Elisabeth:
Z każdym kolejnym dniem utwierdzałam się że Veronica nie miała racji. Juggie był po prostu miły i nie mogłam sobie wymarzyć lepszego chłopaka. Co z tego że był moim pierwszym i tak był najlepszy. Oczywiście były minusy, ale ja ja je ignorowałam. Jedną rzeczą było że czasami przy jego kolegach traktował mnie jakby nie był ze mną naprawdę. Udawał coś, ale też mam wrażenie że czegoś nie wiem, ale podsumowując było świetnie do dzisiejszego feralnego dnia...
-Elizabeth idę do pani Andrews na chwilę. Słyszałaś co stało się z panem Fredem?- spytała wchodząc do mojego pokoju.
-Tak to smutne co stało się z tatą Archiego- powiedziałam odkładając długopis. Fred Andrews zmarł dwa dni temu, a dokładniej został potrącony przez samochód nie znam dokładnej historii, ale wiem że rudy strasznie to przeżył. Veronica podobno bardzo mu pomogła, to urocze nie powiem.
-Dobra wracam za pół godziny- powiedziała i wyszła.
Usłyszałam że moja mama wyszła. Od tygodnia poluźniła mój areszt do tego stopnia że czasami zostaję na chwilkę sama. To i tak nic nie daje, ponieważ zawsze zabiera ze sobą mój telefon, ale jest jeszcze domowy. Nie pamiętam numeru Jugga, a zresztą nie będę do niego dzwonić co chwilę. Na szczęście zostało mi tylko trzy dni szlabanu. Moje rozmyślania przerwał dźwięk stacjonarnego telefonu. Zbiegłam na dół i przyłożyłam słuchawkę do ucha.
-Dzień dobry- powiedziałam grzecznie.
-Betts- usłyszałam ten śliczny lekko zachrypnięty głos, a zresztą ta osoba nazwała mnie "Betts" tylko jedna osoba tak na mnie mówi.
-Juggie? Dlaczego dzwonisz przecież wiesz że nie mogę rozmawiać.
-Mam to w dupie słuchaj mnie- powiedział stanowczo- zapamiętaj to co ci powiem, spieprzyłem sprawę z Blossomem. Zaleźli na mnie jakąś pierdołę która oczywiście nie jest prawdą, bez przedłużania. Jestem na komisariacie, więc się raczej nie zobaczymy czeka mnie sąd, więc nic nie wiadomo, jeżeli wyjdę powiem ci to w twarz, ale- wziął wdech- Betty Cooper, I Love you
Chciałam odpowiedzieć to samo, musiałam. Czuję to samo, ja naprawdę to czuję! Niestety połączenie zostało przerwane. Rozejrzałam się, wszystkie światła zgasły, było ciemno. Świetnie nie ma prądu. O nie! Jughead może pomyśleć że zrobiłam to specjalnie. Nie mam czasu! Stałam chwilę bezradna. Bez myślenia rzuciłam się w stronę holu i ubrałam buty, chwyciłam płaszcz i wybiegłam. Nie no nie będę biec, wsiadłam na rower i zaczęłam pedałować. Jestem debilką, zginę kiedy matka się dowie. Zajechałam obok komisariatu i wpadła do budynku. Podbiegłam do recepcji.
-J-ja chciałam spo-otkać się z Jugheadem Jonsem- wydyszałam, zdecydowanie muszę poprawić moją kondycję.
-Kim?
-Fortsaidem Pente-przerwała mi.
-Dobrze dziecko już wiem, a kim ty jesteś dla niego?- powiedziała młoda kobieta i zaczęła szperać w papierach
-J-a em, siostrą- wypaliłam.
- Jeallybean Jons? Racja?- nie miałam pojęcia o kim mówi, ale przytaknęłam pewnie głową- Dobrze, zaprowadzę cię- wstała, a ja poszłam potulnie za nią, otworzyła mi duże drzwi, za którymi siedział Jughead ze skutymi rękami- Macie kilka minut- powiedziała i wyszła.
-Jug- powiedziałam spokojnie.
-Nie musisz nic mówić, jeżeli tego nie czujesz.- wymusił uśmiech.
-Jughead Jones, I love you - wyszeptałam i podeszłam do stołu. Na jego ustach pojawił się uśmiech.
-Betts, chciałbym wstać, ale nie mogę- uśmiechnął się nie zręcznie i wskazał na kajdanki.
-Muszę cię o coś zapytać- powiedziałam poważnie, a on kiwnął głową- Jak można cię stąd wyciągnąć?
-Potrzebujemy dowodów- powiedział smutno.
-Przecież mogę to potwierdzić- powiedziałam naiwnie.
-Ty jesteś moją dziewczyną- wypalił i spojrzał na mnie wystraszony, na co ja kompletnie nie umiałam zareagować, posłałam mu lekki uśmiech i kiwnęłam głową, niezręcznie spojrzał na stół i kontynuował- nie uwierzą ci, potrzebujemy filmów, zdjęć, monitoringu.
-Poprawka aktualnie jestem twoją siostrą- powiedziałam lekko uśmiechając się.
-Co?!
-Musiałam coś powiedzieć żeby mnie recepcjonistka wpuściła- uśmiechnęłam się, a Jug tylko ryknął śmiechem.
Nagle weszła policjantka i powiedziała oschle, lustrując nas.
-Proszę już wyjść- spojrzała na mnie i otworzyła szeroko drzwi, aby mnie zachęcić.
-Wyciągnę cię Juggie- powiedziałam, szybko podeszłam i cmoknęłam go w usta, po czym wyszłam za zdziwioną kobietą.
Kiedy wróciłam do domu, poczułam że wygrałam życie. Moja matka jeszcze nie wróciła. Nie wiem jak to możliwe, ale ciesząc się wbiegłam na górę. Usiadłam przy biurku i od razu posmutniałam. Muszę go stamtąd wyciągnąć. Wracaliśmy po szkole, ale to nic nie da muszę znaleźć dowody na to co robił 15 września. Tylko kto może to potwierdzić...? Sweet Pea! Moja matka, zabije mnie jeżeli teraz wyjdę. Szlak. Za trzy dni może być za późno. Jutro muszę znaleźć Toni w szkole i jakoś dostać się do całego gangu. Nie brzmi to zachęcająco, ale muszę.
Rano wstałam ubrałam się w tempie ekspresowym, chwyciłam moją kanapkę i wręcz wybiegłam z domu. Byłam w szkole w przeciągu 10 minut, nie chciałam wchodzić do szkoły, ponieważ nie za dobrze byłoby gdyby jakiś nauczyciel zobaczył mnie teraz, a przecież nie pójdę na lekcje. Zostaje mi opcja, aby podejść otwarcie do grupki Serpents i spytać gdzie jest Toni. Właściwie podejdę i od razu spytam o Sweet Pea. Strasznie się stresuje. Powoli podeszłam do ludzie i spytałam glosniej, aby na pewno mnie usłyszeli:
- Wiecie gdzie jest Sweet Pea?
-Ooo księżniczka z north said przyszła. Co Juggi ci się znudził?- spytała jakaś dziewczyna.
-Daj jej spokój. Po co mnie potrzebujesz?- usłyszałam głos Sweet Pea.
- Wieś gdzie jest teraz Jug. Prawda?
-Taa i co z tego?
- Pomożesz mi go wyciągnąć?- spytałam nie pewnie.
-Niby jak?
- Potwierdziła tylko że spotkaliśmy się 15 września. Okej?
-Muszę to z nim przegadać.
- Musisz mi pomóc nie wypuszczą go bez dowodów.
- Dobra co mam robić?- spytał patrząc na mnie, a ja zaczęłam mu wszytko tłumaczyć.
CZYTASZ
Bad relationship
RomanceElizabeth jest miłą spokojną dziewczyną, przyjeżdża do Riverdale nie z byle powodu, Jughead typowy Cassanova Riverdale Hight. Czy Jug zmieni się dla Betty, a może odwrotnie? Jeśli wam się podoba pokażcie mi to.