Stojąc rano przed szafą, długo zastanawiała się, co na siebie włożyć, by było jej wygodnie, ale żeby wyglądać zjawiskowo, bo przecież nie może iść w byle czym. Przypomniała sobie o tym, co kupiła będąc na zakupach z Carrie, okazja na wykorzystanie tego stroju była idealna.
Inspiracja reklamą z Cindy Crawford poszła mocno, ale Ellie podobała się sobie w tym wydaniu. Biała bluzka na ramiączkach, jeansowe szorty i lekko natapirowane włosy (jej loki zawsze stały same z siebie) wyglądały świetnie, Daniel padnie na jej widok. Po tak długim czasie chodzenia w sukienkach (w socjecie były najbardziej preferowanym damskim ubiorem) przyjemnie było ubrać spodnie. Zapakowała do torebki najważniejsze rzeczy, od telefonu na pomadce kończąc, po czym zamknęła pokój, udając się do matki.
- Mamo, wychodzę! – krzyknęła i już miała za sobą zamknąć drzwi jej pokoju, jednak życie nigdy nie jest tak piękne.
- Poczekaj chwilę młoda damo. – stanęła z córką twarzą w twarz – Gdzie ty idziesz?! Tak ubrana?! W dodatku bez peruki?!
- Idę z Carrie na jakąś sztukę w parku - skłamała - a jest taki upał, że chyba bym się udusiła w długich spodniach i peruce.
- A spódnica, sukienka? Będzie ci lepiej.
- Ale za to niewygodnie, będziemy siedzieć na kocach, sama wiesz mamuś, warunki jak na Woodstocku.
- Ile ci to zajmie? – skrzyżowała ramiona pod biustem.
- Nie wiem, planowałyśmy potem jeszcze pochodzić po mieście, wczoraj zarezerwowała sobie mnie na cały dzień, więc najpewniej będę pod wieczór, w razie czego zadzwonię.
- No dobrze, ale jutro zaklepujemy cię z Jerry'm na cały dzień. Stephanie niedługo obchodzi urodziny i musimy znaleźć jej jakiś prezent, a żadne z nas nie ma takiego wyczucia stylu co ty.
- To mogę iść? – spytała lekko zniecierpliwiona.
- Idź. Miłej zabawy.
Po tych słowach jak na skrzydłach pobiegła do windy, tym razem jej nie zatrzymując. Ubrała okulary przeciwsłoneczne, w takim wydaniu z rudymi lokami, Jerry nie powinien jej rozpoznać; gdyby ją przyłapał, byłoby, delikatnie mówiąc, nie za ciekawie. Daniel czekał na ulicy, stojąc tyłem do niej wychodzącej z hotelu.
- Zgadnij kto to? – zasłoniła mu oczy dłońmi.
- Niech zgadnę, ta seksowna dziewczyna z budki, u której wczoraj kupowałem hot doga? – uśmiechnął się.
- Nie. – burknęła.
- Przecież wiem że to ty, Lilbet. – spojrzał na nią – Wow, pięknie dziś wyglądasz. – patrzył na nią z niemałym podziwem – Prawie jak Cindy Crawford z tej reklamy Pepsi. To przez naszą wczorajszą rozmowę o modelkach?
- Może... Podoba ci się?
- O wiele bardziej niż oryginał. – obdarzył ją szerokim uśmiechem, łapiąc za rękę – Chodź, czas na pierwszą z niespodzianek. – poszedł przed siebie, a ona za nim.
- Co ty planujesz Daniel?
- Zobaczysz. – zatrzymali się przed szarym Fiatem Uno. Daniel dał jej kluczyki do ręki – Otwieraj i wsiadamy.
Otworzyła samochód i zanim się obejrzała, Daniel siedział na miejscu pasażera.
- Co to ma znaczyć?!
- Pamiętasz jak szliśmy do mnie po raz pierwszy i wspominałaś, że chciałabyś nauczyć się jeździć? To proszę, siadaj za kółkiem.
- Żartujesz sobie, prawda? – zaśmiała się nerwowo, ale on nadal nie zmieniał swojego poważnego wyrazu twarzy – Nie żartujesz, prawda? – spojrzała na niego spanikowana.
CZYTASZ
What is Happiness
RomanceLato 1995 roku Bogaty hotel na południu Anglii. Dla jednych miejsce całkiem ciekawej pracy, dla innych wakacyjne więzienie pełne sztywnych zasad. Przemieszanie się tych dwóch perspektyw może mieć różne skutki - totalna porażka, o której chce się zap...