20.1 Prawda

120 25 38
                                    

Dzielnica Szlachecka biła rozmachem nawet samo serce Janeve. Właśnie tu znajdowały się najszersze ulice, bruk nie miał żadnych ubytków czy też zabrudzeń, a okoliczni mieszkańcy zdawali się rywalizować między sobą rozmiarami włości. Najmniejsza posiadłość, którą Orion jak dotąd zobaczył, rozciągała się na około czterdzieści sążni i wznosiła na kolejne cztery. Rycerz próbował znaleźć pewną spójność między domami, jednakże w końcu musiał przyznać, że łączyły je wyłącznie spadziste kształty dachów. Minął posiadłość wykonaną w całości z drewna, przy której deski wspierające ściany układały się w geometryczne wzory. Kolejna przypominała mały zamek, wyróżniając się na tle pozostałych surowością szarego kamiennego buduleca oraz strzelistością. Następna mieniła się kaskadą kolorów, co zawdzięczała różnorodnym cegłom.

Widząc to wszystko, Orion zapragnął wypomnieć Olafowi, iż jego prawidło doczekało się wyjątku, ponieważ dzielnica Szlachecka wyglądała jak dotąd najbezpieczniej ze wszystkich pozostałych, mimo że znajdowała się tuż obok murów. Nie było tu patroli strażników, lecz zbrojnych nie brakowało. Nosili jedynie różne tabardy z naszytymi herbami rodów, którym służyli. Najczęściej pilnowali bram włości, ale znaleźli się też tacy, którzy patrolowali ulice i przepędzali żebraków.

Orion się zastanawiał, jak długo zajmie im jeszcze droga do posiadłości Janeve. Zerknął na Elein. Dziewczyna patrzyła w dal, ściskając dłonią pochwę miecza. Robiła tak od momentu, kiedy odzyskała broń z rąk porucznika. Zupełnie jakby próbowała się upewnić, że nikt już jej nie zabierze. Każdy inny nazwałby Elein przewrażliwioną, ale Orion wiedział, że ów dwuręczny miecz w istocie należał do samego Wilhelma Wielkiego. Dziewczyna nie chwaliła się tym faktem, jednakże rycerz miał okazję przyjrzeć się ostrzu z bliska oraz przetestować je swoim własnym. Ostatecznie przycisnął Olafa, który niezbyt chętnie potwierdził domysł.

– Ciekawie, czy Olafowi zbieranie informacji idzie lepiej niż nam... – przemówiła Elein.

– Jest taka szansa, o ile oczywiście ruszył się z gospody – odparł rycerz. – Ta karczmarka... Elwira, jeśli dobrze pamiętam... Spędza Olafowi sen z powiek.

– Tego się obawiam – burknęła.

– Co masz na myśli?

– Nic – wypowiedziała to tak dobitnie, że rycerz zrezygnował z dalszego ciągnięcia za język. – Zastanawiam się, co my tu robimy?

– Nie podoba ci się okolica?

– Dobrze wiesz, o co pytam.

Orion pogrążył się w zadumie.

– Chcę zobaczyć ruiny posiadłości rodu Janeve – wyjaśnił. – Mówiłem ci przecież...

– Owszem, ale nie wyjaśniłeś powodu.

– Ty nie chcesz?

– Chcę, ale nie o to mi chodzi. – Elein się zatrzymała i przeszyła go wzrokiem. – Znowu się migasz, mości Orionie, a ja bardzo tego nie lubię.

– Mam pewną teorię. – Rycerz się zawahał. Jeśli znajdzie w posiadłości ślady Czarnego Rycerza, co wtedy? „Doskonale wiesz, co wtedy", pouczył umysł głosem Dresta. „Będziesz musiał powiedzieć prawdę, gdyż ta sprawa nie będzie już dłużej się tyczyć tylko ciebie".

– I? – ponagliła wojowniczka.

– Powiem więcej, jeśli znajdę w ruinach dowody moich wymysłów.

– Orionie.

– Tak?

– Nie jestem głupcem. Wiem, czego będziesz szukać.

Przeklęty RycerzWhere stories live. Discover now