|Why are you calling?|

4.8K 332 185
                                    

Rudowłosy chłopak był cały obolały po wykonanej misji, mając nadzieję, że wracając do domu zdoła odpocząć. Będzie mógł chwycić za ulubioną flaszkę wina, położyć się, upić i odpocząć. Po dwóch kieliszkach, jego mieszkanie było całe objęte ciszą co go dość niepokoiło. Wstał z kanapy z chęcią wzięcia do ręki pilota który, leżał na stoliku w kuchni. Obok leżał telefon z podświetlonym ekranem.

-Wiadomość... Wysłana o 20:52... Cholera.- Burknął sam do siebie spoglądając na zegar wskazujący godzinę 22:14. Było coś co bardzo go ciekawiło, czyj to może być numer. Nie był on ani zapisany, ani znajomy, skąd ten ktoś miał takowy do niebieskookiego. Powoli zerknął na telefon i chwytając go do ręki odczytał otrzymaną wiadomość.

||Wiadomości SMS||

[20:52] Nieznany numer:
Domyślasz się kim mogę być? - Chuuya wyobrażał sobie najgorsze scenariusze kim ten ktoś może być. Ostatecznie domyślił się kim on może być, ale jednak jego odpowiedź była prosta.

Chuuya: [22:14]
Nie.

[22:19] Nieznany numer:
Rozumiem. Nie mam ci tego za złe wiedząc jak musiałeś się czuć gdy ciebie zostawiłem. - Już czuł, że to na pewno ta osoba, której już nie chciał znać.

Chuuya: [22:19]
Dazai... Kurna... ty nic nie wiesz. Zostawiłeś mnie samego, nawet nie powiedziałeś czemu.

[22:21] Dazai:
Chuu... Proszę zrozum chciałem ci to wytłumaczyć, po prostu nie wiedziałem jak.

Chuuya: [22:22]
Nie mów do mnie jak do dziewczyny w depresji, która przeżywa śmierć chłopaka! - Po tych słowach szatyn przypomniał sobie, że rzeczywiście chłopak nigdy nie wyznał mu jego prawdziwych uczuć, nawet jeżeli były one widoczne na kilometr.

[22:24] Dazai:
Przepraszam, nie chciałem żeby to tak wyglądało. Mógłbyś się jutro spotkać?

Rudzielec już cały buchał nerwami był wściekły, że po takim czasie bursztynooki nagle chce się spotykać tak ni z gruchy ni z pietruchy. Zmęczony już życiem ruszył w stronę kanapy i wygodnie się na niej układając. Przez zbyt długie leżenie i rozmyślanie nad odpowiedzią chłopak zasnął. Po czasie otrzymał on wiadomość, która swoim głośnym powiadomieniem zbudziła go.

[23:46] Dazai:
Chuu? Jesteś tam jeszcze? Zaczynam się trochę martwić.

Chuuya: [23:49]
Nie nazywaj mnie tak... Mogę się spotkać. o której i gdzie?

[23:50] Dazai:

Jutro, w Lupinie o 11:00, będę na ciebie czekał niecierpliwie. :)
Teraz możesz wracać do swojego wina. Śpij dobrze Chuu.

Rudowłosy ruszył do swojego łoża by przemyśleć co chce takiego powiedzieć mu były partner. Położył się na plecach wpatrując się w ciemny ekran telefonu licząc na jeszcze jedno słowo od niego tłumaczące "Po co", leżał tak bez czynnie jakieś 5 minut, po czym odłożył komórkę na szafkę nocną, zanurzając się w głęboki sen. Który nie okazał się być przyjemnym doświadczeniem.

Sen Chuuyi był tak na prawdę okropnym koszmarem, który wydawał się być bardzo realistyczny.

Był już następny dzień, Dazai i Chuuya spotkali się w umówionym miejscu o umówionej godzinie. Wszystko przebiegało miło i spokojnie, wypili kilka kieliszków najlepszego wina. Świetnie się tam bawili i nic im nie przeszkadzało. Wychodząc z baru szatyn chwycił go za dłoń zaciągając go na drogę która była znana tylko mu. Nagle znajdują się w miejscu do którego nie sięgają żadne promienie słoneczne, żadne głosy, również miejsce te było nie zauważalne gołym okiem. Nagle zatrzymali się, jedyne co było widziane dla niskiego chłopaka to plecy obandażowanego który nagle puścił jego dłoń oddalając się odrobinę od niego i odwracając się w jego stronę spoglądając pustym wzrokiem.

-Chuuya. - Cichym głosem i wyciągając lewą dłoń do rudowłosego. A prawą sięgając do kieszeni po broń przystawiając ją sobie do skroni. - Uczyń to ze mną. Spraw bym stał się szczęśliwy, umrzyj... Nie... My umrzyjmy razem.

Niebieskooki był sparaliżowany, nie wiedział jak na to wszystko reagować, jedyne co był w stanie wykrztusić to to żeby tego nie robił, wypowiadając te słowa był cały we łzach.

- Rozumiem twój ból, ale tak będzie lepiej.

- Osamu nie!

- Kocham to w jaki sposób wypowiadasz moje imię. Żegnaj Chuu. - Na twarzy szatynapojawił się szczery uśmiech, a spust został pociągnięty.

Głośny huk pocisku zbudził Nakaharę we łzach o 3 nad ranem. Sen był tak realistyczny, że myślał o nim tak jak by było już jutro. Chłopak nie mógł dalej spokojnie spać z każdą próbą zamknięcia oczu widział obraz zakrwawionego przyjaciela, więc resztę nocy przeleżał na plecach wpatrując się w czat który wcześniej zakończył, licząc na jakieś ukryte sygnały od bursztynowookiego których wcześniej nie był wstanie dostrzec. Jednak nic nie mógł zobaczyć.

7 ostatnich minut || SoukokuDove le storie prendono vita. Scoprilo ora