Adrien
Ojciec uparł się i zaprojektował mi mój kostium.
Włosy miałem lekko zmierzwione na styl mojego alter ego. Założyłem sztuczne kły, które były ku mojemu rozczarowaniu średnio wygodne. Nosiłem białą koszulę, na to czerwoną kamizelkę od garnituru i czarną pelerynę. Do tego również czarne spodnie i czerwone, skórzane buty.
Spotkałem się z Nino oraz Alyą przed szkołą i czekaliśmy na Marinette. Jak się okazało, mój przyjaciel wylosował kamerdynera (osobiście nie wiem, co jest przerażające w kamerdynerze), (bo nie oglądałeś Kuroshitsuji, idioto - dop. Aut.). Alya była zaś przebrana za czarownicę, cała na czarno.
Śmialiśmy się właśnie z zachowania Nino, gdy ją zobaczyliśmy. Szczęka mi opadła. Marinette wyglądała pięknie. Ten styl Czarnego Kota...
- Łał, dziewczyno! – Alya krzyknęła. – Wyglądasz obłędnie! A te buty? Świetne!
Dopiero teraz zauważyłem, że za Mari ciągną się zielonkawe, migoczące ślady kocich łap, jednak te pierwsze zaczynały już znikać.
- Jak to zrobiłaś? – spytałem ze szczerym podziwem w głosie.
- Cóż... Na podeszwie jest naklejka w kształcie kociej łapy obsypana bardzo mocno rozdrobnionym proszkiem fluorescencyjnym. W torebce mam drugą jakby naklejka się skończyła – powiedziała i wyjęła małe, świecące pudełko z torebki.
- Jesteś genialna – odpowiedziałem będąc pod jeszcze większym wrażeniem.
Weszliśmy w czwórkę do środka. Wokół można było zobaczyć zombie, duchy, szkielety, czarownice, mumie, wilkołaki i inne potworności. Następnie nagle Alya i Nino gdzieś zniknęli.
Zaczęto grać żywszy kawałek, więc wziąłem Marinette za rękę i pociągnąłem na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć. Muszę przyznać, że Księżniczka ruszała się po królewsku. Taki żarcik, sorry. Ale tańczyła świetnie.
Jednak i we mnie obudził się mój koci instynkt i zacząłem jej dorównywać zręcznością.
Kręciliśmy piruety, tańczyliśmy w kółko, wygłupialiśmy się. Następną w następnej chwili, pod wpływem impulsu złapałem Marinette za talię i podniosłem niczym w „Dirty Dancing" (Pozdro dla kumatych). Dziewczyna wyglądała z początku na lekko zaskoczoną, ale wkrótce odnalazła się w roli i zesztywniała przybierając pozę. Trwało to zaledwie kilkanaście sekund, ale dla mnie była to cała wieczność, jakby czas się zatrzymał. Następnie opuściłem Marinette na ziemię i zobaczyłem, że wszyscy się na nas gapią.
Pięknie, kot wyszedł z worka, Agreste, zganiłem się w myślach.
- Może zrobimy sobie przerwę? – apytałem zdyszany Marinette.
- Z przyjemnością – odpowiedziała również lekko zdyszana.
Poszliśmy w stronę stołu z ponczem i nalaliśmy sobie do szklanek.
- Nie wiedziałem, że masz takie kocie ruchy, Marinette.
- Cóż mogę rzec? Jestem w końcu kopią samego Czarnego Kota, największego flirciarza odzianego w lateks, biegającego po Paryżu.
Zachłysnąłem się swoim ponczem.
- Serio tak o nim myślisz?
Niedane było mi otrzymać odpowiedź na to pytanie, ponieważ chwilę później pośrodku parkietu pojawiła się postać w czarnych szatach i dyni zamiast głowy.
- Jestem Bajarz i spowoduję, że wszyscy uwierzą w istnienie potworów, bo je zobaczą na własne oczy! – powiedział i wyrzucił kilka małych dyni po całej sali.
Z dyń zaczął wydobywać się pomarańczowy dym i wszyscy zaczęli uciekać. Po drodze zgubiłem gdzieś Marinette, jednak nic nie widziałem ze względu na zbliżający się dym. Musiałem iść się przemienić.
CZYTASZ
Historie Miraculous
FanfictionKrótkie historie z Miraculum: Biedronka i Czarny Kot w większości o Marichat. Zapraszam do czytania. Okładka wykonana przez @xingusiax. Dzięki wielkie!