|This wine was great!|

3.2K 279 262
                                    


Nastał ranek, rudowłosy otrzymał wiadomość o 8:37 czy pojawi się na spotkaniu wcześniej omówionym, zareagował bardzo pozytywnie i energicznie pomimo tak krótkiego snu i wyczerpującego koszmaru.

||Wiadomości SMS||

[8:37] Dazai:
Zamierzasz się pojawić dziś na tym spotkaniu, czy mam może nie przychodzić?

Chuuya: [8:37]
Oczywiście, że przyjdę przecież się zgodziłem.

[8:40] Dazai:
Zgoda zatem, o godzinie 10:50 będę już tam ba ciebie czekał. ;*

Chuuya: [8:41]
Wypierdalaj z tą emotką albo nie przyjdę.

[8:42] Dazai:
Uhh... Dobrze już dobrze. Po prostu będę czekał nerwowy Yorku.

Chuuye po rozmowie z szatynem zbawiło. Wiedział, że nic mu nie jest i może być spokojny o niego. Rudowłosy zaczął się szykować na wyjście jak najlepiej umiał, chciał wyglądać schludnie ale też nie chciał by było widać, że płakał wieczorem.

Wychodząc z domu i myśląc, że jest już gotowy na wszystko co może go spotkać, w połowie drogi do baru zrozumiał, że zapomniał portfela. Przez takowy incydent spóźnił się 10 minut, co doprowadziło Osamu do zmartwień, że rudzielec się jednak nie pojawi.

||[11:10] W barze||

Biedny, zdyszany z przemęczenia od biegu, Chuu wbija jak poparzony do baru mając nadzieję, że brunet jeszcze się tam znajduje.

- Dazai! - Szczęśliwy, że jeszcze jest tam i na niego czeka, że nic głupiego nie przyszło mu do głowy jak, powieszenie się na pierwszej lepszej belce. - Myślałem, że zrobisz coś na prawdę głupiego jak nie przyjdę... -

- Miałem taki zamiar, ale chciałem się upić zanim coś takiego zrobię. Niestety nikt nie chciał się ze mną napić, więc po prostu usiadłem w rogu i zacząłem czytać książkę. - Szatyn kłamał, wiedział on jednak o tym, że Nakahara się pojawi a więc nic go nie powstrzymywało od czekania na towarzysza. - To co? Pijemy za starą przyjaźń która powoli wraca?

- Jasne. - Chuuya był szczęśliwy widząc ten uśmiech na brzydkiej mordzie makreli, ale ten uśmiech przypominał mu taki sam jaki miał w śnie podczas ciągnięcia za spust. Przez co szczęście przerodziło się w lekki niepokój.

-Poproszę dwa kieliszki najlepszego wina! - Obandażowany radośnie wykrzyczał te słowa wiedząc, że Chuu będzie pijany po połowie takiego.

Kiedy już otrzymali wino i wznieśli toast za starą przyjaźń. Jak Dazai myślał Chuuya był nietrzeźwy już po jednej drugiej trunku. Po wypiciu całości zaczął majaczyć dziwne, losowe sylaby jak by miał jakiś tajny kod do przekazania dla przyjaciela.

Szatyn chwycił rudzielca pod pachę i wyprowadził go powoli z baru prowadząc go na świeże powietrze prosto do parku by mógł on otrzeźwieć.

Położył go na pierwszej lepszej ławce gdyż gdy taszczył go pijanego zdążył zasnąć. Sam usiadł na przeciw jego brzucha, lekko pochylając się nad jego ciałem swoimi plecami i odchylając głowę do tyłu, lekko wzrokiem spoglądając na zaczerwienioną od wina twarz Chuu. Wydawał mu się być taki uroczy gdy jest pijany.

Wiedząc, że niedługo skończy się idealna, jedyna w swoim rodzaju okazja by to zrobić, pochylił się lekko nad policzkiem pijanego malca powoli dając mu buziaka, po czym wrócił do pozycji siedzącej. Był stu procentowo pewny, że rudy nawet tego nie poczuł.

Nagle małe, błękitne oczka powoli zaczęły się otwierać - Dazai? Gdzie jesteśmy?

- oczywiście w parku. Wyniosłem ciebie żebyś się przewietrzył.

- Ugh..  Dzięki? - Niebieskooki powoli zaczął się prostować i siadać obok Bruneta. - Dazai. Słuchaj, chciałem zadać ci jedno ważne pytanie które nie daje mi spokoju. -

- Słucham ciebie uważnie. -

- Czy gdyby nadarzyła ci się taka okazja to... - Chuuya przerwał nie chcąc jednak poruszając przykrego dość tematu. - Jednak już nic. Zapomniałem.

- Czemu się spóźniłeś na spotkanie?  - Zaciekawiony bursztynooki zmienił nagle temat, czego rudzielec się nie spodziewał.

- Zapomniałem portfela... Musiałem wracać do domu. - Odpowiada lekko zdenerwowany i poirytowany.

- Rozumiem, a czemu miałeś spuchnięte oczy?

Chuuya chcąc zmienić temat wstał szybko z ławki ruszając w stronę pobliskiej kawiarni. - Napił bym się czegoś. Chodź ja stawiam!

Szatyn nie był zadowolony zachowaniem Kolegi ponieważ martwił się o niego, a nie wiedział co się z nim dzieje. Zachowywał się po prostu dziwnie.

W kawiarni oboje zamówili sobie wykwintne, karmelowe Latte. Dla Dazaia bardzo smakowało, nie to co dla Chuu.

- Kawa nie ma tak wspaniałego smaku. Jestem oburzony jej smakiem. - Szatyn jedynie jak na to zareagował, to cichy śmiech pod nosem z kawowych wąsów Chuu które wyglądały komicznie.

- Chuu, czy chciał byś do mnie jutro  wpaść? - Rudowłosy pokrył się w rumieńcach po tym pytaniu. - Będzie wino. - Dazai wiedział, że chłopak coś do niego czuje. Chciał by mu to w końcu wyznał.

- Mogę wpaść... Robię to tylko dla wina, nic sobie nie wyobrażaj. - Lekko czerwony i zdenerwowany propozycją odpowiedział twierdząco.

- Doskonale! - Bursztynooki poderwał się z krzesła i powiedział, że idzie do sklepu kupić jego ulubione wino, że widzą się jutro.

- Znowu mnie zostawił... - Wymruczał niezadowolenie pod swoim zarumienionym noskiem, ale jednak cieszył się, że może spędzić z nim czas jeszcze jutro. Dokończył swoje Latte i ruszył krokiem do swojego mieszkania by odpocząć.

7 ostatnich minut || SoukokuDonde viven las historias. Descúbrelo ahora