2."Niezapowiedziana wizyta"

21K 520 52
                                    


Odważam się podnieść wzrok. Patrzy na mnie lekko zdezorientowany. 

- Co masz na myśli? - jego wzrok skanuje całą moją twarz zatrzymując się na dłuższą chwilę na ustach. To wcale nie jest dziwne. 

- Ty powiesz mi kim jesteś, co tu robisz i dlaczego ktoś chciał Cię zabić, a ja z dokładnością opisze ci kierowcę i samochód.

Waha się przez chwilę błądząc wzrokiem gdzieś za mną. Nie mam pewności czy zgodzi się na ten układ. Czy to w ogóle dobry pomysł oferować mu coś takiego? Bo muszę przyznać, że w pewnym stopniu mnie przeraża. Tym dziwnym spojrzeniem i całą aurą tajemniczości rozwianą dokoła niego. Nie wiem czego mam się po nim spodziewać. Przecież równocześnie mógł być to jakiś bandzior albo psychopata, których jest w Forest Stone na pęczki. 

- Nie sądzę żeby to powinno Cię interesować – warczy całkowicie zmieniając nastrój co utwierdza mnie w tym jak bardzo dziwny potrafi być  – poza tym nie sądzę by stawianie mi warunków było rozsądnym pomysłem.

Mimowolnie wzdrygam się. Nigdy nie słyszałam aż tak zimnego, złego i spokojnego głosu jednocześnie. To coś fascynującego. 

- Cóż, w takim razie Ciebie też nie powinno interesować kim był kierowca - odwracam się w zaskakująco szybkim tempie. Zdążam przejść może z 2 m kiedy słyszę jego donośny głos.

-Próbowałem po dobroci, ale skoro tak znajdę inny, dosadniejszy sposób żeby to z ciebie wyciągnąć. Radził bym dobrze zamknąć drzwi, kto wie może będę chciał wpaść z nocną wizytą! 

 Zastygam w bezruchu. Czy on właśnie mi grozi? Niee to nie dzieje się na prawdę. Uratowałam mu życie, a on ma jakieś dziwne urojenia i próbuje mnie zastraszyć. Coś się we mnie buntuje, ale próbuję to w jakiś sposób wyciszyć. To było by zbyt nierozsądne by dać się mu sprowokować.  

-Nie wydaje mi się - dziwnym trafem obok mnie materializuje się Chris - spróbuj tylko jej dotknąć, a obiecuje, że tego pożałujesz.

Nigdy nie widziałam aż tak wściekłego Chrisa. W dzieciństwie miał problemy z agresją dlatego każdy taki skok adrenaliny mógł skończyć się tak jak wtedy. Zaciska mocniej pięści, a jego kości policzkowe jeszcze bardziej się uwydatniają.

- Nie mogę się doczekać - nieznajomy prowokacyjne spogląda na Chrisa. Swoją postawą wskazuje na to, że doskonale wie na co się pisze, ale czy aby na pewno wie o tym, że Chris od dziecka trenował boks?

- Chris chodź - delikatnie ciągnie go za rękaw. Ani drgnie. Stawia krok w stronę nieznajomego, a w jego oczach dostrzegam tą samą nieposkromioną iskrę.

- No chodź na co czekasz?

- Chris chodźmy stąd - zaciskam palce na jego ramieniu - on chce Cię sprowokować, Chris...

Z każdym kolejnym krokiem nieznajomy coraz bardziej się uśmiecha. Być może wie jak się bić, ale nie wie tego, że Chris potrafi wpaść w furię i nic ani nikt go nie zatrzyma. A patrząc na ich budowę nieznajomy nie ma najmniejszych szans. Jednak Harrisonowi najmniej potrzebne są problemy i to jeszcze pobicie, za które na pewno groziła by mu odsiadka po doliczeniu jego poprzednich wyskoków. 

- Chris błagam Cię - staję naprzeciwko niego kładąc swoje dłonie na jego torsie. Zerka na mnie z chwilowym zawahaniem - chodźmy stąd - z wielkim trudem obracam go w przeciwną stronę. Zdąża jeszcze rzucić nieznajomemu pełne nienawiści spojrzenie po czym chwyta moją dłoń splatając nasze palce. Przez ramię widzę jak z momentem manewru Chrisa uśmiech z twarzy chłopaka zastępuje obojętność. O co w tym wszystkim chodzi? Prowadzą między sobą nie tylko głośną, ale i niemą walkę? 

Po przekroczeniu progu domu oddycham z ulgą. Nie sądziłam, że cały czas moje mięśnie były tak spięte. Zdejmuję buty i zerkam na ciągle rozgorączkowanego Chrisa.

- Niepotrzebnie mnie zatrzymałaś - burka idąc do kuchni.

-Niepotrzebnie? - zaczynam wymachiwać rękami - ostatni raz widziałam Cię w takim szale wtedy kiedy prawie zabiłeś tego chłopaka na ringu, miałam patrzeć na to jak kolejny raz wchodzisz w to bagno?! Przemyśl to sobie - rzucam oschle i wychodzę.

Wbiegam po schodach, zabieram telefon z pokoju Chrisa i moje brudne spodnie. Zbiegam ponownie po schodach wymijając go i wychodząc z domu. Słyszę, że coś za mną krzyczy, ale olewam to. Powinien sobie przemyśleć wszystkie konsekwencje tego co mogło by się tam stać. Odrobinę boję się wejścia do domu. Nie wiem w jakim stanie jest matka ani tym bardziej nie wiem jak zareaguje na to, że znowu nocowałam u Chrisa. W końcu chwytam za klamkę i wchodzę do domu. Do moich nozdrzy dochodzi zapach świeżo parzonej kawy na co reaguje odruchem wymiotnym – nienawidzę kawy, ale ktoś w tym domu specjalnie kupuje takie aromaty.

- Jestem! - rzucam niepewnie wchodząc do kuchni. Matka siedzi przy stole popijając kawę. Zerka na mnie tym zwiastującym kłopoty wzrokiem, ale chociaż jest trzeźwa.

- Ciotka Clara potrzebuje pomocy przy domach, które wynajmuje. Zaproponowałam, że pomożesz jej w sprzątaniu - przekręca kartkę gazety nie zaszczycając mnie nawet jednym spojrzeniem. 

- Kiedy?

- Jutro, przyjdzie po ciebie o 9.

- Okej.

Szybkim krokiem gnam do swojego pokoju. Nie powinna decydować za mnie. Miałam już plany na tą niedzielę, a  ona nawet nie zapytała- po prostu zdecydowała za mnie. Czy to coś nowego? Oczywiście, że codzienność. Sięgam po poduszkę, którą rzucam z całej siły w ścianę. Wszystko sprzeciwia się przeciwko mnie!

'''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''

Około godziny 20:00 postanawiam się wykąpać. Z szuflady wyjmuję mój ulubiony komplet czarnej bielizny i zmierzam do łazienki. Największy plus mojego pokoju to bezpośrednie połączenie  z moją własną, prywatną łazienką. Mogę się kąpać kiedy chcę i nie muszę latać po całym domu w ręczniku – dosyć często zapominam ubrań. Odkręcam kran, a po chwili czuję spływające strumienie ciepłej wody. Sięgam po bezowy płyn do kąpieli. Powolnie namydlam ciało przy okazji rozluźniając spięte mięśnie. Po 20 minutach wychodzę  po czym zerkam w lustro. Na prawym boku mam ogromnego fioletowego siniaka, a na biodrze długie draśnięcie. Zdarte kolana i łokcie oraz niewielkie rozcięcie pod brodą przyprawiają mnie o długie wzdychnięcie, leczenie tego potrwa co najmniej tydzień. Akcja ratownicza przysporzyła mi trochę bólu. Nie chcąc oglądać dłużej swojego marnego wyglądu kieruję się do szafy. Mam dziwne wrażenie, że coś tu nie gra.... Odwracam się w stronę łóżka i zamieram. 

💌⭐👀💬




I will always protect you (W TRAKCIE KOREKTY) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz