~Następnego dnia~
Obudził mnie dźwięk budzika. Chwyciłem telefon w rękę i szybko go wyłączyłem.
Zsunąłem z siebie Marka i wstałem z łóżka.
- Maruś, kochanie wstawaj do szkoły - szepnąłem do jego ucha, trzymając ręce na jego talii.
- Jeszcze 5 minut - odparł zaspany.
- Nie wygłupiaj się - powiedziałem, przegryzając lekko płatek jego ucha.
- Ehh...już wstaje - ziewnął i przyciągnął się.
- Tez nie lubię szkoły, ale trzeba mieć jakieś doświadczenie - zaśmiałem się, głaskając go po cudownych blond włosach.
- Jasne, a po chuj mi się to przyda? - zapytał z kpiną.
- Nie przeklinaj, bo ci to nie pasuje - powiedziałem dając mu buziaka w nosek.
- Ja pierdole.. - przerwałem mu.
- Marek, no... - posmutniałem - Nie znoszę jak przeklinasz...
- Już spokojnie, żartowałem -zaśmiał się -Dobra, musze się przebrać. - podszedł w stronę szafy i wyjął z niej granatową bluzę z napisem Calvin Klein oraz czarne jeansy.
Zaczął powoli zdejmować z siebie koszulkę, żeby później założyć tą bluzę. Po chwili zaczął ściągać spodnie, jednak zawahał się.- Wyjdziesz? - zapytał cicho.
- Musze? - zapytałem smutno.
- Wstydzę sie Łuki....jeszcze przyjdzie czas na rozbieranie - uśmiechnął się.
- Rozumiem - odparłem trochę smutno - chcesz śniadanie? - zapytałem po chwili.
- Nie chce, jak będę w szkole to coś sobie kupię - odparł.
- Spoko - uśmiechnąłem się do niego i wyszedłem z pokoju.
Po chwili na dół zszedł Marek, wziął plecak i poszliśmy w stronę auta. Odpaliłem samochód.
Po chwili jazdy położyłem rękę na jego kolanie.
Chlopak krótko na mnie popatrzył jednak odwrócił wzrok w stronę okna.
Jednak po chwili posunąłem się trochę dalej. Przesunąlem rękę z kolana na jego udo. Zobaczyłem że chłopak lekko się spiął. Ale ja robiłem dalej swoje.
Przejechałem ręką w stronę krocza Marka, jednak po chwili poczułem jak jego ręką odpycha moją. Marek nie odezwał się ani słowem.- Łukasz, proszę rozmawialiśmy o tym -powiedział blagalnym głosem i popatrzył na mnie.
- Przepraszam Marek, nie wiem co mi odbiło - powiedziałem. Marek tylko lekko się uśmiechnął i oparł o szybę auta.
Po około 5 minutach byliśmy na miejscu. Marek wysiadł z auta a ja zrobiłem to samo.- To cześć - uśmiechnął się, zakładając plecak na plecy i otwierając drzwi.
- Do zobaczenia - odparłem i ruszyłem w drogę powrotną.
~Pov.Marek~
Pierwsze trzy lekcje nie były jakieś mega złe. To pewnie dlatego, że to pierwszy dzień szkoły. Miałem angielski, polski i historię. Nauczyciele zanudzali tak, że nie dało się słuchać.
Na przerwach podchodziło do mnie mnóstwo dzieciaków z pierwszych klas gimnazjum. Było mi bardzo miło że chociaż niektórzy mnie tolerują.
Inni, starsi uczniowie albo mnie wyśmiewali, albo chcieli się ze mną zaprzyjaźnić. A nie, przepraszam zaprzyjaźnić się z moimi pieniędzmi. Skąd to wiem? To widać. No bo jeślij laska po chwili rozmowy wypytuje o zarobki, to chyba jest coś na rzeczy.
Pozatym nie chcę nowych znajomości. Mam wystarczająca ilość.
Szedłem szkolnym korytarzem w poszukiwaniu klasy matematycznej. Chodzę do tej szkoły drugi rok a nadal mam problem z zapamiętaniem gdzie co jest.
Otworzyłem drzwi do jednej z klas, w której powini się znajdować moi koledzy z klasy.
Znów pomyliłem klasy.
Miałem już wychodzić, gdy do środka ktoś mnie wepchnął. Upadłem na ziemię, podnosząc wzrok w górę, w celu zobaczenia z kim mam doczynienia.
O nie.- No witaj Mareczkuu - powiedział niskim głosem. Przeczołgałem się w stronę biurka, do którego w którejś chwili niestety dotarłem.
- Czego chcesz? - zapytałem patrząc na niego przerażonym wzrokiem. Mój oddech zaczął przyspieszać gdy się do mnie zbliżał.
- Ty już dobrze wiesz czego - zaśmiał się i uklęknął przedemną.
- Wal się typie - krzyknąłem, podpierając się na łokciach.
Jednak to było na nic. Maciek zamknął drzwi od środka i zaczął się do mnie zbliżać. Złapał mnie za nadgarstki i przyszpilił do ściany biurka. Zaczął powoli całować moja szyję.- Nie będzie bolało, kotku - wyszeptał prosto do mojego ucha. Zaczął dotykać mnie w dolnych częściach ciała. Czułem się jak najgorsza dziwka. Czemu on to robi?
- Zostaw...Pomocy! - krzyknąłem głośno. Maciek zaczął rozpinać mój rozporek, jednak w tamtym momencie do klasy ktoś wszedł do klasy. Maciek szybko odemnie odskoczył.
- Co tu się dzieje? - zapytała przerażona brunetka. Nie zwracając na nią uwagi, wybiegłem z klasy.
Uciekłem prosto do domu, cały zalany łzami.
Nie docierało do mnie to co się przed chwilą stało.
Stałem przed drzwiami a ręce mi się trzęsły. Zapukałem lekko do drzwi.
Po kilku sekundach w progu pojawił się Łukasz, w którego od razu się wtuliłem, rozplakując się w jego ramię. Nic nie mówił, tylko kojąco głaskał mnie po plecach. Zamknął drzwi. Przytulił mnie mocniej.- Co się stało Maruś? - zapytał, głaszcząc mnie po włosach. Próbowałem unormować oddech, lecz to na marne.
- Maciek... - wykrztusilem z siebie w końcu jego imię.
- Jaki Maciek...co on Ci zrobił? - zapytał i popatrzył w moje oczy. Mówiłem już ze w jego oczach można utonąć?
- On..chciał...chy..chyba...mnie zgw... - przerwał mi głos Łukasza.
- Że kurwa co? - krzyknął i objął mnie jeszcze mocniej. - Jezu Marek, dzwonie na policje - Już miał odchodzić ale ja złapałem go za rękę.
- Proszę zostań jeszcze chwile, zadzwonisz później - podbiegłem szybko do bruneta i wtuliłem się w jego szyję.
-Już wszystko dobrze - zapewniał mnie. Mam nadzieje ze wszystko będzie juz okej...
________________________________
YOU ARE READING
~Na Zawsze I Jeden Dzień Dłużej~ KxK [Zakończona ✔]
Fanfiction(Książka totalnie bez sensu, ale była to moja pierwsza więc no XD nie radzę czytać) Marek i Łukasz są najlepszymi przyjaciółmi. Pewnego dnia jednak Marek musi wyjechać. Spotykają się po 10 latach. Czy w ich relacji coś się zmieni? 06.12.2019 - 2k w...