- W takim razie, gdzie studiowałeś? - Harry pił kawę, którą zrobił mu Louis, podczas, gdy tamten pił kakao. - Skoro już wiem, że lubiłeś śpiewać, to zapewne musiało to się wiązać z twoją pasją.
- Trinity Laban. - uśmiechnął się, zamyślając się na moment. - To nie uczelnia, a raczej trzyletnia szkoła. Zakończyłem ją dyplomem. Ale o tyle jeśli chodzi o moją naukę związaną ze śpiewem. A jeżeli chodzi o uczelnię, to chodziłem do London Collage of Fashion.
- Mówisz poważnie? - oczy lokowanego zabłysnęły. - Chcesz mi powiedzieć, że mam do czynienia z projektantem?! Czuję, że będę potrzebować nowych ciuchów w szafie. - zaśmiał się szczerze.
- Proszę, nie wiń mnie za błędy młodości. - mina Louisa posmutniała, ale było widać, że jest to swojego rodzaju zagranie.
- Oh, no weź. Powiedz mi coś więcej. Dostałeś jakiś dyplom czy tytuł? - jego zaciekawienie rosło.
- Ani to, ani to. Nie skończyłem tej szkoły.
- Dlaczego?
- Nie zawsze wszystko może iść po naszej myśli. - nagle stał się poważny, a cały humor zszedł, jak bańka mydlana, która nagle pęka.
- To znaczy? - Harry nie dał się zbyć, cały czas drążąc temat. Nie zwrócił nawet uwagi na to, jak Tomlinson zaciska szczękę, a jego luźne dłonie zamieniają się w pięści.
- Nie skończyłem tej szkoły i tyle, do cholery, powinno ci wystarczyć. - sarknął, mając chwilowo dość tej rozmowy. Dlaczego ten dzieciak musiał być taki wścibski? Louis postanowił wziąć kilka głębokich wdechów. Wiedział, że jego niektóre zachowania i reakcje nie były odpowiednie, ale miał takie coś w odruchu. - A co z twoimi studiami? Gdzie się uczysz? - ponownie zaczął rozmowę, nie chcąc psuć poprzedniego klimatu, ale czuł, że to już nieodwracalne.
- Nie studiuję nigdzie. Utrzymuję się sam, przez co nie mam czasu na szkołę. Pracuję. - Styles wzruszył ramionami, jak gdyby nigdy nic. - Czasami życie nie jest takie idealne. Jak to powiedziałeś... "Nie zawsze wszystko może iść po naszej myśli."
- Dlaczego rodzice ci z tym nie pomagają? Chyba od tego właśnie są?
- Tak wyszło. - westchnął zrezygnowany.
- Skrzywdzili cię. To widać po sposobie w jaki reagujesz na wspomnienie o nich. Tak samo było przy rozmowie twojej siostrze. - powiedział, jakby taki wniosek wysuwało się tak nagle. I co z tego, że Louis miał rację? Harry nie musiał mu tego przyznawać wprost.
- A to Louis? - młodszy nabrał nagłej pewności siebie. - Niedokończone studia, różne zachowania, zachowawczość... Kto skrzywdził ciebie?
- Myślę, że to już czas, żebyś wyszedł. - Tomlinson momentalnie stał, kierując się do przedpokoju, przez co jego gość nie miał innego wyboru, jak ruszyć za nim.
Gdyby tego wszystkiego było mało, w momencie, kiedy między mężczyznami doszło do nieprzyjemnej sytuacji, do domu nagle weszły dwie osoby. Dobrze zbudowany, wysoki mulat z kilkudniowym zarostem i oczami w kolorze czekolady, a zaraz obok niego drobny, niewysoki blondyn z niebieskimi oczami. Trzeba przyznać, że razem wyglądali naprawdę słodko.
- Cześć! - powiedział radośnie ten pierwszy. - Widzę, że już wychodzisz.
- Tak, chyba troszkę się zasiedziałem. - posłał mu nieśmiały uśmiech.
- Mogliśmy przyjść wcześniej, wtedy byśmy porozmawiali. - dodał nagle ten drugi.
- Dzięki temu macie pewność, że spotkamy się jeszcze raz. - wszyscy się zaśmiali, z wyjątkiem Louisa, który ledwo podniósł kąciki swoich ust. - Tak właściwie, to jestem Harry.
- Ja jestem Zayn. - mulat wyciągnął dłoń, która od razu została uściśnięta. - A to jest Niall. - wskazał na chłopca.
- Zamiast się witać, powinniście się pożegnać, bo Harry już naprawdę musi wyjść. - wycedził przez zęby Tomlinson, lustrując wszystkich po kolei, w tym spotykając się ze spojrzeniem Zayna, które dobrze znał. Aż za dobrze. - Przepraszam, Harry. - powiedział i jak na zawołanie wzrok mulata złagodniał. - Po prostu dzisiaj nie jest mój dzień.
- Rozumiem. Nie masz za co przepraszać. To normalne. Naprawdę będę już szedł. Do zobaczenia!
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
- Ten Harry naprawdę wydaje się miły. - Zayn uśmiechnął się, patrząc z przejęciem na Louisa. - Co prawda, zamienił z nami tylko kilka słów, ale mimo wszystko nie będę miał nic przeciwko temu, żeby z nami zamieszkał.
- Ja też nie! - pisnął radośnie Niall, odsuwając się na moment od klatki piersiowej mulata, do której był przytulony. - Myślisz, że skoro jest uległym tak ja ja, to też będzie lubić to co ja? I będę mógł mu pokazać wszystkie moje zabawki?! - wydawał się podekscytowany. Może i dla kogoś byłoby to dziwne, ale po latach mieszkania z tą dwójką, Louis przywyknął do fetyszy Nialla, do jego zachowań, do częstej potrzeby okazywania czułości i równie częstego wchodzenia w headspace, w którym najwyraźniej teraz był.
- Myślę, że może tego nie lubić. - powiedział z przekonaniem. Styles zdecydowanie nie wyglądał na tego typu osobę. Ale widząc lekki smutek na twarzy blondyna, postanowił odrobinę poprawić swoją odpowiedź. - Mimo wszystko, z pewnością będzie chciał je zobaczyć. I może trochę pomoże ci z ułożeniem twoich domków z klocków.
- To super! - Niall klasnął w dłonie, po czym ponownie schował swoją buzię w zagięciu szyi starszego.
- Niall, aniołku, idź do naszego pokoju. Chciałbym porozmawiać na chwilę sam z Louisem. Obiecuję, że jak tylko skończymy to przyjdę. - pocałował blondyna w czoło, a ten bez słowa sprzeciwu poszedł we wskazane miejsce. - Niezależnie od tego, że zostaliście dobrani, chcę wiedzieć jedno... - Zayn wziął głęboki wdech powietrza. - Czy będziesz w stanie mieć tego chłopaka jako uległego. Wiesz, ile to będzie od ciebie wymagać. Zwłaszcza, że... - widząc gromiący wzrok szatyna, zdecydował nie kończyć tego zdania. - Możesz się wycofać z tego wszystkiego do pięciu dni od podpisania umowy. Wiem, o czym mówię. - zaprzestał, widząc, że jego przyjaciel nie zwraca na niego uwagi. - Louis, popatrz na mnie. - powiedział delikatnie, jednak kiedy to nie zadziałało, użył ostrzejszego tonu. - Louis.
- Przepraszam. - powiedział cicho. Muszę dać radę. Nie jestem taki słaby za jakiego mnie uważasz...
- Nie powiedziałem niczego takiego. Martwię się o ciebie. Zwyczajnie martwię. - chwycił chłopaka za dłoń, ściskając ją delikatnie. - Chcę, żebyś o jednym pamiętał, dobrze? - jego głos znowu stał się stonowany i spokojny.
- O czym?
- Niezależnie, co się będzie działo i z czym będziesz mieć problem, zawsze możesz na mnie liczyć. Zawsze możesz przyjść, zapytać, poprosić o radę...
- Dziękuję za to, że cię mam, Zayn. Naprawdę dziękuję.
![](https://img.wattpad.com/cover/182694911-288-k737998.jpg)
CZYTASZ
Neither Dom, nor Sub |Larry|
Fanfiction2070 Każdy po skończeniu 21 roku życia musi podjąć testy, które zadecydują, czy jest on dominujący, czy uległy. Po wypełnieniu takiego testu, każda osoba otrzymuje wyniki, dowiadując się, kim tak naprawdę jest i z kim został dobrany. I w ten sposób...