2. Wybitna rozmowa Candy'ego z Bartkiem i Puppeteer'a z Julią

187 8 10
                                    

- Przez Ciebie Laughing Jack jej nienawidzi. Jesteś potworem! Chcesz tak zrobić z każdą, aby mieć go dla siebie?! - Warczały na mnie, a ja kurczowo trzymałam się ramienia chłopaka. Można powiedzieć, że tylko dzięki niemu one mnie jeszcze nie rozerwały na strzępy. Czemu ja się w ogóle odzywałam? Przez to psychiczni fani, oni nie myślą rozsądnie, dla nich liczy się tylko ich idol. Jego dobro. I aby nikt im nie przeszkadzał w realizacji swoich chorych planów wobec niego. Wtedy drzwi naszego więzienia się otworzyły, a w ich progu stanął niebieski błazen. Candy Pop o ile się nie mylę. Z bliska... Wyglądał straszniej niż sądziłam. Widziałam go na rysunkach razem z Jack'iem. Ale te rysunki z jego prawdziwym obliczem było niczym niebo a ziemia. Z resztą... Z Jack'iem było identycznie. Nie byli oni idealnie, były po prostu przerażający. W każdym razie, jego osoba niezbyt przypadła mi do gustu. Po przeczytaniu jego historii byłam po prostu znudzona. Ot co, bajka o błaźnie, który rozdaje ludziom baloniki, które wysyłają ich w kosmos. Kompletnie bezsensu. On podszedł do osłupiałych fanów. Ukucnął, a potem zaczął zadawać im jakieś pytania, które następnie zapisywał na czymś pokroju tabletu. Pod koniec przesłuchania zrobił im zdjęcia. Gdy skończył to wstał i zaczął się zbliżać w naszym kierunku. Chłopak delikatnie otworzył oczy, które kipiały nienawiścią. Niebieskowłosy obdarzył go tylko karcącym spojrzeniem. Ukucnął, a jego różowe tęczówki zwróciły się do mnie. Patrząc na niego, nie byłam w stanie teraz stwierdzić, że jest tylko psychopatą z balonikami, ale teraz się tego nie dowiem, bo bardziej interesująca była dla mnie opowieści kogoś nie tak kolorowego co on. 

- Zróbcie o co proszę, a wszystko pójdzie sprawnie. - Pokiwałam twierdząco głową, natomiast Bartek pozostawał niewzruszony. - Twoje imię? 

- Julia. 

- Wiek? 

- 17. 

- Jesteś tu ponieważ...?  

- Chce zrozumieć czerń Laughing Jacka. Dlatego jest taki jaki jest i czy można mu jakoś pomóc... - W połowie zapisywania zatrzymał się. Jakby nad czym się zastanawiał. Zareagował podobnie jak Jack, lecz po kilku sekundach wrócił do pisania. Czemu oni tak reagują na moje słowa...  

- Jesteś: fanem, antyfanem, pisarka, artystką czy inne? 

- Inne. 

- Jak inne, to jak się określasz?  

- Myślę... - Przez chwilę się zastanowiłam. - Po prostu współczująca.  

- Tyle. - Potem zrobił mi zdjęcie, tak szybko że nawet nie zdążyłam się zakryć rękami. - Teraz ty... - Zwrócił się ostrym tonem w kierunku chłopaka. Ja tylko obserwowałam co się wydarzy. 

- Nie będę na nic odpowiadał. - Wycedził przez zęby. Chciałam go prosić, aby nie robił scen, tylko aby się zgodził, ale nie umiałam się w to wtrącić. 

- Chce tylko informacji i zostawię Cię w spokoju. 

- Wal się! - Krzyknął, a potem zamachnął się, aby uderzyć błazna w twarz. Lecz on w ułamku sekund zamienił się w niebieski dym, pojawił się kilka metrów dalej. To było niesamowite. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałam... To coś w rodzaju magii. W tym momencie moja ciekawość na temat Jacka się wzmogła. To znaczy, że może mieć w sobie więcej sekretów. Wszystko było pod takim płaszczykiem tajemniczości. Pomimo węzła grozy na mojej szyi, to chce pobyt tutaj traktować niczym opowieść kryminalną, może ta wiedza mi się przyda, gdy nie wypuszczą. Po tych miesiącach. 

- Sam tego chciałeś... - Mruknął, a ja schowałam usta dłonią. Dopiero jego słowa wyciągnęły mnie z letargu. To było szybkie, Candy nie zamierzał się z chłopakiem bawić. Obezwładnił go, a następnie razem z nim wyszedł z celi. Bartek oczywiście krzyczał, rzucał przekleństwami, ale to nic nie pomogło. Drzwi się zamknęły, a głosy ucichły.

Sprawiedliwość w Kaftanie BezpieczeństwaWhere stories live. Discover now