32.

901 31 4
                                    

-Dobrze, więc...- Lee wziął głęboki oddech - Wystąpiły komplikacje. Nie dojdzie do bezpiecznego porodu. Będziemy w stanie uratować tylko jedno życie. I tu będziecie musieli zdecydować...czy ratować Hermionę, czy dziecko...

Nagle w pomieszczeniu zapadła cisza. Głucha i długa cisza, która paraliżowała wszystkich. Lee usiadł na krześle i zaczął patrzyć na swoje stopy. Czuł, że jako medyk zawiódł. Miał pomóc, miał uratować swoją przyjaciółkę, ale niestety mu się to nie udało. Nikomu się nie udało. I to dobijało go najbardziej. Ten brak nadziei.

Draco usłyszawszy słowa medyka, nie mógł uwierzyć, co się dzieje. Najpierw przełknął nienaturalnie głośno ślinę, a następnie zamknął oczy. Przez dłuższą chwilę przez jego głowę przemykały różne obrazy: ich małego Scorpiusa leżącego na przygotowanym dla niego łóżeczku, Hermionę trzymającą ich syna i uśmiechającą się szeroko, Harry'ego który nie może ustać spokojnie z podekscytowania, Ginny która z uśmiechem na ustach, trzymając się za swój własny brzuch, myśli o tym, jak to mieć takie dzieciątko. Lecz teraz to wszystko zostało zrujnowane.

Wybór.

Cholerny wybór.

Młody mężczyzna mocniej zacisnął powieki, kiedy ten fakt do niego dotarł. Czuł jak jego mięśnie odmawiają posłuszeństwa. Jedyne co był w stanie zrobić, to patrzyć na swoją ukochaną.

Hermiona miała kamienną minę. Czuła...ulgę. Wiedziała, od początku wiedziała, że to nie może skończyć się dobrze. Czuła to bardzo wyraźnie od początku. I jakby od początku wiedziała, co wybierze. Co jest dla niej ważne. Wiedziała, że jej decyzja odbiję się źle na wszystkich, ale wiedziała też, że nie ma innej możliwości.

Może tak będzie lepiej?

-Draco...- powiedziała ze spokojem w oczach Hermiona, odwracając głowę, żeby spojrzeć na swojego narzeczonego - Obiecaj mi, że uratujesz to dziecko! - odparła wskazując na swój brzuch - Nasz syn. Nasz Scorpius...Musisz go uratować. On musi żyć. Dasz radę...wychowasz go...ja już wystarczająco na tym świecie zrobiłam...

-H-Hermiono....- powiedział przez zaciśnięte wargi Draco, czując że dłużej nie wytrzyma. Łzy cisnęły mu się do oczu, ale skurcze mięśni odpowiednio je blokowały. Nie mógł zrozumieć. Nie chciał.

-Kochanie...- Hermiona pogładziła kciukiem policzek Draco, który lekko wzdrygnął się czując jej dotyk - Ja już przeżyłam wystarczająco. Osiągnęłam coś w swoim życiu. Więcej niż kiedykolwiek sobie wymarzyłam. A teraz nasz Scorpius musi to poznać. Postawić pierwszy krok, pójść do Hogwartu, zaprzyjaźnić się, zakochać. Ja już to wszystko zrobiłam. Jeszcze przed tym, jak poszłam do Hogwartu, czytałam dużo książek. W jednej z nich był wątek śmierci, na rzecz życia ukochanego. Już wtedy powiedziałam sobie, że jeśli będę miała możliwość, właśnie tak chciałbym umrzeć. Umrzeć, żeby moja miłość mogła żyć. I zrobię to. Dla Scorpiusa. On będzie przekazywał moje dziedzictwo. Przeżyje to wszystko, co ja przez te dwadzieścia lat. Będzie szczęśliwy. Z tobą, z Harrym, z Ginny i innymi. Proszę zrób to dla mnie...

-N-Na pewno są jakieś inne rozwiązania!- krzyknął Draco, patrząc się z przerażaniem raz to na Lee, raz na ukochaną. Jednak obydwoje mieli tak samo poważne miny.

-Wychowasz go. Wyrośnie na cudownego człowieka. Będziesz dumny z naszego syna, wiem to. Z naszego Scorpiusa. A o mnie się nie martw. Będę z Ronem. Moim kochanym Ronem...

-K-kochanie, proszę!- krzyczał z rozpaczy Draco, a z jego oczu w końcu popłynęły łzy. Gorzkie łzy cierpienia, których nie był w stanie pohamować. Jego ukochana właśnie się z nim żegnała. Nie mógł tego znieść.

-To ja proszę Draco!- powiedziała Hermiona z stoickim spokojem i ukojeniem w oczach - Zrób to dla mnie. Wychowaj Scorpiusa najlepiej jak potrafisz. Wiem, że to zrobisz. Kocham cię z całego mojego serca. I nigdy wcześniej nikogo nie kochałam tak bardzo, jak ciebie. Aż do momentu pojawienia się tego małego szkraba pod moim sercem. On zmienił wszystko Draco. Jest dziedzictwem. Naszym dziedzictwem. Nowym pokoleniem. Zmieni świat, jestem tego pewna. I wiem, że cię pokocha. Mam też nadzieje, że mi wybaczy, że nie ma mnie w jego życiu. Ale będziesz ty. Harry, Ginny i inni. Kocham cię Draco. Będzie dobrze. Będzie bardzo dobrze.

Draco zamknął oczy. Serce biło mu jak szalone, a w płucach brakowało powietrza. Wiedział, że nie da się Hermiony przekonać. Nawet jakby próbował, to nic by nie dało. Zawsze była uparta.

Jednak wiedział też, że bez jednej rzeczy nigdy nie zazna szczęścia. Nawet z synem, którego już najmocniej kochał. Tylko jedna rzecz...

-Zgodzę się, jeśli ty się na coś zgodzisz...- oznajmił po długiej ciszy Draco. Hermiona przytaknęła głową, dając mu znak, że ma mówić dalej - Wyjdź za mnie. Pobierzmy się. Tu i teraz. Proszę, to jedyne o co proszę...

-Oczywiście, że za ciebie wyjdę, kochanie!- powiedziała Hermiona uśmiechając się szczerze.

Szczególna miłość...(Draco+Hermiona) [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz