Plan?

236 15 11
                                    

*Perspektywa Czkawki*

Usiadłem na swoim łóżku i spojrzałem na swoje dłonie. Teraz wydawało by sie iż od dawna nie zwracałem uwagi na swoje dłonie. Za każdym razem gdy bywałem w kuźni Pyskacza musiałem zwracać na nie uwagę, wiem dziwne jednak taka była prawda. Pyskacz nigdy nie zwracał uwagi na swoją dłoń w końcu miał już tylko jedną a uważał że smoki i tak uważają iż jest on apetyczny więc nie ma potrzeby by dbał o nie.

Ja natomiast wolałem o nie dbać. Dość często wracałem do domu z dużymi odciskami na całych dłoniach i przez kilka dni nie byłem w stanie niczego dotknąć. Wtedy właśnie Gothi nauczyła mnie jak można dbać o dłonie. Dała mi wiele maści i wywarów dzięki którym stan moich dłoni był o niebo lepszy. Teraz nawet nie było śladu po wielu odciskach.  Uśmiechnąłem sie smutno myśląc o tym wszystkim. Zacisnąłem pięści i głęboko westchnąłem.
  O czym ja do cholery myślałem? Upadłem swobodnie na swoje dosyć twarde łóżko i zamknąłem oczy, byłem już zmęczony. Miałem tego wszystkiego dosyć, czy to naprawdę takie ważne by sobie to wszystko przypomniał? Przecież już i tak zaczął oswajać się z informacją iż był jednym z najlepszych jeźdźców na świecie. Po co wszyscy chcą by jego wspomnienia na nowo wróciły?
  Nagle usłyszał płukanie do drzwi a następnie specyficzne skrzypienie oznaczające iż ktoś wszedł do środka.

-Czkawka? Jesteś tutaj?- usłyszałem głos Śledzika. Zmarszczyłem brwi zdziwiony, co on tutaj robił?

-T..tak jestem, jestem..- wstałem z łóżka i zbiegłem na dół spojrzałem na chłopaka i lekko się uśmiechnąłem. Zastanawiałem sie czego mógł ode mnie chcieć.

-A więc, mogę Ci w czymś pomóc?- Uśmiechnąłem się szerzej, chłopak podrapał się z tyłu głowy i lekko sie zarumienił.

-Wiesz, zastanawiałem się jak sie czujesz.. wiesz w końcu niedługo wyruszamy.- Śledzik usiadł na krześle i spojrzał na mnie poważnie. Wiedziałem po co przyszedł. Wiedziałem też czemu to właśnie on przyszedł a nie kto inny.

-Śledzik.. naprawdę czuje się świetnie. Jestem gotów na wyprawę, ja tylko.. ehh.. po prostu nie wiem czy to aby na pewno dobry pomysł. Nikt nie wie co nas tam czeka, a co jeśli wróciłem do Berk nie bez powodu? Co jeśli nie wróciłem bez powodu? Sami powiedzieliście, że nigdy nie opowiadałem o tym gdzie byłem..

-Czkawka, nie masz się co przejmować. W końcu jak to sam powiedziałeś.. Jesteś wielkim Czkawką Straszliwym! Zmieniłeś się od tamtego czasu, racja nikt z nas nie wie co tam czeka.. ale co jeśli to nowa przygoda? Nowe gatunki smoków? Nowe bestie do odkrycia?!

Chłopak zdecydowanie zbytnio sie podekscytował. Zdecydowanie za bardzo ekscytowała go wizja odkrycia czegoś nowego, jednak o dziwo podziałało to na bruneta. Czkawka spojrzał bardziej pewny siebie na chłopaka i również oddał się fantazji.
  Przez dłuższą chwilę rozmawiali o tym co może ich spotkać na ich wyprawie, nawet nie zwrócili uwagi na upływający im czas.

-Albo nowy gatunek podobny do koszmara Ponocnika. Wyobrażasz to sobie?!- podekscytowany Śledzik zaczął wymachiwać dłońmi w różne strony. Nagle do chaty wodza wszedł Mieczyk.

-Co wy tu jeszcze robicie? Nie mieliśmy sie spotkać na arenie?- burknął blondyn.

-O.ooch! Racja! To już jest tak późno?- zapytał Śledzik.

Cała trójka w końcu wyszła z chaty i udała sie na arenę. Czkawka przez cały czas myślał o tym co powiedział mu Śledzik. Miał rację, nie powinien sie przejmować na zapas. Powinien stawić czoła temu co ma się stać.

*Perspektywa Narratora*

Przez cały czas blondynka chodziła od kąta w kąt zastanawiając się gdzie jest Czkawka. ,,Miał być w twierdzy już pół godziny temu!" Powtarzała sobie wciąż to samo zdanie w kółko i w kółko, jakby to miało w jakiś sposób przyśpieszyć nadejście młodego jeźdźcy.  Astrid nie być tą osoba, która miała by po niego iść więc wysłała Śledzika, jednak jak się okazuje nie był to do końca najlepszy pomysł, bo teraz obaj zaginęli. Kiedy ona się męczyła z rozmyślaniem na temat tego czy iść po dwóch wikingów, niespodziewanie Mieczyk wziął ofensywę i zniknął zanim zdążyła to zauważyć.  Chłopak również miał dosyć siedzenia samotnie w towarzystwie dwóch irytujących go kobiet, więc najzwyczajniej w świecie udał się po swoich kompanów.

JWS2-Inna Wersja | Smoczy ŚwiatWhere stories live. Discover now