Rozdział 6

27 1 0
                                    

Rano byłam cała obolała. Wszystko we mnie pękało w szwach od zmęczenia i od tęsknoty za babcią. Już nie miałam nikogo mi bliskiego oprócz Nataszy. To bolało. Bardziej niż jakiekolwiek bicie. Nie chciałam tego czuć. A co jest najlepsze na ból i smutek? Odpowiedź jest prosta. Alkohol. Jakiś dobre piwo na pewno mi pomoże. On mi zawsze pomagał. Wiem, że mam dopiero 18 lat ale zaczęłam pic jak miałam już 15. Nie mogłam się pogodzić z tym, że rodzice mojego brata kochają i szanują, a mnie nie. Mimo tego brat dbał o mnie, ale kiedy się wyprowadził i zapomniał o mnie. To też bolało. Nie mogłam się po tym pozbierać. Był moim jedynym wsparciem, a on po prostu tak sobie o mnie zapomniał. Znienawidziłam go wtedy. I obiecałam sobie, że jak tylko spotkam tego sukinsyna to mu wpieprzę. I zamierzam dopełnić swojej obietnicy, szczególnie teraz gdy kolejna osoba mnie opuściła. Mniej więcej wiem gdzie może mieszkać i zamierzam się tam wybrać z wizytą. Ale najpierw muszę się wybrać do sklepu po dobre piwo. Na trzeźwo przecież mu nie wpieprzę, co nie?

Na szczęście już stanęłam w kolejce ale coś wątpię w to, że wyjdę z tego sklepu. Kurwa, kolejka kończy się w połowie sklepu i ja staję na samym końcu. Nie wierzę ja naprawdę mam pecha! Ech...

A nie! Jednak jakiś głupek za mną stanął! Jej... Czekaj CO?! To przecież mój brat! Co za sukinsyn! Jak tylko kupię piwo to mu obiję ryj. Nie mogę zrobi tego przy ludziach, będą wtedy świadkowie. a tego nie chce. Wiele razy wdawałam się w bójki i wiem, że warto to robić gdzie nikogo nie ma.

Obejrzałam się za siebie i spojrzałam jeszcze raz na mojego brata. W ogóle się nie zmienił. Artur był tai sam jakiego go zapamiętałam. zawsze ułożone włosy. Te same zielone oczy i brązowe włosy. No i oczywiście idealnie biała cera. Piękny jak zwykle. Nie wiem czemu ale większość dziewczyn za nim szalała. Może dlatego, że był wzorowym uczniem, kapitanem drużyny siatkarskiej oraz chujowo przystojnym sukinsynem? Nienawidziłam widoku skaczących przy nim nastolatek, na które nawet nie chciał spojrzeć.

Kiedy już zapłaciłam za piwo, wyszłam ze sklepu i stanęłam przy wyjściu. Czekałam na niego. Niedługo czekałam. szybko się pojawił. Nawet nie zdążyłam schować do plecaka alkoholu! Szybko za nim poszłam. Okazało się ze idzie w stronę lasu. No w końcu dopisało mi szczęśćcie!

Bosze ile on jeszcze będzie iść?! To trwa wiecznie! A nie! Zatrzymał się! W końcu!

- Lepiej wyjdź i nie ukrywaj się już, mały tchórzu - usłyszałam jego głos.

No jasne! Mogłam się domyślić! On wiedział że za nim idę i dlatego tak długo szedł. Chciał mnie zmęczyć żebym nie mogła tak dobrze walczyć jak zwykle! Cwany skurwiel.


Przepraszam, że nie było tak długo rozdziałów! Miałam za dużo nauki. Postaram się to jakoś nadrobić  :)

Molly

Nie uciekajDonde viven las historias. Descúbrelo ahora