- Jesteśmy na miejscu. - Harry uśmiechnął się, patrząc na Louisa z uśmiechem. - Mam nadzieję, że spodoba ci się to miejsce.
- Wygląda na zbyt...eleganckie. - mruknął Louis, wychodząc spod ramienia młodszego.
- Przekonasz się, że jest cudowne. Obiecuję. A teraz zapraszam. - tworzył drzwi puszczając szatyna przodem. - Rezerwacja na nazwisko Styles. - powiedział Harry, kierując swoje słowa do menadżera sali.
Kobieta od razu uśmiechnęła się szeroko, patrząc na Harrego z wyraźnym zainteresowaniem. Louis miał ochotę ściągnąć jej ten uśmieszek z twarzy w wytargać za włosy jak najdalej. W końcu nikt nie miał prawa psuć im tego dnia i powodować, że Harry zainteresuje się kimś innym, niż Louis.
- Mogłaby przestać się tak na niego gapić. - pomyślał Louis, podążając za kobietą, która momentalnie zatrzymała się i wskazała im stolik.
- To państwa stolik. Zostawię karty. Kelner za moment się zjawi. - ponownie uśmiechnęła się do Harrego. I szatyn mógł przysiąc, że to nie był tylko uśmiech. Podczas całej drogi tutaj ani razu nie spojrzała na Louisa. To nie było po prostu zainteresowanie klientem.
- Masz rację, mogłaby się nie mnie nie patrzeć. - lokowany powiedział, jak gdyby nigdy nic, odsuwając krzesło dla Louisa. - To było równie niekomfortowe dla mnie jak i dla ciebie.
- Czy ja to powiedziałem na głos? - Louis opadł na krzesło, policzkując się sam w myślach. - Boże przepraszam. Nie chciałem.
- Nic się nie stało, Lou. - Styles zajął swoje miejsce na wprost mężczyzny. - Przy rezerwacji poprosiłem, żeby na stole stał wazon. Wsadź do niego kwiatka zanim zwiędnie. - Louis był naprawdę zdziwiony tym, jak Harry dbał o każdy, najmniejszy szczegół. I nie miał zamiaru tego krytykować. To była najlepsza rzecz na świecie. - A więc, czy wiesz, co chciałbyś zjeść? - młodszy podał Tomlinsonowi kartę, sam przeglądając propozycje w menu.
- Ten wybór jest zbyt duży. - mruknął po chwili Louis, zamykając menu. Tak naprawdę zjadłby wszystko, co znajdowało się w karcie, ale nie chciał wybierać sam. Nie chciał wybrać czegoś zbyt drogiego, żeby nie obciążać Harrego. - Wezmę to samo, co ty, o ile to w porządku.
- Dobrze. Jakie wino lubisz? - Harry również zamknął kartę, to postępując wypatrując kelnera. Louis jedynie wzruszył ramionami. - W takim razie również wybiorę coś dobrego.
- Dzień dobry. Jestem Mike i będę dzisiaj państwa kelnerem. - mężczyzna poszedł nich. Miał czerwone włosy, a mimo tej kontrowersyjnej fryzury wyglądał bardzo elegancko, ubrany w czarny, klasyczny garnitur. - Gdyby państwo czegoś potrzebowali, proszę śmiało pytać. A teraz, czy mógłbym przyjąć zamówienie?
- Oczywiście. - lokowany nawiązał kontakt wzrokowy z kelnerem. - Na przystawkę poprosimy Bruschette, następnie dwa razy Fettuccine, dwa razy Créme Brûlée, a do całości białe Château Haut Brion koniecznie schłodzone.
- Doskonały wybór panie Styles. Czy to wszystko? - tym razem kelner spojrzał w stronę drugiego z gości.
- W-wszystko. - zająknął się Louis, nie mając nawet pojęcia, co powinien powiedzieć.
- W takim razie dziękuję. Życzę panom miłego wieczoru. Zamówienia przyniosę wkrótce. - mężczyzna uśmiechnął się, zapalając czerwoną świeczkę znajdującą się na środku stolika.
Dopiero teraz Louis miał możliwość dokładnego przyjrzenia się lokalowi, a dokładniej mówiąc jego wyglądowi. Restauracja była dosyć sporych rozmiarów i znajdowało się w niej dużo ludzi. Nie szło jednak odczuć tej ilości ze względu na świetnie zorganizowaną przestrzeń. Każdy ze stolików był oddalony od siebie na tyle, że można było rozmawiać z drugą osobą, nie przejmując się, że ktoś inny będzie w stanie do usłyszeć. Ściany lokalu miały przyjemny, jasny kolor. Wszystko utrzymane było w kolorystyce czerwieni i złota. Na każdym ze stolików znajdowały się czerwone świece i złotawe obrusy. To było najpiękniejsze miejsce, w jakim przyszło Louisowi się kiedykolwiek znaleźć.
- Tu jest naprawdę pięknie. - Louis w końcu zwrócił wzrok ku swojemu partnerowi. - Musiałeś się naprawdę namęczyć, żeby znaleźć to miejsce.
- Przyznam ci rację, że trochę mi to zajęło. - Styles chwycił dłoń szatyna, unosząc ją i delikatnie całując. - Ale chciałem, żeby było perfekcyjnie.
- Jest. Naprawdę. Tylko nie wiem na ile mogę ci ufać, bo nie mam zielonego pojęcia co zamówiłeś. Nie mówiąc o tym, że zapewne nie będę miał zielonego pojęcia jak to jeść.
- Spokojnie, ja też nie. - Harry zaśmiał się, widząc niepewny wzrok Louisa na sobie. - Żartuję, kochanie. Mówiąc jak najbardziej zrozumiale, jako przystawkę zamówiłem dla nas włoską grzankę z białego pieczywa, posmarowaną oliwą i czosnkiem. Zapewne dostaniemy do tego pomidory z bazylią, coś w rodzaju pasty. Jako danie główne będziemy jedli makaron. Na deser wziąłem waniliowy krem z chrupiącą skorupką na wierzchu. Do picia białe wino.
- To brzmi... wykwintne. - Louis mruknął stresując się z niewiadomych powodów tym wszystkim dookoła. - I trochę przerażająco. - dodał po chwili, wypuszczając głośno powietrze.
- Uwierz mi, że zapewne ci zasmakuje. Ale nie rozmawiajmy teraz o takich rzeczach. - Harry kolejny raz tego dnia uśmiechnął się. - Chciałbym dowiedzieć się jak najwięcej o tobie. Chciałbym poznać ciebie z perspektywy takiej, z jakiej sam siebie dostrzegasz. Zatem Louise Tomlinsonie, czy powiesz mi coś o sobie?
- Nie bardzo wiem od czego zacząć. - mężczyzna zaczął bawić się swoimi palcami. - Więc moje pierwsze dopasowanie... - chciał zacząć mówić o tym, jak to wszystko się zaczęło, ale został zatrzymany w pół zdania przez młodszego.
- Nie, nie chcę słyszeć tego. Powiedz mi co lubisz, co chciałbyś najbardziej na świecie zrobić. Powiedz mi o swoich najbardziej szalonych planach. Powiedz mi o sobie. Nie o innych. Chcę poznać prawdziwego ciebie.
- Nigdy nie byłem na randce. Zawsze marzyłem o tym, żeby znaleźć się w takiej sytuacji i w takim miejscu. - Louis powiedział nieśmiało. - Myślę, że właśnie spełniłeś jedno z moich marzeń. - po tych słowach na stole pojawiło się wino i dwa kieliszki. Harry od razu po skosztowaniu wina nalał po trochę do obydwu kieliszków.
- W takim razie wypijmy za spełnianie marzeń. - Styles uniósł kieliszek, stukając swoim o ten Louisa.
- Za spełnianie marzeń.
![](https://img.wattpad.com/cover/182694911-288-k737998.jpg)
YOU ARE READING
Neither Dom, nor Sub |Larry|
Fanfiction2070 Każdy po skończeniu 21 roku życia musi podjąć testy, które zadecydują, czy jest on dominujący, czy uległy. Po wypełnieniu takiego testu, każda osoba otrzymuje wyniki, dowiadując się, kim tak naprawdę jest i z kim został dobrany. I w ten sposób...