Rozdział 20

3.1K 235 166
                                    


  - No kurwa, nie wierzę!- Warknął, kopiąc w lodówkę. Po chwili cicho westchnął i wyciągnął z niej piwo. Otworzył sobie butelkę za pomocą zapalniczki, która leżała w jednej z szuflad i ruszył w stronę swojego pokoju, myśląc o jej czarnych rzęsach i ciepłym oddechu. Tuż przed wejściem do swojej sypialni spojrzał przelotni na drzwi Marinette, a potem zatrzymał wzrok na drewnianym przejściu do pomieszczenia, w którym śpi jej córka. Niepewnie podszedł oraz otworzył wejście, a następnie wejrzał przez szczelinę. Zobaczył na łóżku drobną rudowłosą istotkę śpiącą w dziwnie wygiętej pozycji, tak przypominającą mu jego ciemnowłosą przyjaciółkę. Najciszej jak potrafił zamknął drzwi oraz odwrócił się, a przy łazience zobaczył Marinette w czarną piżamę w czerwone biedronki, a w dłoni trzymała brązowy ręcznik, który najprawdopodobniej dostała od pokojówki. Spojrzała mu w oczy, a następnie na alkohol w jego dłoni. Ścisnęła mocniej przedmiot, który trzymała, gdy znów uniosła wzrok na jego twarz.

- Ja... - Zaczęła.- Lepiej pójdę już spać.- Mruknęła, po czym minęła go bezszelestnie, zostawiając po sobie zapach szamponu. Odwrócił się, aby cokolwiek powiedzieć na swoją obronę, że przecież nie pije na umór, nie jest Nathanielem, przecież nie zrobi jej krzywdy, nie jest NIM! Ale jak spojrzał za siebie zobaczył tylko zamykające się drzwi od jej sypialni. Zacisnął pięść oraz odstawił butelkę na jakiś wolny stolik, decydując, że tak łatwo nie odpuści. Ani jej "domysłów" ani tego prawie pocałunku. Zapukał do drzwi, ale odpowiedziała mu cisza.

- Mari, nie udawaj, wiem, że tam jesteś. Dopiero tam weszłaś.- Powiedział zrezygnowany.

- Mogłam uciec przez okno.- Odpowiedziała mu, a blondyn cicho westchnął. Nacisnął klamkę, ale ta nie ugięła się jego naciskom, co oznaczało, że Marinette musiała zamknąć się na klucz.

- I na pewno wtedy byś mi odpowiedziała.- Mruknął. - Proszę wyjdź.

- Nie.- Powiedziała stanowczo, ale usłyszał jak opiera się o drzwi z drugiej strony.

- No dobrze, ale chociaż posłuchaj.- Zaczął.- Chce zaznaczyć, że nie jestem alkoholikiem. Wiem, może nie powinienem sięgać przy tobie, ale...- Dziewczyna nagle otworzyła drzwi.

- I co powiesz? Że to tylko jedno? Ono nic nie znaczy... - Zaczęła, a chłopak delikatnie złapał jej twarz w dłonie.

- Mari, dobrze wiesz, że nie piję codziennie!- Za argumentował, czując jak dziewczyna kładzie swoje dłonie ja jego przedramionach.

- On też tak mówił!- Krzyknęła, czując łzy, które gromadziły się pod powiekami. 

- Ja nie jestem NIM!- Zaakcentował wyraźnie ostatnie słowo, a gdy zobaczył, że dziewczyna dokładnie przygląda się jego twarzy, delikatnie się uśmiechnął i złagodniał.- Nie jestem nim, Mari. To ja, Adrien.

- Wiem.- Szepnęła, zbliżając się do chłopaka.- Chociaż nadal nie rozumiem.

- Czego?- Spytał ciepło, gładząc kciukiem jej policzek.

- No bo tyle dla mnie robisz... Dlaczego?- odpowiedziała mu pytaniem na pytanie.

- Ja cię...- Nagle zakaszlnął parę razy, gdy spojrzał w jej niebieskie oczy i zwątpił w swoją pewność siebie.- Bardzo cenie. Martwię się o ciebie, w końcu tyle się znamy i...- Spojrzał na jej usta oraz przypomniała mu się scena w salonie.- I...

- Też jesteś dla mnie ważny. Chyba nawet dla nas. Nawet Lena cię polubiła.- Powiedziała, kładąc mu ręce na ramionach oraz ponownie się do niego zbliżając. - Jestem ci taka wdzięczna za tą pomoc.- Dodała, a gdy chłopak puścił jej twarz,wtuliła się w niego. Oparła głowę o jego ramię i delikatnie przymknęła oczy. Adrien objął Marinette i przyciągnął do siebie.

- Powinniśmy porozmawiać też o tym co stało się...- Kobieta odsunęła się od chłopaka.

- Wiem.- Westchnęła, czując jak rumieniec wpływa na jej policzki.- Ale może nie na korytarzu? Wejdź do pokoju.- Dodała, łapiąc go za dłoń i ciągnąc w stronę swojej sypialni. Patrząc na łóżko, przypomniał sobie pierwsze noce i jej koszmary, po czym spokojnie usiedli obok siebie, stykając się kolanami.

- Już nie masz koszmarów?- Zapytał, nie puszczając jej dłoni.

- Nie aż tak intensywnych. - Szepnęła w odpowiedzi, mocniej ściskając jego rękę.- Ale wróćmy do tematu. 

- Oczywiście.- Powiedział. - To jak prawie cię pocałowałem... Tak...- Spojrzał w jej oczy.- Lena ma się dobrze?

- Adrien... To ty chciałeś o tym rozmawiać.- Stwierdziła.- Sam wiesz, śpi, po tym co dali jej ci ratownicy... Ale inna sprawa. Ja nie rozumiem, czego dokładnie chcesz?

- Chce cię ochronić. Pomoc ci.- Powiedział po zastanowieniu, a dziewczyna uśmiechnęła się czule i odgarnęła chłopakowi grzywkę z czoła.

- Wiem, jestem ci tak wdzięczna. Nie dałabym rady bez was. Ale pytałam co chcesz uzyskać po tej rozmowie?- Sprecyzowała pytanie.

- Ja nie chciałbym dziwnych relacji między nami.- Szepnął, zbliżając się do niej. 

- Nie będzie.- Odpowiedziała mu, samej nieznacznie się przybliżając do blondyna. Oboje stykali się również ramionami, a dziewczyna puściła dłoń chłopaka i niepewnie położyła na karku. - Na pewno nie będzie.

- Czyli będzie tak jak zwykle?- Zapytał, kładąc swoją wolną rękę na jej talii.

- Prawie.- Mruknęła. - Ale nie będzie źle.

- Obiecujesz?- Zadał kolejne pytanie, będąc tak blisko, że czuł jej miętowy od pasty do zębów oddech.

- Obiecuje.- Powiedziała, a gdy chłopak złączył łagodnie ich usta, zamknęła oczy. Ich pocałunek był delikatny, wolny i czuły. Marinette przeniosła swoją dłoń z karku na policzek chłopaka. Po chwili chłopak odsunął się od dziewczyny oraz spojrzał na jej twarz. Na przymknięte oczy, czerwone policzki, lekko otwarte wargi. Jeszcze raz ją pocałował.

- Mari, może idź już spać?- Zapytał czule, odgarniając kosmyk włosów, gdy ta ziewnęła, zasłaniając usta dłonią. 

- Dobrze.- Szepnęła oraz położyła się w łóżku. Chłopak ucałował ją w czoło i wyszedł z sypialni. Jak tylko zamknął drzwi, podskoczył dwa razy, pod wpływem endorfin rozradowany. Spojrzał na stojącą butelkę piwa na stoliku i z cichym westchnieniem wziął ją oraz ruszył do kuchni, gdzie wylał do zlewu cały alkohol, a następnie wrzucił butelkę do szkieł.  Nagle rozdzwonił się jego telefon, a jak spojrzał na wyświetlacz, zobaczył, że to Chloe.

- Dzwonię tym domofonem i dzwonię!- Warknęła. - Zapomniałam powiedzieć ci czegoś ważnego, tyko tobie. OTWIERAJ!- Ostatnie słowo krzyknęła do słuchawki, a chłopak już wpuszczał blondynkę do domu. 

- Chodź do kuchni, zrobię herbaty.- Szepnął.- Ale ciszej bądź, dziewczyny śpią.

- Dobra, dobra.- Powiedziała, zdejmując szpilki i marynarkę, po czym ruszyła za chłopakiem. Adrien wstawił czajnik z wodą na gaz, a następnie wyjął dwa kubki.

- No tak, jest sprawa. Gdybyś jej nie kochał to by nie było problemu, ale w takim przypadku muszę to jasno zaznaczyć.- Powiedziała, a blondyn spiął się, słysząc ten początek. - Musisz dopilnować, aby do końca rozprawy między wami do niczego nie doszło.

- Że co do kurwy?- Zapytał, zalewając herbatę. 

- Wiem, ale chcesz jej pomóc? Jeśli coś między wami by zaiskrzyło mogliby to wywlec w sądzie jako, że Mari go "zdradzała" , chce pójść do "Kochanka" i jeszcze wszystko mu zabrać. Ta rozprawa to w większości słowo przeciw słowu, a jedyny materiał dowodowy jaki mamy na tą chwilę to nagranie z pracy Marinette, bez głosu, a On jest tyłem. Nawet przez chwilę nie widać jego twarzy. - Stwierdziła.

- Aż tyle zrobiłaś w ciągu tych kilku dni?

- Tak. Nie mamy potwierdzenia od lekarzy, że została zgwałcona, ani zdjęć świeżych siniaków. - Dodała. - Trzeba zrobić wszystko, aby było jak najmniej przeciw niej.- Chłopak oparł się łokciami o blat i schował twarz w dłonie.

- Kurwa.- Szepnął.

Igła z Nicią [miraculous]Where stories live. Discover now