Rozdział 7

21 0 0
                                    

Mimo wszystko wyszłam zza krzaków. Nie mogę się przecież chować cały czas. Trudno najwyżej trochę oberwę. Nie obchodziło mnie czy coś mi się stanie czy nie. Mój braciszek, którego bardzo kocham - sarkazm - oberwie dziś ode mnie. Mam nadzieję, że tylko mnie nie rozpozna. Nie chce żeby o mnie pamiętał. jak nie umiał przypomnieć sobie że ma siostrę to jego problem!

Wybiegłam zza krzaków i uderzyłam go w twarz z pięści. Nie upadł tylko lekko odchylił głowę pod wpływem uderzenia. Z kącika ust leciała mu krew. Widać było że był wściekły.

- Pożałujesz za to - warknął.

Uśmiechnęłam się i zaśmiałam. On chciał mi coś zrobić?

- Spróbuj - rzuciłam.

Zamachnął się ale zrobiłam unik i nie trafił mnie. Kolejny zamach. Kolejny unik. Rzucał się wesz na grzebieniu i nie mógł trafić. Żałosny jest.

Teraz moja kolej!

Trafiłam go parę razy i wylądował na glebie.

- I co kiedy pożałuję? - Zaśmiałam się.

- Czemu to robisz?

Czekaj! Co?! Dlaczego o to zapytał?! On naprawdę zapomniał że ma siostrę...

- Za to że cały czas żyłeś sobie wygodnie a ja się męczyłam! Zapomniałeś już mnie! - Teraz spływały po moich policzkach łzy.

- Co? Nigdy bym nikogo nie zapomniał!

Dalej płakałam. nie mogłam przy nim stać płacząc i użalając się nad sobą! Uciekłam znowu...

- Nie uciekaj!

Nie zatrzymałam się. Nie mogłam. To było ponad moje siły. Myślałam, że wpieprzę mu i już. Myślałam, że choć trochę mnie pamięta. Jednak się myliłam. Ja już nie mam rodziny. Cała ta ,,rodzina" mnie opuściła i zapomniała o mnie. Nie chce pamiętać o tych ludziach. Muszę o nich zapomnieć.

Długo biegłam aż wybiegłam z lasu. Byłam na siebie okropnie zła. Jak mogłam się popłakać przy nim?! Nie jestem przecież małym dzieckiem! Od zawsze płacz mi się źle kojarzył. Zawsze kojarzył mi się ze słabością, bólem, cierpieniem ni czym innym. Płaczą ludzie słabi i ja do nich należę.

W końcu dobiegłam do domku. Co prawda nie mojego ale mojej przyjaciółki w którym czuję się jak u siebie. Nigdy nie mogłam liczyć na rodzinę oprócz babci więc ona we wszystkim mi pomagała.

- Gdzie ty byłaś?! - Usłyszałam Nati gdy tylko weszłam do domu.

- Wiesz jak się o ciebie martwiłam idiotko!

Rzuciła mi się na szyję z prędkością światła.

- Przepraszam - wyszeptałam.

- Kochana czemu płaczesz?

- Spotkałam brata.

- Co?! Tego chuja?!

- Tak...

Patrzyła na mnie jak na wariatkę gdy ja płakałam. Naprawdę musiało to być dla niej dziwne. Ja nigdy nie beczę. Kazała sobie wszystko opowiedzieć. I tak zrobiłam. zaczęłam od pójścia do sklepu i narzekania na tak długą kolejkę. Potem powiedziałam o zobaczeniu go i wymyśleniu planu wpieprzenia mu. Następnie przeszłam do opowiedzenia jej o szpiegowaniu go. Na koniec zrelacjonowałam jej naszą ,,walkę". I na tym się skończyło.

- O boże jak dobrze że nic ci się nie stało - powiedziała gdy skończyłam swoją długą i nudną wypowiedź.

Po ochłonięciu ugotowałyśmy razem kolację i właśnie teraz oglądamy nasz ulubiony serial. Nasz szczęśliwy wieczór przerwał dzwonek do drzwi. Kto to może być?

- Otworzę powiedziałam.

Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Zamarłam...

- Możemy porozmawiać?



Strasznego Halloween!


Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 31, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Nie uciekajWhere stories live. Discover now