Rozdział 21 "Trzeba powstrzymać, Ninesa"

480 44 42
                                    

(Perspektywa RK900)

(...)

W całym Detroit padało nieustannie od pewnego czasu. Kałuże były praktycznie wszędzie. Pogoda z każdą nadchodzącą chwilą pogarszała się. W oddali dało się również usłyszeć nadchodzącą burzę.

Nigdzie nie dało się dostrzec żadnego człowieka. Wszystkie ulice były puste. Nie było nawet przejeżdżających aut.

Powoli zbliżałem się do mojego celu. Były to kamienice, oddzielone od ludzi. Stare, niedawno jeszcze opuszczone. Teraz ich zadaniem, było dać schronienie i tak nic nie czującym maszynom.

W środku jeszcze bardziej dało się dostrzec to jak bardzo ten budynki były stare. Mimo tego, że wszystko było wysprzątane i lekko odnowione to i tak dało się zauważyć, że miejsce to ma swoje lata świetności dawno za sobą.

Udałem się na odpowiednie piętro, by po chwili znaleźć się pod odpowiednimi drzwiami.

Złapałem za klamkę i pociągnąłem drzwi w moim kierunku. Po chwili znalazłem się w mieszkaniu.

Mieszkanie wydawało się puste, jednak gdy chciałem pójść dalej ktoś wyszedł z jednego z pomieszczeń.

Przede mną stanęła androidka. Jej włosy były rude, związane w warkocz. Na jej twarzy ujrzałem  zaskoczenie, gdy tylko mnie dostrzegła.

-Co ty tutaj robisz?!- krzyknęła w moim kierunku

Nie odpowiedziałem. Wyciągnąłem z kieszeni pistolet i skierowałem broń w jej kierunku. Androidka stanęła jak wryta nie wiedząc co zrobić.

-Gdzie jest Markus?- zapytałem po chwili

Ona jednak milczała. Jej wzrok wyrażał ogromną niechęć do mnie. Widać było, że i tak mi nic nie powie.

Nie czekając dłużej, strzeliłem. Androidka złapała się za zranione ramię.

-To było ostrzeżenie.- odparłem ciągle w nią celując -Powiedz mi gdzie on jest, albo upewnie się, że następny strzał cię zniszczy.

Znowu nic nie mówiła. Jedyne co robiła to patrzyła na mnie wzrokiem pełnym odrazy, jednocześnie próbując jakoś dłonią zatamować wypływające z jej ramienia tyrium.

-Nie dajesz mi wyboru.- rzekłem chcąc nacisnąć spust

W ostatniej chwili pistolet został mi wytrącony z ręki. Przede mną znalazł się ten android, którego szukałem, Markus.

Próbował ze mną walczyć, jednak daremnie. Jestem stworzony do walk, więc z łatwością wychodziło mi unikanie jego ciosów.

-North, idź po pomoc!- krzyknął w stronę androidki Markus, gdy przez chwilę udało mu się mnie przytrzymać

Androidka wybiegła z mieszkania od razu, gdy Markus skończył to zdanie.

Była to moja szansa, gdyż na chwilę jego uwaga, była skierowana na nią. Złapałem go i szybko powaliłem. Odzyskałem swoją broń i wymierzyłem we wstającego z ziemi androida.

-I co? Teraz mnie zastrzelisz?- zapytał prostując się i unosząc ręce

-Ja nie. Jestem jedynie zobowiązany do dostarczenia przywódcy defektów odpowiednim osobom.- odpowiedziałem

- Connor opowiadał mi o tobie. Podobno ułożyłeś sobie życie. Naprawdę chcesz teraz to wszystko zaprzepaścić?- dopytywał

Mówiąc to próbował się do mnie powoli zbliżyć, ciągle patrząc mi prosto w oczy. Czy on naprawdę uważa, że dam się na to nabrać?

Odnaleźć sens | D:BH | REED900 FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz