NIE CHCĘ GO WIDZIEĆ

1.5K 125 48
                                    

- Zayn, nie wiem czy nadaję się do tego wszystkiego. - lokowany westchnął odrobinę zrezygnowany. - Na Boga, wiem, że możesz mieć rację z Louisem i tym wszystkim, ale ja dopiero co zaczynam się w to wszystko wdrażać. Nie wiem, jak mam się zachować. Cholera, nawet nie wiem, co powinienem zrobić. Zresztą to ja miałem być tym uległym. Rzekomo. - ostatnie słowo dopowiedział cicho. Harry odsunął się trochę od starszego, zastanawiając się nad tym, jakie powinny być jego kolejne działania. Czy powinien zostać?

- Harry, proszę cię. Wiem, że na sto procent zostaliście przydzieleni błędnie. Ani trochę nie wydaje mi się, abyś ty sam sądził, że wszystko jest w porządku. - Zayn otarł pojedyncze łzy, nie chcąc pokazywać po sobie większej ilości emocji. - Wybór jest twój. I tylko twój. Ale ja naprawdę wierzę w to, że jesteś odpowiednią osobą. Po prostu musisz sam to dostrzec i zrozumieć.

- Musi być tutaj. - mężczyźni usłyszeli głos dochodzący zza drzwi pokoju. Zayn poczuł ciarki przechodzące po swoich plecach. Wiedział, że pewnego rodzaju kłopoty za chwilę się zaczną. - Mamy cię! - krzyknął zabawnie Louis, wbiegając do pokoju. Jednak zatrzymał się, kiedy zauważył siedzącego na łóżku Harrego. - Miało go tu nie być. - wyszeptał cofając się o kilka kroków. - Co to wszystko ma kurwa znaczyć?! Dlaczego on nadal tu jest?! - szatyn rozglądał się po pokoju z coraz większym zdenerwowaniem i rosnącą frustracją. - Skąd to kurwa macie?! - podszedł do łóżka, chwytając znajdujące cię tam arkusze i celując nimi w zdziwionego Harrego. - Nie mów mi nawet, Zayn, że cokolwiek mu powiedziałeś. - jednak wzrok mulata był pusty, utkwiony w przyjacielu. - Nie zrobiłeś mi tego... - rozpłakał się. - Nie wierzę, że mogłeś mi to zrobić! - roztrzęsiony Louis wybiegł z pokoju.

- Zostań. Ja z nim to wyjaśnię. - Malik momentalnie zatrzymał lokowanego, który był już w drodze za starszym. - Harry, zaufaj mi i daj mi to rozwiązać. Jeśli pójdziesz tam teraz ty, sytuacja się tylko i wyłącznie pogorszy.

- Niech będzie. Poczekam. - usiadł na swoje poprzednie miejsce z widocznym zrezygnowaniem na twarzy. Naprawdę chciał teraz podejść do Louisa, przytulić go i zwyczajnie nie puszczać. Mimo wszystkich rzeczy, które były między nimi nie tak, Harry wciąż chciał mieć tego chłopaka blisko siebie i pokazać mu, że może zmienić jego życie.

Zayn z widocznym niezadowoleniem na twarzy ruszył za Louisem, który teraz ukrył się w pokoju Nialla. Malik wszedł do niego bez pukania, a jego oczom ukazał się Tomlinson, który leżał na łóżku i płakał, przytulając różowy kocyk.

- Tommo, porozmawiajmy. - starszy poszedł do niego, siadając na brzegu łóżka.

- Spierdalaj! Zostawcie mnie wszyscy! - zdenerwowany szatyn machnął do tyłu nogą, tym samym uderzając mocno Zayna w udo.

- Czy ty się aby troszeczkę nie zapominasz? - chwycił kostkę jego nogi, zmieniając ton na o wiele bardziej dominujący. - Wydaje mi się, że powinieneś coś powiedzieć. - warknął.

- To ty właśnie nie powinieneś nic mówić! Zaufałem ci! I co? Nie chcę go widzieć! To ty powinieneś przeprosić mnie, a nie ja Ciebie! Mam dość tego, że traktujesz mnie, jakbym był twoim uległym. Zwracasz mi uwagę, co chwilę pouczasz. Nawet zmieniasz ton, kiedy coś ci nie pasuje. Daj sobie spokój! Mam cię dość! - wykrzyczał Louis, zalewając się falą łez. I może to co powiedział nie do końca było prawdą, zachowania Zayna wcale mu nie przeszkadzały, ale taki już był Louis. Jego charakter zmienił się. Od jakiegoś czasu każde działanie, które było inne, niż on sam by chciał, było traktowane przez niego jak atak. Próba pomocy odbierana jako niszczenie dotychczasowego spokoju, a rozmowy... Jako próba uświadomienia Louisowi, że wszystko co robi jest nie tak.

- Masz mnie dość? - ton Zayna stał się chłodny. - W takim razie może lepiej będzie, jak faktycznie stąd wyjdę. - wstał, kierując się do drzwi. Jednak zatrzymał się i jeszcze raz spojrzał na chłopaka. - Nie doceniasz tego, co chcę dla ciebie zrobić. Nie chcesz nawet zrozumieć, ani porozmawiać na ten temat. Nie powinienem wtrącać się do twojego życia i jeśli chcesz, nigdy więcej tego nie zrobię. Powiem ci tylko, że Harry prędzej, czy później by się wszystkiego dowiedział. I interpretował by wszystko po swojemu. A teraz wiem, że rozumie wszystko. I wiem, że mu zależy. Wiem też, że zostanie. Postara się o ciebie i o to, żeby było dobrze. Mimo tego, że nie doceniasz żadnej z tych rzeczy, uwierz, ten chłopak jest dla ciebie szansą na normalność. Przykro mi, że się zmieniłeś Louis, bardzo mi przykro, że nie ufasz nikomu w swoim otoczeniu, a teraz nawet mi. Ale może kiedyś docenisz to wszystko, co się dzieje dookoła.

- Zostań. - Louis powiedział cicho, kiedy mulat miał już opuścić pomieszczenie. - Po prostu nie chcę go więcej widzieć. To wszystko.

- Dlaczego? Czy kłótnia jest tym, co powinno przekreślić wszystko? - mężczyzna ponownie znalazł się obok szatyna. - Czy naprawdę przez te kilka nieporozumień uważasz, że powinniście odpuścić? Ja z Niallem też często się kłócimy.

- Nie chodzi o to. - Louis podniósł się, przytulając do Zayna. - Wiesz, przez co musiałem przejść. Wiesz, co się stało. Nie chcę do tego wracać. Nie wierzę w to, że on jest normalny. Nick też był na początku w porządku.

- Nick udawał, że jest w porządku. Harry naprawdę jest miły. Widać, że jest inny. Zależy mu. Zresztą zobacz, mieszkamy razem, więc dodatkowo będę miał go pod kontrolą. - zaśmiał się cicho, przytulając mocniej Louisa. - Naprawdę myślę, że to idealny moment, żeby spróbować od nowa.

- Dobrze. - Tomlinson westchnął.

Neither Dom, nor Sub |Larry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz