25."Nie pozwalaj sobie Wilson"

12.1K 350 25
                                    

P.O.V Alex

Siedzę na balkonie odpalając kolejnego papierosa . Błądzę myślami gdzieś pomiędzy Forest Stone , a Bostonem , w którym jestem już kolejny tydzień . 23 dni bez jej obecności . 23 dni bez jej uśmiechu , zaczepek i pyskowania . 23 dni totalnej tęsknoty i rozdrażnienia . 23 pieprzone dni podczas , których wyrzuty sumienia zjadły mnie do cna , a moje dotychczasowe życie wywróciło się do góry nogami . Dźwięk telefonu wyrywa mnie z chwilowego marazmu . Wyciągam telefon z kieszeni zerkając na podświetlony ekran . Nathaniel

-Joł bracie – słyszę wesoły głos Nate'a .

-Hej – mimowolnie uśmiecham się pod nosem wypuszczając dym .

-Długo będziesz chował to ohydne dupsko w tym pieprzonym Bostonie ?

-Tyle ile trzeba – parskam – co z walkami ? - przechodzę od razu do konkretów chcąc odsunąć niewygodny temat mojego powrotu, nad którym waham się od 3 dni .

-Will zajął się chłopakami . Okazało się , że sam G zajął się ich zwerbowaniem . Przyczaił się na nich na uczelni , podobno przekupił jakiegoś profesora i wkręcił się na jego wykłady . A zresztą poszło gładko , zakumplowali się , zaszczepił w nich pomysł szybkiego zarobku i proszę bardzo . Wyciągnęli ich w ostatnim momencie .

-Nikt nie ucierpiał ? - minimalnie prostuję nogi oparte o drewnianą barierkę .

-Obyło się bez rozlewu krwi – w oddali słyszę śmiech Rose – zapomniał bym , El prosiła żebyś do niej zadzwonił w wolnym czasie .

-Mówiła coś dokładniej ? - domyślam się , że chodzi o sprawę , którą powierzyłem jej tuż przed moim wyjazdem .

-Nie , sam się zdziwiłem , bo nigdy nie była taka tajemnicza – zapada chwilowa cisza przerywana jednie naszymi oddechami – a twoje sprawy ?

-Nadal nie mogę dorwać tego sukinsyna – odruchowo warczę zaciskając pięści .

-Alex nie chcę cię niepokoić , ale Jeff z powrotem zaczął się kręcić po mieście . Mamy go na oku i – gwałtownie urywa , a ja słyszę pisk Rose i śmiech , śmiech za którym tęsknię od ponad tygodni – śmiech Mii .

-Nate – gwałtownie podnoszę się z krzesełka przy okazji je wywracając – daj mi ją .

-To nie jest dobry pomysł – jego głos wyraża niepewność , ja też nie wiem czy to jest dobry pomysł czy nie , ale impulsywność nie daje za wygraną .

-Nate do cholery – krzyczę – błagam cię , skoro nie chcesz mi jej dać do telefonu to chociaż pozwól usłyszeć mi jej głos – jęczę z wyraźnym zdesperowaniem . Nie pamiętam kiedy ostatnio tak mi na czymś zależało . Nate chyba też to dostrzega , bo po chwili słyszę wyraźne głosy Rose i Mii .

-Mia , tylko jeżeli tego chcesz – oczekuję w napięciu na to co się stanie . Nerwowo zaciskam wolną dłoń na barierce . Tak bardzo chciałbym usłyszeć to jak mówi wprost do mnie .

-Tak ? - moje serce na chwile zamiera , a potem bije tak szybko jak nigdy dotąd .

-Cześć – wyduszam po chwili ciszy , słyszę jak nierównomiernie oddycha i ta melodia jest czymś co wprawia mnie w dziwny stan euforii .

-Cześć – jej głos wprawia moje serce szybszy bieg , tak samo jak żołądek , który dziwnie się kurczy . Przez chwilę nie wiem co powiedzieć , wsłuchuję się tylko w bicie własnego serca – zatęskniłeś czy znowu chcesz mnie podręczyć ? - nie potrafię określić czy mówi to złośliwie czy żartobliwie .

-Jedno nie wyklucza drugiego – wracam na swój ton głosu .

-Uhuhuu Boston wyostrzył ci dowcip ? - teraz mam pewność , że mówi to złośliwie .

-Może – parskam śmiechem – musisz spróbować , Boston robi wiele innych ważnych rzeczy

-Na przykład ?

-Uświadamia jakim tchórzem się jest , a no i najważniejsze wpędza mnie w stany depresyjne , bo nie ma tu ładnych brunetek z zielonymi oczami – słyszę jak prycha .

-Interesik nie działa? Czy to już czas na impotencje ? - kpi - daruj sobie .

-Działa , ale jakimś dziwnym sposobem tylko przy tobie – wyobrażam sobie jej zaczerwienione policzki w chwili gdy to mówię - i to na najwyższych obrotach– dodaję mimochodem .

-Yyy – przez ułamek sekundy panuje niezręczna cisza – czego ja się spodziewałam , nigdy nie zmądrzejesz .

-Uczę się od najlepszych skarbie – cmokam w słuchawkę , zapewne doprowadzam ją tym do szału , ale sprawia mi to tak niebywałą radość iż nie mogę przestać .

-Nie pozwalaj sobie Wilson , to że z tobą rozmawiam wcale nie znaczy , że pomiędzy nami jest wszystko okej - czuję , że mój dobry humor głwatownie ulatuje , a rozciągnięta w uśmiechu twarz tężeje .

-Wiem – wzdycham – jeżeli mnie odblokujesz to pogadamy okej ? Bo teraz wiem , że z prawej strony stoi Rose , a z lewej Will .

-Co ? Nie prawda – słyszę podniesiony głos Willa i Rose .

-Mhmm jasne , więc Mia ?

-Okej , zadzwonię jak wrócę – odpowiada – do później .

-Do później – odpowiadam z wyraźnym zmiękczeniem . Po chwili szmeru znowu słyszę głos Nate'a .

-A więc kończąc Jeff dosyć często pojawia się w miejscach gdzie przebywa Mia . Panujemy nad tym , to nie wątpliwe , ale doskonale wiesz , że jest ogrom innych spraw i ciężko jest nad wszystkim zapanować – uporczywie przetwarzam informacje , mam dwa wyjścia : zaufać przyjacielowi , albo zebrać dupsko , załatwić G i wracać do domu – jesteś ?

-Ta , słuchaj miej na nią szczególne oko . Oddaj kilka spraw Willowi , albo Oliverowi , nawet możesz zaangażować tych dwóch półgłówków , ale Mia ma być na pierwszym miejscu . Wiesz co się stanie gdy G tajemniczo zniknie . Będą się mścić , a ona jest teraz moją jedyną słabością .

-Jasne , gadałeś z Diego ?

-Tak , na wszystko się zgadza . Gdzieś w okolicach czwartku ma uzupełnić nasz magazynek , musicie odebrać przesyłkę z Black River. Tylko macie jechać w czwórkę , bez dziewczyn .

-Pamiętam , wiesz trochę wiary w moje umiejętności by nie zaszkodziło – prycha .

-Cokolwiek – mruczę – pamiętaj , że jej bezpieczeństwo to dla mnie priorytet .

-Jasne miękka fajo – śmieje się – nie zapomnij zadzwonić do Ell . Od trzech dni nie wychodzi z pokoju , tyle razy prosiliśmy ją żeby odpoczęła . Tylko ty masz na nią jakiś wpływ więc jakbyś mimochodem o tym wspomniał był bym wdzięczny .

-Okej , powiem jej – odchrząkam – zadzwonię jutro , trzymaj się .

-Narka ! 

Chyba nadeszła wielkopomna chwila pożegnania Bostonu na zawsze . Nie moje pozwolić na to żeby cokolwiek stało się Mii . Może nie mamy teraz najlepszych kontaktów , może a nawet nie może tylko na pewno zachowałem się jak ostatni skretyniały idiota , ale nie zmienia to faktu , że będę ją chronił nawet za cenę własnego życia , które okazuje się ,że jest jednak w jakimś stopniu cenne . Mam zaufanie do chłopaków , ale wewnętrzny niepokój nie daje mi spokoju . Muszę sam zająć się całym tym bagnem i raz na zawsze zakończyć panowanie Hiltów.  Najpierw pomszczę rodziców , potem Mika , a na końcu Jenn i rozwalony nos Mii  .

              Godzina zemsty wybiła .

🎆🎅🎄❤️

I will always protect you (W TRAKCIE KOREKTY) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz