3

1.4K 77 165
                                    

Liam wciąż uparcie dążył do celu, jakim było zdobycie adresu Zayna od swojego przyjaciela. Pomimo użyciu wielu argumentów, Harry wciąż był nieugięty i specyficznie nastawiony do wyjawienia go, ale w końcu po długich namowach, Styles dał adres Liamowi. Miał nadzieję, że nie będzie żałował spotkania tej dwójki, a Payne dobrze wykorzysta szansę, którą ktoś mu ofiarował.

Nie wiele czekając sobotniego poranka, wsiadł do samochodu i ruszył w trzy godzinną podróż do jego rodzinnego miasta.
Po drodze wstąpił na małe zakupy dla Grace i Tony'ego i gotowy z szerokim uśmiechem i włączoną nawigacją skierował się na autostradę prowadzącą do Bradford.

Droga nie zajęła mu tyle czasu ile przypuszczał. Wjeżdżając do miasta, próbował zapamiętać jak najwięcej z tego miejsca, gdyż na pewno nie jeden raz będzie tu przebywał.
Zadowolony po szybkim znalezieniu odpowiedniego adresu, parkował już na dozwolonym do tego miejscu. Wyciągnął z bagażnika prezenty i szybkim krokiem udał się do drzwi. Zadzwonił dzwonkiem, zaczął się stresować, co będzie jeśli Zayn zamknie mu drzwi przed nosem?

- Liam...? Co ty tu robisz? - spytał Mulat, otwierając drzwi i przecierając oczy ze zdziwienia, będąc w samych bokserkach. Był niewyspany przez to, że został obudzony tak wcześnie, a była sobota i tylko w te dni mógł pozwolić sobie na dłuższy sen.

- Przyjechałem w odwiedziny? - uśmiechnął się miło, próbując nie patrzeć na jego piękne ciało, chodź słabo mu to wychodziło, w dłoni trzymał dwie torby, różową i niebieską, które mu podał i jedno duże opakowanie prosto z cukierni - Przyniosłem coś słodkiego.

- Dzieci śpią, więc... Eh... No dobra, chodź - powiedział wpuszczając go do środka.

- Poczekam aż się obudzą - rozebrał buty i kurtkę zostając w samej koszulce - Ładnie tu masz - zaczął rozglądać się po mieszkaniu.

- Jakoś musiałem się ogarnąć... Rozgość się, pójdę się ubrać - zostawił Liama samego i poszedł do swojej sypialni i wyciągnął z szafy dresy i pierwszą lepszą koszulkę.

Miał chwilę na przemyślenia. Co Liam robi w sobotę tak rano? Dlaczego nie miał innych zajęć? Dlaczego on to wszystko robił...?
Ciężko było mu przebywać w święta w jego towarzystwie, a co dopiero sam na sam...

Po chwili Malik wrócił siadając na fotelu, krzyżując swoje spojrzenie z Liamem.

- Wstawiłem wodę. Napijesz się czegoś?

- Jeśli to nie kłopot to kawy, nie zdążyłem jeszcze dziś jej wypić - podszedł do komody, gdzie zauważył zdjęcia jak bliźniaki były jeszcze malutkie - Masz więcej zdjęć?

- Pod ławą jest album - schylił się, podając mu przedmiot, zręcznie omijając jego dłoń, która dalej była taka sama jak pamiętał.

- Dziękuję - odebrał go od niego i zaczął przeglądać zdjęcia - Kiedy dokładnie się urodziły? - to był ten moment, w którym starszy będzie zadawał wszystkie ciążące na jego sercu pytania.

- Trzeciego czerwca - odpowiedział przyglądając się starszemu, gdy otwierał pierwszą stronę.

- Ohh - uśmiechnął się patrząc na kolejne zdjęcia - Jakie piękne - dotknął palcami zdjęcie gdzie słodko leżały w siebie wtuleni - Ty też tak leżałeś - niespodziewanie wypowiedział te słowa na głos.

- Jak? - zdziwił się patrząc na niego, niekoniecznie rozumiał jego słowa, zwłaszcza, że Payne nigdy nie widział jego zdjęć z dzieciństwa.

- Taki wtulony - szepnął cicho wracając wspomnieniami do długich nocy i dni, które spędzali razem, do słodkich leniwych popołudni, które spędzali na leżeniu i oglądaniu najgłupszych seriali jakie mogli znaleźć.

Mr. Hard część 1 & 2 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz