11. Słodkości I Kłótnie, Czyli Codzienność

172 11 14
                                    

W końcu udało nam się napisać kolejny rozdział. Przepraszamy za tak długą przerwę. Niełatwo jest znaleźć czas na pisanie, tym bardziej, że obie mamy jeszcze wiele innych spraw. W każdym razie, liczymy na to, że teraz uda nam się wrócić do pisania tego fanfika. To chyba tyle, zapraszam do czytania^^


Widziałem w jej oczach samego siebie. To przerażenie, nadzieja były praktycznie takie same, jak tego dnia, w którym to wszystko się zaczęło i zepchnęło mnie na krwawą ścieżkę.

Mój oddech był ciężki, miałem wrażenie że dusze się razem z Julią, a nasze płuca  pracują jednym rytmem. Korytarz z każdą chwilą pokrywał się coraz to większa ilością dymu. Dopiero, gdy ów dym zakrył mi widok na Julię, to mogłem ruszyć kończynami.

Teleportowałem się do swojego pokoju, a z tamtąd zabrałem swoje pudełko. To dosyć ryzykowne z mojej strony, ale w pewien sposób jej ufam. Może nawet będzie nieprzytomna, a w tym czasie się zregeneruję? Kto wie? Wziąłem jeszcze kilka głębokich oddechów i wróciłem do serca tego pożaru. Ułożyłem pudełko w bezpiecznym miejscu, aby nic mu się nie stało. Wtedy spojrzałem na to wszystko ponownie, ostatni raz. Zamknąłem oczy, a następnie używając całej swojej mocy, wyczarowałem fale wody, która całkowicie pokryła ten diabelski ogień. Mogłem usłyszeć tylko syczenie, okrzyki bólu umierających płomieni. Upadłem po takim czynie z sił i wręcz mojej woli przeniosłem się do pudełka, aby tam się zregenerować. Moja moc mimo, że potężna ma swoje granice, a jeśli te granice przekrocze... Ląduję do swojego byłego więzienia, z którego poniekąd nauczyłem się wydostawać...

~*~

Dymu było zbyt dużo, czułam ogień w płucach, lecz nie bolało. Jakby ten cukierek naprawdę podziałał, a ja byłam czymś nieśmiertelnym. Takie miałam wrażenie.

Potem zimna woda, która pokryła swoją delikatną, chłodną kołdrą każdy milimetr ciepłego żaru. Zwęglone patyki pokruszały, także mogłam odępchnąć od siebie też ciężar. Moje równie popalone włosy popękały. W związku z tym po dosłownie paru chwilach byłam wolna. Zdezorientowana, przerażona, ale wolna. Pierwszy raz w życiu to czułam. Jakbym umarła, lecz odrodziła się ponownie. Kolejna szansa od losu, po tak krótkim życiu. Co nie brałam garściami, lecz tylko muskałam delikatnie, opłuszkami palców. Nic nie mówiłam. Bo nie wiedziałam co, nie wiedziałam jak, wszystko kłębiło się w mojej głowie. A głos został mi na chwilę odebrany, zagubiony...

Wtedy moim oczom ukazało się dobrze znane mi pudełko.

~*~

Na szczęście pozbyłem się już tego ohydztwa z mojej sali, zanim zepsuł mi się humor. Od dłuższego czasu nie czułem się tak dobrze, nawet na tych swoich fanów nie byłem aż tak zły i wyjątkowo nie miałem ochoty się na nich wyżywać. Stąd pojawił się pomysł o pieczeniu babeczek, co zupełnie nic nie wnosiło, jeśli chodziło o próby wyleczenia ich z tej chorej fascynacji nami, ale i tak się na to zdecydowałem. Skoro ja się dziś tak świetnie czuję, to niech i oni coś z tego mają - myślałem z radością, przynajmniej dopóki nie zobaczyłem ponownie Anity i nie zauważyłem jak wygląda.

Bez zbędnych ceregieli się jej pozbyłem, aby nie psuła mi widoku, jedynie upewniłem się, że nigdzie nie ucieknie. Nie miałem ochoty znosić jej widoku, tak samo jak nie miałem ochoty myśleć o tym, że przynajmniej od czasu do czasu muszę udawać miłego dla niej z bardzo konkretnego powodu... Musiała wierzyć, że naprawdę coś dla mnie znaczy, żeby była, tak jak do tej pory, gotowa zrobić dla mnie wszystko. I żeby była moją kartą przetargową w dyskusjach z tym idiotą Bartkiem. Ale o wszystkich tych problemach nie miałem najmniejszej ochoty teraz myśleć, poza tym byłem pewien, że ta idiotka jest we mnie tak zapatrzona, że wybaczy mi to pozbycie się jej. Innym problemem było to, co stało się z jej włosami i jak się tego pozbyć, żebym nie musiał znosić widoku zielonego, ale ostatecznie zawsze mogłem wrzucić ją do pralki razem z jakimś barwnikiem. W końcu jednak przestałem myśleć o tych wszystkich nieprzyjemnych rzeczach i skupiłem się na swoich zajęciach. Podzieliłem fanów na grupy i każdej uszykowałem stolik razem z potrzebnymi składnikami, a nawet postarałem się o przepis na te babeczki. Następnie kazałem wszystkim zająć miejsca przy swoich stoiskach.

Sprawiedliwość w Kaftanie BezpieczeństwaTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon