związek.
- Tak samo prawdziwy jak twój nieistniejący związek z Erickiem? - Tori zaśmiała się, a jej koleżanka zamilkła, robiąc poważną minę i szybko wyciągając telefon, krzycząc głośno.
- Skarbie odbierz! Muszę udowodnić tej wstręciuli, że nasz związek nie jest tylko wymysłem!
Victoria jednak przestała jej słuchać. Przypatrywała się reszcie graczy, skupiając się głównie na Marku Evansie, który jak zwykle radził sobie fenomenalnie, aż w końcu znów utkwiła wzrok w dawnej tancerce, która najwyraźniej czemuś się przyglądała.
- Ciekawe, o czym rozmawiają - powiedziała pod nosem Errie, nie zauważając, że jej przyjaciółka także spojrzała w tamtą stronę.
Axel właśnie rozmawiał z trenerem, kiwając twierdząco głową na jego słowa. Gdy skinął już kolejny raz, zacisnął na chwilę pięści, stojąc przez jakiś czas w miejscu, gdy pan Percival skierował się do ośrodka.
- Errie, słyszysz mnie? - gimnazjalistka otrząsnęła się, gdy napastnik pstryknął jej przed oczami. Ostrożnie dotknęła jego ręki, obniżając ją.
- Tak, tak - powiedziała niepewnie. - Zaczekaj chwilę. Zaraz dołączę - dostrzegła, że Blaze skierował się na murawę, na parę sekund łapiąc z nią kontakt wzrokowy.
Przełknęła głośno ślinę, a gdy asowy napastnik stanął naprzeciw niej, miała w głowie myśl, że to o niej nastolatek rozmawiałam z panem Travisem. Czy miała rację.
- Ereina - zaczął, a ona momentalnie poczuła, jak wiatr omiótł jej policzki. - Muszę z tobą o czymś porozmawiać.***
CZYTASZ
Inazuma Eleven II
FanfictionII część Niebywale silnym człowiekiem jest ten, kto mimo przeciwności uparcie dąży do celu, nie myśląc o tym, by się poddać... Bramkarz, który naprawdę kochał piłkę nożną, zapoczątkował nową historie drużyny piłkarskiej z gimnazjum Raimona. To tam...