Rozdział 13

500 24 4
                                    

Leżałam na moim łóżku i oglądałam jeden z seriali na Netflixie. Tak jak się spodziewałam, w domu czekała mnie kolejna pogadanka z moim despotycznym ojcem.
Jak zwykle zrobił mi wykład o mojej nieodpowiedzialności, tak jakbym to ja była odpowiedzialna za jego siostrzenicę. To on obiecywał swojej siostrze, że zajmie się jej córką, więc niech nie wymaga ode mnie, żebym odwalała za niego czarną robotę. Przekręciłam się na bok i zorientowałam się, że zbliżała się godzina 19:00. Na 20:00 umówiłam się z Matteo u niego w domu, a muszę się jeszcze przebrać. Podniosłam się z łóżka i odstawiłam laptopa na biurko. Weszłam do garderoby i z jednej z szafy wyjęłam granatowe jeansy, czarny T-shirt z cekinami oraz czarną, skórzaną kurtkę. Do tego dobrałam biało- czarne trampki. Założyłam na siebie wybrane ubrania i stanęłam przed lustrem.

 Założyłam na siebie wybrane ubrania i stanęłam przed lustrem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Jak na spotkanie z przyjacielem, było nieźle. Nigdy nie lubiłam się stroić na spotkania z przyjaciółmi, uważałam to za bezsensowne, marnowanie czasu. Przyjaźnimy się od dziecka i wiemy o sobie wszystko, widzieliśmy się w piżamach, nieogarniętych, chorych i skacowanych. Wzięłam do ręki mojego złotego iPhone'a i wyszłam z pokoju. Na dole, w salonie krzątała się jeszcze ekipa sprzątająca, którą wynajął mój ojciec.
W kuchni przy stole siedziała moja cała powalona i dysfunkcyjna rodzinka, wliczając w to, tę blond rurę- Sabrinę.
-Wychodzisz gdzieś?
Zapytał mój ojciec.
-Tak, umówiłam się z Matteo na noc filmową.
-To nie idziesz na tę imprezę, którą organizuje Ramiro?
-Nie, zdecydowanie nie. Wystarczy mi wrażeń jak na jeden dzień.
-Szkoda, myślałem, że do trzymasz kuzynce towarzystwa.
Dopiero teraz zauważyłam, że Sabrina była odstawiona jak szczur na otwarcie kanału.

Dopiero teraz zauważyłam, że Sabrina była odstawiona jak szczur na otwarcie kanału

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Masz zaproszenie?
Zapytałam i nachyliłam się nad stołem. Blondynka spojrzała na mnie, a na jej twarzy pojawiło się zakłopotanie.
-Jakie zaproszenie?
Zapytała, niepewnie.
Pokręciłam głową i westchnęłam załamana.
-Ramiro rozdawał zaproszenia. Jeśli go nie dostałaś, nie wejdziesz na imprezę.
Powiedziałam. Dziewczyna spuściła głowę i wstała od stołu.
-W porządku, to ja może pójdę się przebrać.
-A ty nie możesz jej oddać zaproszenia, przecież i tak nie idziesz.
Zapytała mnie moja macocha. Spojrzałam na nią z politowaniem. Już prawie zapomniałam, że jest tutaj z nami.
-Zaproszenia są imienne, żeby uniknąć sytuacji, że ktoś nieproszony przyjdzie na imprezę.
Odpowiedziałam, pewna siebie i spojrzałam na kuzynkę, która nerwowa bawiła się swoimi palcami.
-Nawet gdybym oddała jej moje zaproszenie, ochroniarz nie wpuści jej do budynku.
-W porządku, nic się nie stało.
Powiedziała cicho i wyszła z kuchni.
Mój ojciec spojrzał na mnie z politowaniem i pokręcił głową.
-No co?
Zapytałam.
-Jestem rozczarowany twoim zachowaniem.
-Jak to moim? Co ja niby zrobiłam?
-Nie pogadałaś z Ramiro, żeby zaprosił, też twoją kuzynkę.
-No ciebie to już do końca powaliło.
Powiedziałam oburzona i przyłożyłam rękę to czoła.
-Chyba nie myślisz, że będę mówiła komuś, kogo ma zaprosić na imprezę.
Przecież on nawet jej nie zna.
-Co z tego. Rodzinę trzeba wspierać.
-Kurwa, nie nazywaj tego czegoś moją rodziną.
Powiedziałam, ostrym tonem.
-Twoja mama by tego nie pochwalała.
Odpowiedział, a we mnie aż się zagotowało.
-Nie waż się nawet wspominać o mamie!
Krzyknęłam.
-Nie minął rok od śmierci mamy, a ty się ożeniłeś z tym czymś!
Powiedziałam i wskazałam ręką na siedzącą obok kobietę.
-Ciągle tylko wzdychasz jakie twoje dzieci są cudowne, tyle że ja się do nich nie zaliczam.
Do tego ciągle wychwalasz Sabrinę. Wiecznie stajesz po jej stronie, nie ważne, co zrobi. Ty zawsze będziesz jej bronić. Ja już ciebie nie obchodzę. Przypominasz sobie o moim istnieniu, tylko wtedy, gdy czegoś potrzebujesz, albo gdy Sabrina, coś zrobi i trzeba kogoś obwinić.
Powiedziałam to wszystko na jednym wdechu i wyszłam z kuchni. Nagle poczułam ulgę, w końcu wyrzuciłam to z siebie.
Wyszłam na dwór i zobaczyłam Diego, siedzącego na ławce w ogrodzie. Mężczyzna palił papierosa i patrzył się w niebo.
-Diego.
Powiedziałam i stanęłam przed mężczyzną.
-Tak?
-Podrzuciłbyś mnie do Matteo?
-Oczywiście. Teraz?
Skinęłam głową i uśmiechnęłam się.
-W takim razie chodźmy.
Zgasił papierosa i wstał z ławki. Oboje skierowaliśmy się do stojącej na podjeździe limuzyny. Mężczyzna otworzył mi tylne drzwi i pozwolił mi wejść do środka, po czym przeszedł do przodu i zajął miejsce, na fotelu kierowcy.
Droga minęła mi bardzo szybko, ponieważ nasze domy dzieli zaledwie odległość 1,5 km. Wysiadłam z samochodu i skierowałam się w stronę wysokiej bramy.
Nacisnęłam na domofon i tym razem odebrał Matteo. Alvaro- jego ochroniarz pewnie już skończył pracę.
-Tak, słucham?
-Nie mów słucham, bo wiesz co...
-Nie pogardziłbym.
Odpowiedział brunet i zaśmiał się.
-Ty się tak nie ciesz, tylko mnie wpuść.
Powiedziałam i po chwili usłyszałam sygnał, informujący, że furtka została otwarta. Weszłam na teren posesji i od razu usłyszałam dziwny łomot, tak jakby coś biegło w moją stronę.
-O fuck.
Powiedziałam, gdy przypomniałam sobie, że państwo Balsano mają 4
Rottweilery, które wypuszczają na noc z kojca, żeby mogły pobiegać, a przy okazji pilnować domu.
Zaczęłam biec w stronę domu Matteo, krzycząc przy tym, jak wariatka, ale no nie umówmy się- kto by nie krzyczał, gdyby uciekał przed stadem Rottweilerów?
Matteo, gdy usłyszał mój przeraźliwy krzyk, wybiegł z domu.
-Czego się drzesz?!
Zawołał, ale gdy zobaczył biegnące za mną psy, szybko wszedł do domu i po chwili wyszedł ze srebrnym pilotem.
Usłyszałam pisk psów, odwróciłam się i zobaczyłam, leżące na ziemi zwierzęta.
-Ruchy! One zaraz wstaną!
Usłyszałam wołanie przyjaciela i przyspieszyłam.
Dobiegłam do chłopaka i oboje natychmiast weszliśmy do domu.
-Co to miało być!?
Zawołałam, wściekła, próbując złapać oddech.
-Zapomniałem powiedzieć ochroniarzowi, żeby zmienił godzinę w zamku automatycznym, przy drzwiczkach w boksie.
-One chciały mnie zeżreć!
-Tego to nie, ale mogły ci zrobić krzywdę.
-Co ty w ogóle im zrobiłeś?
-Poraziłem je prądem.
-Jak?
Zapytałam, nie rozumiejąc, o co chodzi. Chłopak wyjął zza siebie srebrny pilot.
-No i?
-Psy mają założone specjalne obroże. Po naciśnięciu czerwonego guzika obroża razi je prądem, który paraliżuje je na jakieś 40 sekund.
-Psychopaci. Kto normalny trzyma takie bydlaki?
-Wiele osób.
-Chyba ci, którym marzy się śmierć.
Chłopak zaśmiał się i pokręcił głową.
-A twoi rodzice gdzie?
Zapytałam i rozejrzałam się po domu, w którym było jakoś tak dziwnie cicho. Z salonu dochodził jedynie dźwięk włączonego telewizora.
-A zgadnij.
-W pracy.
-Bingo.
Rodzice Matteo tak samo, jak mój ojciec, spędzają praktycznie całe życie w pracy. Mówi się, że człowiek może przyzwyczaić do wszystkiego, ale jak przyzwyczaić się do permanentnej nieobecności najbliższych nam osób?
-Dobra, chodź. Przygotowałem już wszystko.
-Wszystko? Nawet...
Zapytałam słodkim głosem i uśmiechnęłam się jak mała dziewczynka.
-Tak, nawet twoje pianki.
Uśmiechnął się i wszedł do dużego salonu, na którego środku stał zestaw wypoczynkowy oraz stolik, na którym stały miski pełne przekąsek. Na ścianie wisiał duży, 70-calowy telewizor wraz z zestawem kina domowego. Usiadłam na sofie, a na kolana położyłam sobie dużą poduszkę ozdobną.
-Co oglądamy?
Zapytałam.
-Wybrałem kilka filmów. Może któryś ci się spodoba.
Powiedział i podał mi kilka filmów. Przejrzałam wszystkie po kolei, mój wzrok zatrzymał się na pudełku z napisem „Obecność".
-To.
Powiedziałam i podałam przyjacielowi płytę. Chłopak przyjrzał się jeJ przez chwilę, a następnie przeniósł wzrok na mnie i zapytał zaskoczony.
-Horror? Wiesz, że zaraz będzie pisk i krzyk, że mam to wyłączyć?
-Nie będzie. Chcę dziś obejrzeć coś strasznego.
-W porządku.
Powiedział i skierował się w kierunku odtwarzacza DVD, żeby włączyć film. Usiadłam wygodniej i wzięłam ze stolika szklaną miskę z popcornem. Podszedł do mnie Matteo i zajął miejsce obok.
-Gotowa?
Zapytał.
-Zawsze.
Odpowiedziałam rozbawiona.
-No to jedziemy.
Powiedział i nacisnął guzik z napisem play.

************************
Ważne!

Jutro może nie być rozdziału. Jestem chora i nie wiem czy będę w stanie sklecić coś sensownego 😔

Przepraszam 😔❤

Destiny ||LUTTEO||Where stories live. Discover now