Smocze szkolenie v3

279 18 17
                                    

*Perspektywa Narratora*

Był wczesny poranek,  pogoda dopisywała było dokładnie tak jak tamtego dnia. Każdy wiking na Berk zabrał się za swoje zadania.  Nie każdy chciał znów grać te same role co tamtego dnia, ale słowo się rzekło a Wódz plemienia podjął już swoją decyzje.  Tak jak było powiedziane na obradzie, odtworzą wszystko tak jak wtedy wtem wyruszą na swoją wielką przygodę. 

Kiedy prawie każdy z wyspy znalazł się na arenie Pyskacz dał Stoikowi znać by ten zaczynał.

-Nareszcie mogę się wam bez wstydu pokazać! - Zaczął wódz, na co publika odpowiedziała hucznymi wiwatami. Zupełnie tak samo..- Nie wiem czy jestem bardziej zaskoczony, czy dumny. Naprawdę! Dzisiaj mój syn stanie się wikingiem! Dzisiaj stanie się jednym z nas! -W tym momencie Astrid przejmowała pałeczkę. Podeszła do Czkawki który stał na dole ze swoim hełmem. 

-Czkawka.. w tym momencie prosiłam Cię byś uważał z koszmarem..huh na co Ty odpowiedziałeś..

-To nie smok mnie teraz najbardziej martwi -odpowiedział śledząc wzrokiem wodza Berk- dziewczyna spojrzała na niego w pełni zaskoczona jednak nie wychodziła z roli.

-Co zamierzasz?

-J..ja chce.. położyć temu kres- brunet odwrócił się do dziewczyny i spojrzał na nią czule po czym położył dłoń na jej policzku- przynajmniej spróbuje...- Astrid ujęła jego dłoń czując narastające ciepło w sercu po czym mruknęła.

-To nie tak wyglądało..huh ty wtedy powiedziałeś bym nie pozwoliła na to by znaleźli Szczerbatka..

-A Ty obiecałaś, że na to nie pozwolisz oraz że mam się postarać żebyś nie musiała..- Uśmiechnął się lekko, wreszcie coś do niego wracało. Dziewczyna była tak szczęśliwa, że chciała mu się rzucić w ramiona jednak tak jak wtedy przerwał im Pyskacz.

-Już czas chłopcze. Daj im popalić! -Wtem Czkawka wszedł na arenę i zaczęła się cała akcja. Wielkim problemem tutaj było przekonanie Sączysmarka do zmuszenia Hakokła do współpracy. Na szczęście lub nie udało mu się to zrobić bo smok dawał z siebie wszystko, zupełnie tak jakby rozumiał swoją role i to jak ważna ona była. Wreszcie przyszedł czas na wielkie wejście Nocnej Furii, to było dla chłopaka najbardziej przerażające. Według planu miał wsiąść na smoka i odlecieć z nim.. Chłopak westchnął głęboko mając nadzieje, że tego nie zepsuje. W pewnym momencie chłopak skulił się czując niewyobrażający ból głowy. Nagle ludzie się zatrzymali zmartwieni.  Wszyscy zapomnieli o planie i zaczeli się zbliżać do chłopaka. Ten nagle spojrzał na nich odsłaniając oczy i upadł na ziemie z przerażeniem.

-NIE! STÓJCE! -krzyknął a wszyscy zamarli, patrzyli na niego w osłupieniu. W pewnym momencie wszyscy patrzyli na syna wodza nie rozumiejąc co się dzieje. Nikt nie wiedział co robić, chłopak nagle spojrzał na Szczerbatka i wstał po czym wyciągnął do niego dzłoń, niestety na jego twarzy było widoczne wielkie przerażenie, zupełnie tak jakby ktoś przytknął mu nóż do gardła i kazał mu to robić.

-One..one nie są takie j..jak nam się wydaje.-kontynuował -One ...one się tylko bronią tato.-W tym momencie spojrzał na Stoika ze łzami w oczach, ten widok strasznie zabolał wodza Berk jednak ten wiedział, że to oznaczało iż wspomnienia chłopaka wracają..

-Jeśli nie uzbiorą wystarczająco dużo jedzenia same zostają pożarte! Ze smokami można żyć w zgodzie!

-Jak?...jak mogłeś zdradzić swój lud?! -szepnął Ojciec podchodząc do swojego syna.

-A-ale tato ja nie...

-Nie jesteś wikingiem....I.. i nie..nie jesteś moim synem.-powiedział roztrzęsiony. Nie chciał mówić tych słów jednak wiedział, że to działa i musi odegrać swoją role.

Du hast das Ende der veröffentlichten Teile erreicht.

⏰ Letzte Aktualisierung: Oct 30, 2020 ⏰

Füge diese Geschichte zu deiner Bibliothek hinzu, um über neue Kapitel informiert zu werden!

JWS2-Inna Wersja | Smoczy ŚwiatWo Geschichten leben. Entdecke jetzt